AAA
Dają koncert za koncertem
Starachowiccy jazzmani...
Czwartek, 27 maja 2010r. (godz. 22:12)

Ostatnio grali na Jasnej Górze przed najważniejszymi ludźmi polskiego Kościoła. „Wiwatowali” też podczas uroczystości 3- majowych i wspólnie z innymi muzykowali na festiwalu u Włodka Kiniorskiego. A już niebawem starachowickim artystom z Juniors Bandu przyjdzie się zmierzyć z najlepszymi, polskimi jazzmanami podczas XV Big Band Festiwalu w Nowym Tomyślu.

fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Fenomeny odkryte

Poprzednia wiadomosc:
ť Majówka w Chybicach

Podczas występu na Jasnej Górze udowodnili, że mogą olśnić każdą publiczność, nawet jeśli nie jest to ich wymarzony repertuar. Tym razem ograniczyli się do pieśni typowo kościelnych oraz patriotycznych, a jazz pojawił się, ale w okrojonym wydaniu. Było też trochę improwizacji, jak podczas każdego koncertu.


- Cieszę się, że mogliśmy zagrać w tak pięknym miejscu, w otoczeniu biskupów i innych ważnych ludzi Kościoła – mówi Mirosław Gęborek, szef tej formacji.

A było to możliwe dzięki zaproszeniu starachowickich przewodników, którzy organizowali w tym roku pielgrzymkę na Jasną Górę. Siłą rzeczy pojawiło się tam wiele akcentów związanych z naszym miastem, m.in. koncert chóru Meridies. Zarówno jedni, jak i drudzy zebrali gromkie oklaski, co było najlepszym dowodem na to, że występ się podobał.

- Z podobnym repertuarem wystąpiliśmy podczas uroczystości 3- majowych – mówi M. Gęborek. – Wykonaliśmy pieśni patriotyczne tj. „Wiwat Maj, 3 Maj” oraz pieśni maryjne, które graliśmy podczas liturgii. Choć nie jest to może skomplikowana muzyka pod względem technicznym, musieliśmy trochę pograć, by zbudować odpowiednią atmosferę podczas mszy świętej.

Zmieniło się także brzmienie orkiestry, bo saksofony zastąpiono klarnetem. Dla młodych artystów to bardzo korzystne, bo warto od czasu do czasu spróbować czegoś nowego. Choć ich prawdziwą miłością jest tak naprawdę jazz, czego dowodzą przy każdej możliwej okazji. Wzięli też udział w I Świętokrzyskim Festiwalu Dżezowym, zorganizowanym przez Włodzimierza Kiniorskiego, znanego polskiego saksofonistę.

Pojawiło się tam wielu muzyków jazzowych z naszego województwa, zarówno amatorów, jak i profesjonalistów. Był m.in. Andrzej Chochół ze swoim zespołem i Edyta Strzycka, wschodząca gwiazda tej muzyki, która wspólnie z Włodkiem Kiniorskim prowadziła całą imprezę.

Pierwszego dnia na Placu Artystów, wystąpił przed publicznością Band ze Starachowic, prezentując swoje najnowsze utwory, które zagrał na jubileuszu 15 – lecia orkiestry. Było też sporo improwizacji, którą tak bardzo kocha publiczność.

- Nie każdy preferuje jazz, ale w tym wydaniu jest on zrozumiały dla wszystkich – uważa dyrygent.

Oprócz stałego składu, do Kielc pojechał również „młody narybek”, który kibicował gorąco swoim starszym kolegom. W ramach inicjatywy Trójmiasta, w Ostrowcu Świętokrzyskim prezentowali się artyści ze Skarżyska i Starachowic, w tym nasi jazzmani. Oprócz instrumentów pojawił się również wokal.

- Razem z nami wystąpiła absolwentka naszej szkoły – Magdalena Krzciuk, która zaśpiewała dwa lub trzy utwory. Nie ukrywam, że zrobiliśmy to trochę pod publiczkę, bo taki jest przecież charakter tej właśnie imprezy – mówi M. Gęborek.

Pobrzmiewały więc w Ostrowcu ponadczasowe hity Beatlesów, „Thiller” Michaela Jacksona i „What a wonderful word” Louisa Armstronga.

- Było trochę muzyki tanecznej i „Mambo, którym rozruszaliśmy publiczność. To najlepsze utwory na takie plenerowe imprezy – stwierdza muzyk.

Nie brakowało jazzowych solówek, wkomponowanych w całość występu. Ale najważniejsza próba czeka ich w czerwcu, podczas XV Big Band Festiwalu w Nowym Tomyślu, na który zjeżdża prawdziwa bigbandowa „śmietanka”. A jej występom przygląda się i ocenia komisja, której przewodniczy nestor muzyki jazzowej Jan Ptaszyn Wróblewski.

- Będzie to już nasz trzeci występ na tym festiwalu. Tym razem jedziemy w bardzo mocnym składzie, razem z naszymi absolwentami. Musimy pokazać prawdziwą klasę, zwłaszcza, że dwa lata temu zebraliśmy pochlebne recenzje od Jana Ptaszyna, który wyróżnił nasz big band. A to zobowiązuje... – informuje dyrygent.

Tym razem planują zaprezentować trzy utwory – Bossanovę, Thiller, oraz Gorillę Man Blues, czyli swing jazzowy.

- Jesteśmy najmłodszym zespołem, gramy z serca i dla przyjemności, co słychać także w naszej muzyce. Może pod względem technicznym odbiegamy jeszcze nieco od innych, ale jeśli chodzi o artystyczny przekaz możemy walczyć z najlepszymi – uważa M. Gęborek.

Najlepszym dowodem na to ma być płyta, jaką niebawem nagrają wspólnie ze Staszkiem Soyką.

- Ciągle jeszcze pisane są aranżacje. To taka praca twórcza, bo w każdym przypadku trzeba znaleźć pomysł na utwór. Samo rozpisanie go na instrumenty nie stanowi problemu. Ale by przełożyć wiersz na język jazzowy, trzeba mieć pomysł. W tej chwili pracuje nad tym trzech aranżerów. Mamy już jeden utwór „Cud niepamięci”, do którego przećwiczyliśmy aranże. Musieliśmy zmienić trochę koncepcję płyty z typowo tanecznej na bardziej ambitną.

Wygląda na to, że wyjdzie z tego artystyczny krążek, do jakich zdążył już przyzwyczaić publiczność Staszek Soyka.

(An)

REKLAMA