AAA
Piękne głosy z południa Starachowic
Parafialny chór „Meridies występuje od 15 lat
Wtorek, 08 grudnia 2009r. (godz. 22:32)

Nazwa chóru dobrze oddaje miejsce jego powstania i działalności. Bo „meridies”, jak wyjaśnia założyciel i dyrygent Krzysztof Zajchowski, znaczy „południe” lub „południowy”. Śpiewająca grupa powstała w parafii p.w. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy położonej w tej właśnie części naszego miasta. Już od 15 lat spotykają się w niej ludzie, których połączyło nie tylko zamiłowanie do śpiewu, ale i więzy przyjaźni.

Parafialny chór „Meridies
Parafialny chór „Meridies
fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Sprawozdawczo-wyborcze

Poprzednia wiadomosc:
ť Ministranci przy szachownicy

Początki, jak to zazwyczaj bywa, mieli dość skromne. Krzysztof Zajchowski pracujący od 27 lat jako organista w parafii MB Nieustającej Pomocy chciał stworzyć wokalną grupę do artystycznej oprawy liturgii mszy świętych. Był 1994 rok, gdy zaczynali w 9- osobowym składzie. Niby niepozornie, ale od razu profesjonalnie, bo z podziałem na cztery głosy. Po kilku miesiącach ich grupa rozrosła się do 25 wokalistów.


- Moim marzeniem było stworzyć zespół, który mógłby się pokazywać także poza parafią. A ponieważ do śpiewania udało mi się namówić młodych i zdolnych ludzi, więc nasza praca dość szybko zaczęła przynosić sukcesy.

Już półtora roku później zostaliśmy zaproszeni na występ do Niemczech przez tamtejsze zgromadzenie zakonne „Communio in Christo”. A jeszcze wcześniej zaczęliśmy współpracę z orkiestrą Państwowej Szkoły Muzycznej w Starachowicach pod dyrekcją Grażyny Ostrach – wspomina założyciel.

Te pierwsze, ale już znaczące osiągnięcia skłoniły członków śpiewającej wspólnoty do refleksji, że może warto zacząć działać pod konkretną nazwą.

- Wspólnymi siłami myślowymi, ale głównie za przyczyną ówczesnego chórzysty Józefa Lićwinki, pojawiła się nazwa „meridies” – przypomina sobie pan Krzysztof.

Rok w rok oklaskiwani za granicą


Chór od początku mógł liczyć na wielką przychylność swojego proboszcza księdza Stanisława Pindery, obecnie infułata. To właśnie on, uruchamiając swoje znajomości, umożliwił „Meridiesowi” pierwszy, wspominany już, zagraniczny wyjazd.

- Śpiewaliśmy wtedy w siedzibie zgromadzenia „Communio in Christo” w Mechernich oraz w katedrze w Kolonii – precyzuje Krzysztof Zajchowski.

- Była z nami także orkiestra PSM pani Ostrach, z którą występowaliśmy razem przez 8 lat. Mieliśmy okazję dawać wspólne koncerty dla ówczesnego premiera Jerzego Buzka, dla członków jego rządu, dla kardynała Zenona Grocholewskiego, czy dla nieżyjącego już biskupa Jana Chrapka – wylicza pan Krzysztof.

Po prezentacji w Niemczech „Meridies” miał 5- letnią przerwę w wyjazdach zagranicznych. To był czas na przygotowywanie i szlifowanie repertuaru. Z gotowym materiałem artyści pojechali w 2000 roku na Litwę, gdzie śpiewali w wileńskich kościołach św. Ducha i w słynnej Ostrej Bramie. Od tego momentu rok w rok prezentowali się poza granicami Polski.

Praski kościół św. Idziego, katedra polska we Lwowe, kościół w Kamieńcu Podolskim, ponownie Wilno, potem Słowacja, Wiedeń (koncert w parku pod pomnikiem Mozarta), Kijów, Budapeszt (katedra św. Stefana), znów Praga, Karlove Vary, a na koniec przygraniczne Słubice, Berlin i Poczdam w jednej trasie koncertowej – taki porządny kawałek Europy zwiedzili starachowiccy chórzyści w ciągu kolejnych lat.

W skali naszego regionu to naprawdę imponujące osiągnięcie. W tym roku „Meridies” poprzestał na ojczystych stronach, koncertując w Zakopanem w sanktuarium maryjnym na Krzeptówkach.

O organizację zagranicznych wyjazdów swoich koleżanek i kolegów dba pan Krzysztof. Jednak wiele z nich nie doszłoby do skutku, gdyby nie życzliwy mecenat księdza proboszcza.

- Wszystko odbywa się za jego aprobatą oraz pomocą duchową, ale także finansową. Trzeba to wyraźnie powiedzieć, bo gdyby nie dołożył tych paru złotych do każdego wyjazdu, nie wszystkich chętnych byłoby stać na zagraniczny pobyt trwający na ogół do 5 dni. Ksiądz infułat wspomaga nas tak od pierwszych chwil powstania chóru – zaznacza jego kierownik.

