AAA
7– letni geniusz perkusji ze starachowickim rodowodem
Wali w bębny jak zawodowiec
Czwartek, 14 stycznia 2010r. (godz. 21:06)

Igor Falecki – genialny maluch, który swoim bębnieniem w talerze wprawił w zachwyt niemal cały świat, ma swoje korzenie ... w naszym mieście. To właśnie tu mieszkają jego dziadkowie, także tu urodził się jego ojciec - Artur Falecki - gitarzysta basowy zespołu The Glennskii's. Najwyższa pora, by dowiedzieli się o tym również starachowiczanie! W końcu nie każde miasto może poszczycić się związkiem z takim niezwykłym dzieckiem.

fot. Gazeta Starachowicka

Michał Urbaniak mówi o nim dojrzały, rasowy muzyk, a Sławomir Jaskułke uważa, że już dziś swym talentem przyćmiewa niejednego dorosłego bębniarza. O takiej popularności wielu może sobie tylko pomarzyć. Jego rockowe koncerty na portalu YouTube obejrzało ponad 200 milionów widzów, a migawki z jego muzyką emitowały stacje od Japonii po Stany Zjednoczone.


Niewielu jednak wie, że 7 – letni geniusz perkusji wywodzi się z naszego miasta. Tu ma swoich dziadków. I właśnie tu urodził się jego ojciec – Artur Falecki – gitarzysta basowy grupy Groovekojad, a obecnie The Glennskii's, który swoją pasję do muzyki przekazał synowi. Zresztą nie on jeden, bo tak naprawdę muzykuje cała rodzina.

Wszystko przez geny


Mama Igora jest absolwentką Akademii Muzycznej w Gdańsku, a obecnie solistką w zespole Cappella Gedanensis, natomiast siostra Julia (starsza o siedem lat od Igora) uczy się gry na skrzypcach w gdańskiej w szkole muzycznej. Można powiedzieć, że muzykę mają zapisaną w genach. Ale Igor okazał się prawdziwym objawieniem.

W wieku dwóch lat z zapałem podpatrywał perkusistów, a w sklepach muzycznych biegł od razu do bębnów. Szybko zaczął naśladować kolegów tatusia, układając w domu coś na kształt perkusji i za pomocą kredek wystukując różne rytmy.

- Od samego początku wiedzieliśmy, że Igor posiada szczególne zdolności – mówi GAZECIE Artur Falecki, jego ojciec. – Jeździł ze mną na próby i koncerty. Podpatrywał co robimy. Pierwsze rytmy zaczął wystukiwać na poduszkach i innych zabawkach. Oczywiście nie była to żadna muzyka.
Ale ilu 2 – latków potrafi trzymać rytm?
Do tej pory wciąż nie wiadomo, dlaczego upatrzył sobie właśnie perkusję, a nie inny instrument. Od samego początku, marzył jednak o własnym zestawie do gry. W końcu Mikołaj spełnił jego życzenie. W wieku 4 lat znalazł pod choinką swoją pierwszą perkusję. I tak zaczęła się jego przygoda z bębnami...

Niedługo potem wystąpił po raz pierwszy publicznie, podczas festynu z okazji Dnia Matki. Potem Artur Falecki ruszył w trasę sadzając syna za bębnami podczas bisów.

- To były naprawdę luźne występy – wspomina. – Igor sam palił się do gry. Podczas festynu do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy, czy zagra. W końcu to tylko dziecko, ma swoje humory – mówi jego tata. – Ale zagrał i nie miał w ogóle tremy.

Internet przyniósł mu sławę


Amatorskie filmiki, nakręcone podczas występów zrobiły furorę wśród znajomych. To oni zachęcili pana Artura, by zrobił z tego większy materiał, a córka namówiła go do zamieszczenia go w internecie. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Gdy tylko pan Artur zamieścił je na portalu YouTube, na punkcie malca walącego w bębny oszalał cały świat.

- Nie sądziłem, że będzie tak popularny – mówi pan Artur. – Wydawało mi się, że więcej jest dzieci, takich jak on. Wówczas nie miałem jeszcze pojęcia jak to wszystko działa. W jedną noc „zaliczył” ponad 300 tys. odwiedzin.
Tydzień później do państwa Faleckich zadzwonili ludzie z amerykańskiej telewizji ABC, która wyemitowała dokument o Igorze w Good Morning Ameryka. Został on wybrany przez stację wideem tygodnia w Stanach Zjednoczonych.

