AAA
Wielka włóczęga Pauliny
Była wychowanka placówki w Stawie Kunowskim poszukiwana od 5 miesięcy
Czwartek, 16 lipca 2009r. (godz. 09:02)

Ma 17 lat i na koncie kilka ucieczek z pogotowia opiekuńczego w Stawie Kunowskim. Oczekiwała w nim na umieszczenie w stałej placówce, która miała ją wychowywać w zastępstwie rodziców. Paulina nie chciała tam być, liczyła, że zamieszka z babcią w rodzinnym Sędziszowie. Gdy sąd zdecydował inaczej, znikła po raz kolejny. To był jej bunt. Tym razem ukryła się bardzo skutecznie. Od miesięcy wymyka się policji. Niewiele dało też zamieszczenie danych uciekinierki na stronie internetowej organizacji „Itaka”, zajmującej się pomocą osobom szukającym swoich bliskich.

fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Rodzinny piknik

Poprzednia wiadomosc:
ť III Piknik z Prezydentem Miasta

Paulina Cichoń trafiła do Zespołu Placówek Opiekuńczo - Wychowawczych w Stawie Kunowskim we wrześniu 2008 roku. Przebywała w tutejszym pogotowiu opiekuńczym. O umieszczeniu jej w takiej placówce zdecydował sąd rodzinny w Jędrzejowie.


- Tamtejsze powiatowe centrum pomocy rodzinie nie mogło jej znaleźć miejsca na swoim terenie. Dlatego poprosiło o pomoc powiat starachowicki. W naszym pogotowiu było akurat wolne miejsce i tym sposobem Paulina znalazła się u nas

– rozpoczyna opowieść Bożena Samela, dyrektor ZPOW.

- Nie została umieszczona na stałe, ponieważ pogotowie nie jest taką placówką, tylko przejściowo do czasu podjęcia decyzji przez sąd, co do jej dalszych losów. Wcześniej Paulina przebywała w rodzinie zastępczej u swojej babci. Ponieważ ta nie dawała sobie rady z wnuczką, stąd decyzja sądu o pogotowiu opiekuńczym. Z opinii, która przyszła do nas wraz ze skierowaniem Pauliny wynika, że jej biologiczna rodzina od kilku lat miała dozór kuratora sądowego - dodaje pani dyrektor.

Trzy ucieczki na początek

Dziewczyna od samego początku była negatywnie nastawiona do pobytu w Stawie Kunowskim. Myślała o ucieczce i wcale się nie kryła ze swoimi zamiarami. Wręcz przeciwnie, opowiadała o tym na prawo i lewo. Placówka wiedziała więc o skłonnościach Pauliny. Tyle, że ogólnie, bo jak mówi dyrektor ZPOW nastolatka nikomu nie zwierzała się ze szczegółów.



- Nie sądzę, żeby nasi wychowankowie je znali. W przeciwnym razie na pewno, by o tym wiedzieli ich opiekunowie. Dzieci mają z nimi bardzo dobry kontakt, darzą ich prawdziwym zaufaniem - zapewnia B. Samela.

- Nasza placówka ma charakter otwarty. Dzieci mogą wychodzić do szkoły, telefonować. Nie jest zamkniętym ośrodkiem, w którym wychowankowie poddani są szczególnemu nadzorowi. Może gdyby Paulina została od początku umieszczona w takiej placówce i odizolowana od dawnego środowiska, nie doszłoby do ucieczek – zastanawia się pani dyrektor.

W Stawie Kunowskim Paulina miała sporo swobody i dlatego bardzo szybko zaczęła realizować swoje plany.

- Uciekała trzy razy i za każdym razem była przywożona przez policję. Pierwszy raz wykorzystała okazję związaną ze szkołą. Nie wróciła z lekcji, tylko pojechała do rodzinnego Sędziszowa. Funkcjonariusze odnaleźli ją u babci. Za drugim razem dotarła do Krakowa. To było w Sylwestra. Wtedy otrzymywałam od niej sms – y, z których treści wynikało, że ktoś ją więzi, i że boi się o swoje życie.

Dzięki bardzo dobrej współpracy z policją w Starachowicach została namierzona. Okazało się, że nikt jej nie przetrzymuje, bo swobodnie przemieszcza się po ulicach. Była też powiadomiona policja w Krakowie i ostatecznie przywieziono ją do nas bodajże 14 stycznia – przypomina sobie B. Samela.

Swoją tymczasową podopieczną charakteryzuje jako osobę spokojną, cichą, nie mającą konfliktów z wychowankami ZPOW. A jednocześnie skrytą, nie szukającą bliższych kontaktów z kolegami z placówki.

- Miała swój świat i myślała chyba tylko o jednym: żeby jak najszybciej stąd
wyjść. Liczyła, że będzie mogła wrócić do babci. Tłumaczyliśmy jej, żeby zaniechała ucieczek, bo być może wtedy sąd weźmie pod uwagę jej dobre sprawowanie i pozwoli jej na to – mówi B. Samela.

Perswazja nie na wiele się jednak zdała. A zwłaszcza po tym jak sąd w Jędrzejowie zdecydował ostatecznie o umieszczeniu Pauliny w placówce opiekuńczo - wychowawczej w Nagłowicach ze wskazaniem objęcia nastolatki dodatkową opieką ośrodka socjoterapii.

W takich placówkach panuje większy rygor, pilnuje się, by wychowankowie chodzili do szkoły. A Paulina miała lekceważące podejście do nauki. Ukończyła tylko obowiązkową edukację w gimnazjum. Po skierowaniu do Stawu Kunowskiego zapisała się do szkoły zawodowej w Starachowicach do klasy uczącej kucharzy małej gastronomii.

