AAA
Prawdziwie szamański (od)lot
Kamień to istota, w której czas zatacza koło …
Sobota, 31 lipca 2010r. (godz. 21:29)

fot. M.CEGLIŃSKI

Ze „Studia Wąchock” wyszła kolejna doskonała płyta – „Striped Flint”, którą nagrała zaprzyjaźniona z GAZETĄ grupa Natural Beat Band ze Skarżyska. To doskonała propozycja dla każdego czujnego, myślącego i otwartego na nowości słuchacza, która zapewni muzyczną wycieczkę w głąb siebie.

fot. M.CEGLIŃSKI

Natural Beat Band to grupa grająca muzykę improwizowaną, opartą na mocnej sekcji rytmicznej (perkusja conga, djamby, bębny szczelinowe, beatbox), która ciągle rozwija swój warsztat w poszukiwaniu nowych brzmień. Jej historia sięga 1999 roku, a więc początków bębniarskiej formacji Stiff Stuff. Funkcjonując do 2004 roku, zdobyła szereg nagród – m.in. na Festiwalu Twórczości Studenckiej w Katowicach, Rock&Rock Festiwal w Warszawie czy w Węgorzewie, a przy tym cieszyła się dużą przychylnością krytyków oraz publiczności. Wydała też winylową płytę pod tytułem „Nie bój się”, uczestniczyła w projekcie „Mazurek Dąbrowskiego”, zaś jej teledysk „Fanky funki” można zobaczyć w MTV. Sześć lat temu zawiesiła swoją działalność.


„Come back” w najlepszym stylu

I dopiero ostatnia, mroczna zima zaowocowała dla niej wyjątkową ofertą. To właśnie wtedy, Piotr „Stiff” Stefański, lider tego zespołu, otrzymał propozycję nagrania muzyki na potrzeby Muzeum Historyczno – Archeologicznego w Ostrowcu Świętokrzyskim.

- Nasza przygoda zaczęła się tak naprawdę od oprawy muzycznej pikniku Archeologicznego w Krzemionkach – mówi „Stiff”. – To właśnie wtedy podszedł do mnie Piotr Mrugała, dyrektor muzeum i spytał, czy nie nagralibyśmy dla niego takiej muzy. Muszę przyznać, że pomysł spodobał mi się od razu, bo już od dawna nosiłem się z zamiarem powrotu do pierwszej wersji zespołu Stiff Stuff. Znów czas zatoczył swe koło. I to była taka pierwsza przesłanka tej płyty.

Temat, na pierwszy rzut oka, wydawał się dość banalny - muzyka neolitu, czyli materiał, który dotyka początków kultury.

- To miała być opowieść, obraz, który uzupełni i wzbogaci treści prezentowane w muzeum – mówi Stiff. – Tyle tylko, że nikt nie wie, jak brzmiała muzyka neolitu i prawdopodobnie nigdy się tego nie dowie. Więc rozpoczęliśmy własne poszukiwania... najpierw samego składu.

Tu wybór był oczywisty. Trzon grupy stworzyli muzycy z dawnego Stiff Stuffu czyli „Stiff”, „Olej” i „Doniek”. Później dołączyli do nich młodsi bębniarze - Artur Borek i Mikołaj Janowski, których można było posłuchać także i u nas. Zagrali gościnnie na stoisku GAZETY podczas festynu z okazji 20 – lecia odroczenia samorządu terytorialnego.

Do tego gorący beatbox czyli Jakub Kubała i desant ze składu ADHDUB, odpowiedzialny za perkusję i bas tj. Karol „KaczKa” Kaczmarski i Kuba Kozioł. Całości dopełnił wreszcie wyzwolony trębacz, grający w wielu formacjach (Soyka, Letko), Rafał „Rafcox” Gęborek, znany doskonale w naszym mieście i nie tylko ze względu na swoje powiązania z Juniors Bandem.

Potem zaczęły się także poszukiwania dźwięków i barw przestrzeni.

Możliwe tylko w „Studio Wąchock”

- Zastanawiałaś się kiedyś, jak brzmi deska? – pyta nieco przewrotnie Stefański. – My to sprawdziliśmy. Skąd taki pomysł? To proste, muzyka jest naturalnym stanem, na który składają się różne rzeczy, w tym także przedmioty, z którymi spotykamy się na co dzień, jak deska, patyk, statyw, łożysko, senegalski bęben wojenny, czuringa, djambe, oddech czy nawet sylaba. To wszystko ma swoje brzmienie, które wykorzystaliśmy w nagraniu tej płyty.

Aranż ułożył się sam, wystarczyło tylko odnaleźć swoje miejsce w tej układance. Nie przeszkadzać, nie dominować, ale uzupełniać i być świadomym – wyjaśnia muzyk.