Początkowo rodzina sądziła, że to żarty, ale gdy telefony nie ustawały, a szum wokół Igora robił się coraz większy, zaczęła wierzyć.

Niebawem 4 – latkiem zaczęły interesować się media z całego świata. Dzwonili ludzie z CBS, program o nim nagrała norweska telewizja, a po paru tygodniach także niemieckie stacje. Dzwoniła telewizja australijska, a potem przyjechali Japończycy, którzy nakręcili materiał do wiadomości. W Polsce zrobiło się o nim głośno dopiero po kilku miesiącach. Wtedy Igor mógł już przebierać w ofertach koncertów.

Zaproponowano mu nawet, by zagrał w przerwach meczów amerykańskiej ligi koszykówki zawodowej NBA. Do współpracy namawiali także producenci sprzętu muzycznego (Sabian, Mapex, VicFirth, Roland). Najstarszy amerykański producent pałek Vic Firth ma w katalogu limitowaną serię z podpisem chłopca. Igor znalazł się w tym samym gronie, co Terry Bozzio, Jack DeJohnette, Charlie Watts czy Steve Jordan, co jak dotąd udało się tylko mistrzom.

Uczy się od mistrzów


Na targach perkusyjnych we Frankfurcie malcem zainteresował się nie kto inny, jak sam Dom Famularo, światowej sławy perkusista, nauczyciel m.in. Danny’ego Carey’a z zespołu „Tool”, a także członka rockowego zespołu Red Hot Chili Peppers – Chad’a Smith’a. Ten amerykański mentor przekazuje mu wiedzę przez zabawę.

- Ma wspaniałe podejście do dzieci, ale i duże wymagania – mówi pan Artur. – Na tym etapie nauki przeważa jednak duża swoboda, by nie zrazić dziecka do gry. Ten człowiek to prawdziwy skarb – uważa ojciec chłopca. – Ma ogromne doświadczenie sceniczne, a do tego jest najlepszym edukatorem.

Naukę gry na perkusji Igor pobierał u najlepszych światowych nauczycieli, w tym także od Davida Garibaldi’ego, muzyka z Tower of Power, określanego jako najbardziej wpływowego perkusistę na świecie.

Już same spotkania z tymi muzycznymi guru dodały mu wiele energii, nie mówiąc o cennej wiedzy, jaką z nich wyniósł. Niewiele osób może zobaczyć z bliska ich technikę i grę.

- Dla nas także było to sporym zaskoczeniem. Dotarcie do tego środowiska, które tak naprawdę istnieje głównie w Stanach Zjednoczonych, nie było łatwe – przyznaje ojciec 7 – latka.

Ale nawet tam było głośno o małym chłopcu i jego grze. To właśnie ona wypełnia mu większość wolnego czasu.

- Igor gra wszędzie i dosłownie na wszystkim – śmieje się jego ojciec. – Nawet teraz, proszę posłuchać – mówi.

Ma „pokój do bębnienia”


Od niedawna ma w domu nowy, profesjonalny pokój perkusyjny. Jego budowa trwała około 12 godzin. Całym projektem i budową pomieszczenia zajęła się profesjonalna firma APAMA Acoustic Project z Częstochowy. Sufit i ściany pokoju zostały wymalowane, przyklejono do nich specjalne panele z serii PS w kolorze pomarańczowym, czarnym i szarym (w całości sufit), a ściany z pozostawionymi co 5 cm odległościami pomiędzy nimi. Cześć paneli jest z logiem Igora - IF.

Ponieważ państwo Faleccy mieszkają w bloku, podłogę musieli zrobić „pływającą”, tj. wyłożyć ją grubą pianką pochłaniającą drgania o grubości 3 cm R120. Na to poszła kolejna płyta OSB 2,5 cm, a także ciężka mata out-sound o gęstości 240 kg, która zlikwidowała drgania i dudnienia. Cała powierzchnia przykryta została wykładziną podłogową. Tak przygotowany pokój stwarza świetne warunki do ćwiczeń, hałas w pomieszczeniu został zredukowany.

- Ze względu na sąsiadów, pilnujemy, żeby Igor nie grał zbyt późno i zbyt wcześnie – mówi ojciec chłopca.

Ale nawet oni przymykają oko, bo jak tego nie robić, mając za ścianą takiego geniusza.