Zdobycie tego zawodu wymaga uczestnictwa w praktykach, ale dziewczyna się na nich nie pojawiała. W końcu została wyrzucona z zajęć. Miała też problemy z samą nauką. Twierdziła, że wiedza nie wchodzi jej do głowy. Placówka w Stawie Kunowskim kupiła jej komplet podręczników, ale nastolatka często wychodziła na lekcje bez książek i zeszytów. Utrzymywała nawet, że nie ma wszystkich pomocy naukowych. Słowem robiła wiele, by z edukacją mieć jak najmniej do czynienia.

Pięć miesięcy bez powrotu

W dniu, w którym uciekła na dobre wyszła z ośrodka pod pretekstem szkoły. W każdym razie skierowała się w stronę przystanku autobusu PKS jadącego do Starachowic.

- Wyszła o godzinie 6.30. Akurat w czasie, gdy w budynku jest największe zamieszanie, bo dzieci szykują się do szkoły. To było 27 lutego. Od tej pory nie wiemy, gdzie przebywa.

Gdy nie wróciła o określonej godzinie, powiadomiliśmy wszystkie właściwe organy: policję w Brodach, Starachowicach i Sędziszowie, sąd rodzinny i PCPR w Jędrzejowie oraz rodzinę. To znaczy matkę, bo z nią mamy kontakt telefoniczny. Od niej wiemy, że Paulina w czasie ucieczki kontaktowała się z babcią. Babcia nie ma jednak telefonu, Paulina najprawdopodobniej kontaktuje się z nią przez sąsiadów, więc tą drogą nie możemy się o niej niczego dowiedzieć.

Z kolei matka nie może się niczego dowiedzieć od babki, bo kobiety są skłócone. Dlatego matka zgłosiła córkę do stowarzyszenia „Itaka” poszukującego osób zaginionych. Jednak Paulina tak naprawdę nie zaginęła. Po prostu bardzo dobrze się ukrywa - twierdzi pani dyrektor.

Dowód? W czasie swojej nieobecności komunikowała się z wychowankami placówki w Stawie Kunowskim na portalu „Nasza klasa”. Gdy jednak zaczęli do niej pisać opiekunowie, od razu się wylogowała. Potem zaczęła zamieszczać swoje zdjęcia na stronie towarzyskiej „Fotka pl”.

- Ostatnie fotografie są sprzed 3 - 4 dni – mówi Bożena Samela.
- Wygląda na nich bardzo korzystnie: ładny strój, śmiały makijaż. Na pewno nie dzieje się jej krzywda – mówi dyrektorka.

Rzeczywiście, na najnowszych zdjęciach 17 – latka tryska humorem i ma ujęcia w kokieteryjnych pozach. Na innych jest w objęciach chłopaka z wyglądu starszego od niej. Podpis jednoznacznie wskazuje, że to wielka miłość dziewczyny.

W internecie Paulina jest dostępna przez 24 godziny na dobę. Natomiast w „realu” pozostaje nieuchwytna od 5 miesięcy. Natalia, która dzieliła z nią pokój w Stawie Kunowskim twierdzi jednak, że spotkała się z zaginioną na żywo.

- To było w Kielcach. Ja też byłam wtedy na ucieczce. Powiedziała, że nie chce być w placówce, tylko u swojej rodziny. Potem kontaktowałyśmy się na „fotce”. Ona miała różne pomysły. Pisała o wyjeździe do Anglii, do Krakowa. Mówiła, że ma swoje życie i chłopaka, który ją kocha – opowiada wychowanka, z którą udało nam się porozmawiać przez telefon.

Starachowicka policja niewiele wie o uciekinierce, po tym jak przekazała sprawę policji w Sędziszowie.

- Dostaliśmy zgłoszenie o jej zaginięciu z placówki w Stawie Kunowskim. Jednak decyzją sądu 17 - latka została przeniesiona do ośrodka w Nagłowicach. Dlatego poszukiwania prowadzi tamtejsza jednostka policji – mówi Kamil Tokarski, rzecznik KPP w Starachowicach.

Na posterunku policji w Sędziszowie powiedziano nam krótko, że nadal szukają dziewczyny.

- Paulina od 30 kwietnia br. nie jest już naszą wychowanką – podkreśla B. Samela.

- Została skreślona z listy w związku z decyzją sądu o umieszczeniu jej w Nagłowicach. W tej placówce przebywa już jej brat. Mimo to, policja nadal ma obowiązek informować nas o rezultatach poszukiwań. Sami również próbujemy się czegoś dowiedzieć. Od funkcjonariuszy wiemy tyle, że kontrolują adresy, pod którymi może być Paulina. Na razie bez powodzenia. Myślę, że Paulina po tylu ucieczkach ma już wprawę i po prostu wie, jak nie dać się namierzyć – powtarza pani dyrektor.


Iwona Bryła

PRZECZYTAJ TAKZE:
Opinionated - 17-07-2009 18:59
Artykul ukazuje Pauline w nieatrakcyjnym swietle, winiac ja o je wlasne nieszczescia. To jest dziecko ktore nie wychowalo sie w dobrej, opiekunczej rodzinie. Jak do tej pory widac przenoszono ja z miejsca na miejsce, ale nikt naprawde nie udzielil jej pomocy ktora ona potrzebuje. Z tego co widze Paulina tej pomocy potrzebuje- op [...]
REKLAMA