AAA
Problemy zwierząt i emocje radnych
Czy kłótnie w radzie miejskiej to już norma?
Sobota, 12 marca 2011r. (godz. 17:39)

Temat zajął radnym miejskim kilka godzin. Dyskusję niepotrzebnie przedłużała mało przekonująca krytyka i złośliwe docinki.

Urząd Miasta Starachowice
Urząd Miasta Starachowice
fot. hmr

Spór zaczął się od banału. Chodziło o przygotowaną przez radnych SLD rezolucję sprzeciwiającą się szykowanym zmianom w przepisach o ochronie zwierząt. Miejscowa lewica nie godziła się na obciążanie gmin nowymi obowiązkami w tym zakresie.


- Z pobieżnej analizy zapisów wynika, że dla gmin ważniejsze ma być wybudowanie i utrzymanie schronisk dla bezdomnych zwierząt, niż zapewnienie lokum dla bezdomnych ludzi – czytamy w apelu SLD skierowanym do Związku Miast Polskich, Związku Gmin Polskich oraz Sejmu.

Od posłów lewica domagała się uchwalenia takiego prawa, które miałoby na uwadze nie tylko los zwierząt, ale także możliwości finansowe samorządów. Radni SLD proponowali, by zamiast prowadzenia schronisk gminy mogły ograniczać ilość bezdomnych zwierząt przez zabiegi pozbawiania płodności oraz akcje poszukiwania nowych opiekunów.

Postulowali wprowadzenie ogólnokrajowego obowiązku oznakowania psów i kotów elektronicznymi identyfikatorami wszczepianymi pod skórę, czyli tzw. czipami (dobry sposób na odnalezienie właścicieli porzucających swoich czworonożnych podopiecznych).

Domagali się też umożliwienia osobom fizycznym prowadzenia małych obiektów, służących czasowemu przetrzymywaniu bezdomnych zwierząt.
Pismo było czysto merytoryczne, bez propagandy, tymczasem opozycyjne kluby zaczęły się czepiać.

- Na ile jest to manifest polityczny, a na ile przedstawienie problemu? Czy każdą kwestię należy podnosić do rangi rezolucji? Z tezami zasadniczo się zgadzam, ale czy nie ma tu przerostu formy nad treścią? - mnożył pytania Tomasz Jarosław Capała z PO.

Joanna Główka z PiS stwierdziła, że w Starachowicach jednak należy wybudować schronisko dla bezdomnych zwierząt, bo pieniądze na ten cel można pozyskać z zewnątrz.

- Unia bardzo chętnie daje dotacje na schroniska. Należy zacząć od przytuliska, a dopiero potem zająć się kastracją i czipowaniem – twierdziła dodając, że będzie zbierała wśród mieszkańców podpisy popierające powstanie takiego obiektu.

- Wypowiedź pani Główki jest zupełnie nie na temat. Nam chodziło o to, że rząd cięgle dokłada gminom nowych zadań, nie dając w zamian funduszy. Musimy jako samorząd reagować na to, co twórcy prawa nam szykują – wyjaśniał Piotr Nowaczek z SLD.

- Szykowane przez rząd zmiany zmierzają do tego, by wyłapane przez gminę bezdomne zwierzęta były przez nią potem dożywotnio utrzymywane – włączył się wiceprezydent Sylwester Kwiecień.

- A przecież cały problem zaczyna się od człowieka, który kupuje psa, a potem się po pozbywa. Mówimy o schronisku, ale prawda jest taka, że nikt nie chce go mieć w pobliżu swojego domu. Właśnie z tego powodu nie wyszła sprawa postawienia takiego obiektu w Marcinkowie. Były próby uruchomienia go na nieczynnym wysypisku odpadów do czasu, aż nie zaprotestowała lokalna społeczność – przypomniał.

- Ja jednak będę dążyła do budowy schroniska, bo już nawet do Australii dotarła wieść o tym, że w Starachowicach usypiano wszystkie złapane zwierzęta – stwierdziła Joanna Główka.

To sprowokowało Marcina Pochecia z SLD do bezsensownego żartu, że „Australijskim Aborygenom mówimy „nie”. Wesołość w szeregach jego partyjnych kolegów (i nie tylko) powstrzymała dopiero surowa uwaga radnej Lidii Dziury, że takie uwagi pod adresem kobiety, która mogłaby być ich matką, to wstyd. Rezolucja SLD ostatecznie została przyjęta większością 19 głosów.

Ale to nie był koniec rozmowy na zwierzęce tematy, bo jeszcze w programie sesji znalazła się uchwała o podwyżce opłaty za posiadanie psa, która miała wejść w życie dopiero w styczniu 2012 roku. Kluby PiS i PO uważały, że należy ją zdjąć, bo jest niedopracowana.

Wniosek poddano pod głosowanie, przewodniczący rady ogłosił, że uchwała spadła z porządku obrad. Na to po pewnym czasie zareagowali radni Forum 2010 i lewicy twierdząc, że licząca głosy Joanna Główka źle je zsumowała i uchwała powinna zostać.

Nie było już jednak możliwości powtórzenia głosowania, bo część radnych na dobre wyszła z sali, choć sesja jeszcze trwała. Zdenerwowany tym nonszalanckim podejściem radny spółdzielczości Krzysztof Różycki zaapelował do przewodniczącego, by bardziej pilnował dyscypliny i wyciągał konsekwencje wobec takich zachowań.

I słusznie, bo radni zaczynają przesadzać. Praktycznie każdej sesji towarzyszą kłótnie, które nie mają nic wspólnego z omawianym tematem. Pal sześć gdyby rajcy pełnili swój mandat społecznie, a nie brali diety w wysokości ponad tysiąca złotych. W Starachowicach nie brakuje ludzi, którzy tyle zarabiają po miesiącu ciężkiej pracy.

(iwo)

PRZECZYTAJ TAKZE:
Prober - 12-03-2011 19:52
Co tu komentować, polskie piekiełko. Jeśli nie ma zgody w sprawach wagi średniej to o czym tu mówić. Doraźne racje polityczne grupek partyjnych , działanie pod publiczkę, indolencja do niczego dobrego jeszcze nie doprowadziły. Dla mnie osobiście porządek rzeczy winien być taki, najpierw prewencja : oznakowanie zwierzątek, wpro [...]
REKLAMA