Oprócz ćwiczenia w domu, Igor uczęszcza do Szkoły Muzycznej. Ma tam dwie godziny w tygodniu instrumentów perkusyjnych. Gra na instrumentach melodycznych takich jak: ksylofon, wibrafon.

Znają go od Japonii po USA


7 - latek wystąpił już z triem Klausa Hesslera i Pete Yorka na Musikmesse we Frankfurcie, a podczas Expo '08 w Saragossie zaskoczył wszystkich nie tylko talentem, ale przede wszystkim młodym wiekiem, gdy na koniec wyskoczył zza bębnów, kłaniając się oniemiałej ze zdziwienia publiczności.

Można go było zobaczyć także na Mapex Drummer of Tomorrow, Międzynarodowym Festiwalu Perkusyjnym w Krakowie, Festiwalu Jazzu Tradycyjnego „Złota Tarka” oraz na Polish Film Festival in America w Chicago, gdzie miał okazję zagrać z jedną z największych gwiazd muzyki bluesowej - gitarzystą Melvinem Taylorem i jego zespołem. Zaistniał także w wielu telewizjach świata tj. CNN (USA), ABC (USA), CBS (USA), ASAHI (Japonia), NRK (Norwegia), ZDF (Niemcy), RTL (Niemcy), MTV, CANAL+ czy ARD DW(Niemcy).

To właśnie jemu Chester Thomson, perkusista legendarnej grupy Genesis udzielał lekcji na Festiwalu Perkusyjnym w Opolu, a organizatorzy koncertu z okazji 40-lecia pracy artystycznej prof. Mariana Rabczewskiego (grudzień 2008 rok), zaprosili do największej na świecie orkiestry perkusistów. Igor już po raz trzeci został także perkusistą roku w ankiecie czytelników „Top Drummer” w kategorii „Nowa nadzieja”, a ostatnio - „Człowiekiem Roku 2009” w Niemczech.

Redakcja ZDF zaprosiła go do programu „Menschen 2009”, gdzie oprócz niego gościli także m.in.: La Toya Jackson, Susan Boyle, Usain Bolt. Program podsumowuje najważniejsze wydarzenia, a także ciekawych ludzi minionego roku na świecie, w dziedzinie polityki, kultury i sportu, do których niewątpliwie zalicza się Igor.

Plany na przyszłość


Co czeka go w tym roku?

- Będziemy koncertowali po świecie. Mamy już zaplanowaną trasę – powiedział nam pan Artur. – Jesteśmy w tej komfortowej sytuacji, że od jakiegoś czasu sami wybieramy kiedy i gdzie będziemy grali. Staramy się wybierać te najlepsze propozycje, z których Igor mógłby coś wynieść. Nie chcemy go nadmiernie „eksploatować”. To wciąż jeszcze dziecko, które męczą ciągłe podróże. Dlatego odrzuciliśmy propozycje wystąpienia m.in. w takich programach jak amerykański „Mam Talent”.

Niewykluczone, że wkrótce 7- latek doczeka się własnej płyty.

- Myślimy o tym od jakiegoś czasu. Chcieliśmy jednak, by Igor dorósł do tego.

Płyta miała być takim podsumowaniem ostatnich czterech lat jego funkcjonowania na rynku. Zamierzaliśmy pokazać coś więcej niż tylko malca grającego na perkusji. Najprawdopodobniej będzie to płyta dvd z nagraniami koncertów m.in. z Leszkiem Możdżerem, Sławkiem Jaskułke czy Irkiem Wojtczakiem – zdradza ojciec chłopca. – Inna ukaże się na Zachodzie. Póki co są to tylko plany na przyszłość. Czas pokaże, ile z tego uda się zrealizować.

I chyba trudno o lepszy moment. Z racji młodego wieku Igorowi jest w tej chwili dużo łatwiej. Za kilkanaście lat, gdy dogonią go rówieśnicy, wszystko może się wyrównać.

- Zdajemy sobie z tego sprawę. Dlatego chcemy wykorzystać te „5 minut”, ale nie za wszelką cenę – mówi pan Artur. - Myślę, że swoją pracą Igor udowodni, że ma naprawdę ogromny talent. A bagaż doświadczeń, który teraz zdobędzie zaowocuje w przyszłości. Mam nadzieję, że jego pasja do bębnienia przerodzi się w zawód, bo chyba o to chodzi w życiu, by robić coś co się naprawdę kocha.

(An)

REKLAMA