W ciągu pierwszego miesiąca powstał zarys, bardziej schemat niż pełny aranż, czternastu utworów, które dość szybko wypełniły się treścią, aby zaowocować i wybrzmieć w pełni, w miejscu – legendzie, stworzonym przez nieżyjącego już Michała Zduniaka, znanego i cenionego perkusistę free jazzowego, nazwanym przez niego „Studiem Wąchock”. To miejsce tworzy własną historię, przygarnia wyjątkowe osobowości i jak żadne inne – docenia kreatywnych muzyków. Nic więc dziwnego, że to właśnie w nim postanowili nagrywać.

- Charakter pracy inny niż wszędzie: bez pośpiechu, bez ograniczeń, w stylu „tak się dziś nie nagrywa…”, zaowocował swobodą w tworzeniu. A studio, jak żadne, jest otwarte na takie kreatywne głowy. Po za tym stworzył je nieżyjący już Michał Zduniak, najlepszy free jazzowy perkusista w tej części świata, więc jak w tym miejscu nie nagrywać składu opartego na instrumentach perkusyjnych? Takie decyzje nasuwają się same, po prostu nie mogło być inaczej – przekonuje „Stiff”.
Magii tego miejsca dopełnia jego żona Ewa Wiśniewska –Zduniak, o czym sami mogliśmy się już przekonać, podczas naszej ostatniej rozmowy. Także muzykom zapadła głęboko w serca, gdy po nagraniach, wpadała do studia i z iście arystokratyczną manierą pytała, czy panowie są może głodni? A potem szybko dodawała - kanapeczki czekają.

- To było cudowne zakończenie dnia – śmieje się „Stiff”. Nic więc dziwnego, że praca szła im tak szybko.

Szli jak burza

- Miesiąc wspólnego grania, miesiąc prac w studio i miesiąc produkcji – wylicza Piotrek Stefański. – Razem trzy. To chyba rekord – śmieje się muzyk.
Nagranie zrealizował mądrze i czujnie Michał Pastuszka. Jego doświadczenie sceniczne (ANKH) zaowocowało świetnym zrozumieniem tematu. Masteringu dokonał Marcin Pawłot, który dodając ostatnie szlify zakończył ten twórczy proces.

Atmosfera „Studia Wąchock”, odwołanie się do tego, co w kulturze i w nas samych pierwotne, sprawiło że płyta stała się opowieścią pełną transu, uwalniającą nasze prawdziwe „ja”. Słuchaczowi zaś zapewnia muzyczną wycieczkę w głąb siebie, zaprasza, by usiąść przy bębnie i udać się w prawdziwie szamański lot...

- Striped Flint to płyta dla każdego czujnego, myślącego i otwartego na nowości słuchacza – przekonuje „Stiff”. – W sam raz dla fanów muzyki Etno, Punk Rocka i free jazzu. Zwolennicy techno, transu czy drum &bas mają tu przy czym odlecieć. Za to ortodoksyjni wyznawcy prostego popu i weselnych przyśpiewek nie znajdą tu NIC dla siebie.

Jak na razie pojawiła się w nakładzie 2 tys. sztuk, ale okazało się to kroplą w morzu potrzeb.

- Nie wiem na ilu skończymy drukować – śmieje się „Stiff” – zwłaszcza, że jeszcze nie trafiła do „najlepszych sklepów muzycznych”. Póki co, można jej także posłuchać na stronie www.myspace.com/naturalbeatband lub www.facebook.com/Natural.Beat.Band, bądź nabyć w Krzemionkach. Gorąco polecam – zachęca muzyk.

Ale na tym nie koniec, bo najlepsze dopiero przed nimi.

- Planujemy koncertować, koncertować i jeszcze raz koncertować – zapowiada lider grupy. - Najbliższy koncert odbędzie się 28 sierpnia na stadionie skarżyskiego „Ruchu”.

- W przyszłości chciałbym nagrać także materiał pod tytułem Natural Staff, czyli interpretacje poezji Leopolda Staffa do naszej muzyki. To dopiero będzie malowanie przestrzeni... - mówi z błyskiem w oku.

(An)


W nagraniu „Striped Flint” wzięli udział: Piotr Stiff Stefański (konga, wokal, tekst), Krzysztof Olej Olejarz (wokal, deska, djembe), Dominik Gadecki (konga), Rafał Rafcox Gęborek (trąbka, efekty, perkusjonalia, wokal), Mikołaj Janowski (djembe, cyja), Kuba Kozioł (bas), Karol Kaczmarski (perkusja), Artur Borek (djembe), Jakub Kubała (beatbox), Michał Pastuszka (bas, wokal). Gościnnie wystąpił też Michał Zapała (wokal).

REKLAMA