Cieszą się śpiewem i swoim towarzystwem


„Meridies” powstał z inspiracji religijnej i taki charakter zachował do dziś. Dlatego w repertuarze ma najwięcej utworów sakralnych. Początkowo były to pieśni śpiewane w kościele i znane wiernym, później wokaliści sięgnęli po utwory ambitniejsze, które nie tylko sławiły Boga, ale miały też wysoką wartość artystyczną.

Zainteresowali się kompozycjami polskich mistrzów muzyki renesansowej i barokowej, jak Mikołaj Gomółka, Wacław z Szamotuł, czy Bartłomiej Pękiel.

- Później włączyliśmy do repertuaru jeszcze twórczość Mozarta, Bacha i Beethovena oraz kompozycje współczesne. Na przykład, jako jeden z nielicznych chórów w kraju, śpiewamy przepiękną mszę ku czci Opieki Najświętszej Marii Panny. Jej autorem jest Stefan Wrocławski, twórca zmarły w latach 70 - tych XX wieku.

Wykonujemy również utwory świeckie, ale jest ich niewiele, ponieważ nie są nam zbytnio potrzebne. Byliśmy bowiem i jesteśmy przede wszystkim chórem parafialnym, który dba o oprawę liturgiczną mszy odprawianych w naszej wspólnocie – podkreśla K. Zajchowski.

- Ponadto dwukrotnie udało nam się zakwalifikować do występów w czasie mszy w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach transmitowanych przez TVP 1. Śpiewaliśmy również na mszy radiowej w kościele św. Krzyża w Warszawie – dodaje.

Interpretacją świeckich pieśni „Meridies” chwali się wyjątkowo, przy okazji występów na imprezach artystycznych. Takich jak choćby doroczne Międzynarodowe Dni Muzyki Organowej i Kameralnej w Starachowicach. Chór bierze w nich udział od lat zapraszany przez organizatora - Starachowickie Centrum Kultury.

„Meridies” nie zamierza natomiast rywalizować o nagrody na konkursach. Ten typ działalności nie interesuje wokalistów z Południa. Oni występują dla samej przyjemności obcowania z muzyką.

- My się tym śpiewem po prostu bawimy. A przy okazji dobrze się czujemy ze sobą, ponieważ jesteśmy grupą bardzo zaprzyjaźnioną. Spotykamy się raz w tygodniu na dwugodzinnych próbach. Ale zdarza się i tak, że nic na nich nie zaśpiewamy, tylko pośmiejemy się i pogadamy – zdradza szef „Meridiesu”.

Jednak takie budowanie dobrych i serdecznych relacji z pewnością jeszcze bardziej jednoczy zespół i ułatwia osiąganie wspólnego celu. Z ludźmi, którzy się lubią lepiej się pracuje. Merytoryczną stroną pracy z „Meridiesem” (dobór repertuaru, próby głosowe) zajmuje się od samego początku pan Krzysztof, absolwent 5- letniego studium organistowskiego w Radomiu. Akompaniatorką chóru jest natomiast Aleksandra Skowrońska.

Od studentów do dorosłych


W „Meridies” śpiewają ludzie w różnym wieku. Był czas, że należeli do niego nawet licealiści, dziś najmłodszy chórzysta to 23 - letni student. W muzycznej wizytówce parafii MB Nieustającej Pomocy występują nie tylko starachowiczanie z południa miasta. W zespole są też osoby z parafii św. Trójcy, z osiedla Orłowo, a nawet z Pawłowa.

Obecny skład chóru liczy 24 wokalistów. Sopranami śpiewają: Agnieszka Samsonowska, Ewelina Kudźba, Elżbieta Sokołowska, Marta Piątek, Beata Stanecka, Renata Czarnomska, Lidia Wolak, Katarzyna Driańska i Bogusława Jaworska. Alty to panie: Anna Babicka, Renata Krysiak, Iwona Seweryn, Agata Wojtyszek, Eliza Tarnowska, Beata Mróz, Monika Kowalczyk.

W grupie tenorów występują: Grzegorz Ragan, Tomasz Gulba i Michał Herc, a w basach: Andrzej Rojek, Andrzej Wąchocki, Andrzej Jacek Tarnowski, Adam Rymarczyk i Rafał Kaczor.

A gdyby ktoś chciał jeszcze dołączyć do rozśpiewanej grupy z pięknym dorobkiem i 15 - letnimi tradycjami?

- Serdecznie zapraszamy – zachęca pan Krzysztof.

- Bardzo się cieszę, że udało mi się zebrać taką fantastyczną grupę. Nie jest o to łatwo w czasach, gdy ludzie wolą siedzieć w domach przed telewizorami i komputerami. My istniejemy 15 lat, mamy się czym pochwalić i to chyba dobrze wróży na przyszłość – podsumowuje dyrygent.

(iwo)

REKLAMA