AAA
Wygrał konkurs Toyoty
Rekordzista w niskim spalaniu paliwa
Niedziela, 09 grudnia 2012r. (godz. 16:37)

Adam Rymarczuk ze Starachowic został posiadaczem nowej hybrydowej Toyoty Yaris. W konkursie zorganizowanym przez Toyotę Motor Poland pokonał 54 finalistów, uzyskując najmniejsze zużycie paliwa, na poziomie 0.9 l/100 km!

Adam Rymarczuk ze Starachowic został posiadaczem nowej hybrydowej Toyoty Yaris. W konkursie zorganizowanym przez Toyotę Motor Poland pokonał 54 finalistów, uzyskując najmniejsze zużycie paliwa, na poziomie 0.9 l/100 km!
Adam Rymarczuk ze Starachowic został posiadaczem nowej hybrydowej Toyoty Yaris. W konkursie zorganizowanym przez Toyotę Motor Poland pokonał 54 finalistów, uzyskując najmniejsze zużycie paliwa, na poziomie 0.9 l/100 km!
fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Seniorzy bez "kasy"

Poprzednia wiadomosc:
ť Rozwiązany kontrakt z Wesołowskim

Od 1 czerwca do 30 września w stacjach dilerskich japońskiego koncernu w całej Polsce rozgrywane były lokalne etapy konkursu. Uczestnicy rywalizowali o jak najniższe zużycie paliwa. W całej sieci Toyoty w konkursie wykonano aż 1678 jazd testowych. Zainteresowanie było więc duże, a i konkurencja niemała.


Decydujące starcie odbyło się na torze Akademii Jazdy Toyota. Zawodnicy mieli do pokonania identyczną trasę z takimi samymi zadaniami. Odcinek został skonfigurowany tak, aby odzwierciedlał jazdę po mieście. W nieregularnych odstępach wyznaczono sześć miejsc, w których każdy z kierowców musiał zatrzymać samochód i ruszyć ponownie - tak, jak na skrzyżowaniu. O wynikach konkursu decydowało możliwie najniższe zużycie paliwa. Kryterium dodatkowym był czas przejazdu.

Adam Rymarczuk ze Starachowic pokonał tę trasę w ciągu 13 minut i 15 sekund, uzyskując zużycie paliwa na poziomie 0.9 l/100 km! Był to najlepszy z możliwych wyników, który zapewnił mu sukces. Na drugim miejscu ex aequo znaleźli się Piotr Bąk (0,9 l/100 km; czas 19 min 51 sek.) i Michał Maj (1,0 l/100 km; czas 11 min 42 sek.).

W nagrodę otrzymał małą, nową, białą toyotę yaris z niebieskim tłem symbolu producenta (zarezerwowane dla pojazdów hybrydowych), którą można czasem zobaczyć jak bezszelestnie (na silniku elektrycznym) porusza się ulicami naszego miasta.

- W konkursie miałem na pewno dużo szczęścia, bo poziom był wyrównany, a o wyniku mógł zdecydować nawet najmniejszy podmuch wiatru - przyznał w rozmowie z GAZETĄ pan Adam.

- Skończyłem Wydział Elektryczny Politechniki Warszawskiej, dlatego zdecydowanie bardziej fascynują mnie pojazdy zasilane energią elektryczną, niż te na ropę czy gaz. Z wykształcenia jestem automatykiem, więc układy zasilania oraz zarządzania energią w tego typu pojazdach są dla mnie dosyć ciekawe - zdradził nam.

O konkursie dowiedział od znajomego, a że salon Toyoty znajduje się około 500 metrów od miejsca jego aktualnego zamieszkania, wizyta w nim nie wymagała zbyt wiele czasu ani fatygi.

- Nigdy wcześniej nie brałem udziału w tego typu rywalizacji - przyznaje. - Nigdy też nie szkoliłem się z teorii ekonomicznej jazdy. Życie samo nauczyło mnie, jak jeździć, aby ograniczyć spalanie. Codziennie zmagam się z korkami. Po tym, jak skończyłem II Liceum Ogólnokształcące w Starachowicach, przeprowadziłem się do Warszawy, gdzie rozpocząłem studia, najpierw na Politechnice Warszawskiej, a obecnie w Szkole Głównej Handlowej. Pracuję w branży energetycznej, w dużym międzynarodowym koncernie. Do pracy mam około 25 km, dużo więc jeżdżę. W konkursie wykorzystałem swoje codzienne nawyki i odrobinę bardziej niż zwykle skupiłem się na jeździe.

Jazda hybrydą niewiele różni się od tej zwykłym pojazdem, twierdzi pan Adam. Obowiązują te same zasady ekonomicznej jazdy, co w normalnych samochodach spalinowych.

Była to jego trzecia przejażdżka tego rodzaju autem. Pierwszą odbył w salonie Toyoty na jeździe próbnej priusem, potem startował w konkursie toyotą yaris, a trzecia jazda miała miejsce w finale.

- Od razu zauważyłem, jak zaawansowanych systemów zarządzania energią potrzeba, aby zoptymalizować współpracę silnika spalinowego z elektrycznym - przyznaje. - Zwykłym samochodem, bez systemów odzyskiwania energii, wynik spalania tej małej hybrydy jest według mnie nie do pobicia.

Prywatnie nie jest fanem żadnej konkretnej marki. Lubi samochody, z którymi jest jak najmniej problemów, czyli - jak twierdzi - niemieckie albo japońskie, chociaż przyznaje, że rynek motoryzacyjny ostatnio zmienia się dosyć mocno.

- Samochody traktuję raczej jak kolejną parę butów - żartuje w rozmowie z nami. - Nie jestem zagorzałym ich miłośnikiem.

Czy zamierza jeszcze startować w podobnych tego rodzaju konkursach? Znajomi oczywiście go zachęcają, ale on ze stoickim spokojem mówi: - To się jeszcze okaże. Specjalnie nie szuka tego rodzaju rozrywek, ale kto wie...

(An)

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

REKLAMA