AAA
Powódź, jakiej nie było
Cud, że nie przerwało mostów i wałów
Czwartek, 09 wrzesnia 2010r. (godz. 23:46)

Po raz drugi w tym roku Wąchock znikł pod wodą. Było gorzej niż wiosną. Zalało drogi i mosty. Mało brakowało, a podobny los spotkałby także Starachowice...

fot. Gazeta Starachowicka

Kilka dni deszczu sprawiło, że woda z rzeki Kamiennej zalała sporą część tego miasteczka. Sytuacja była ekstremalnie trudna. W czwartek(2 wrześńia), ok. godz. 13.00 poziom w korycie sięgnął 343 cm! Takiego stanu nikt tu jeszcze nie widział! Nawet podczas majowych powodzi, był on o blisko pół metra niższy. Woda wzbierała nadzwyczaj szybko i nie można było temu zaradzić. A jeszcze w niedzielę świeciło tu słońce...


Pierwszy komunikat na temat spodziewanych opadów, nadszedł do gminy już w poniedziałek, a więc na dwa dni przed powodziowym dramatem. I mimo że poziom wody był na zbiorniku o 10 cm niższy od normalnego stanu użytkowania, zdecydowano się na pierwszy zrzut wody. A potem dokonywano kolejnych, zwiększając sukcesywnie liczbę podnoszonych szandorów. Nic jeszcze nie zapowiadało jednak takiego obrotu sprawy.

- Mieliśmy ciągle nadzieję, że uda się nam utrzymać wodę na bezpiecznym poziomie –mówi burmistrz Jarosław Samela. I tak było do środy.

Ale mimo kolejnych zrzutów, wody nie ubywało. O problemach powiadomiono mieszkańców. Następny komunikat był już o wiele bardziej złowieszczy – spodziewano się co najmniej takiej samej ilości wody, jak na wiosnę. Ok. godz. 14.00 przez gminę przejechał samochód, z którego przez tubę raz jeszcze ogłaszano to mieszkańcom. Informacje tej samej treści pojawiły się również na tablicach.

Worki poszły w ruch

Na ulicy Wielkowiejskiej stały już worki z piaskiem. Pracownicy interwencyjni wspólnie z ochotnikami układali zabezpieczenia przy rzeczce.

- Ponieważ woda płynęła już gęstym strumieniem, zarządziliśmy rozwieźć worki w te miejsca, do których dociera najszybciej, a więc na ulicę św. Rocha i Starachowicką – mówi burmistrz.

Stan na zbiorniku utrzymywał się na normalnym poziomie – 190 cm. Dopiero wieczorem zaczął gwałtownie rosnąć. Ok. godz. 16.00 do akcji włączyli się także strażacy.

- Woda podnosiła się nawet o kilkanaście cm w ciągu godziny – relacjonuje st. kpt. Andrzej Pyzik, z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Starachowicach.

Ratownicy workami obłożyli most na rzece Kamiennej. Podobne obwałowania pojawiły się przy gminnej bibliotece na ulicy św. Rocha, a także w innych miejscach zalewanych przez wodę: ulica Nadrzeczna, Błonie czy Partyzantów. Przybywało także strażaków i ochotników, którzy spieszyli mieszkańcom na pomoc.

- Nasze działania polegały przede wszystkim na niwelowaniu upustu, a więc podnoszeniu szandorów – mówi st. kpt. Pyzik. – Istniało bowiem niebezpieczeństwo dla samego zbiornika.

We wczesnych godzinach wieczornych zebrał się Gminny Zespół Zarządzania Kryzysowego w Wąchocku, w którym obok burmistrza, zasiadł m.in. starosta, komendant straży pożarnej, a także zastępca komendanta policji. Próbowali oni wypracować kierunki dalszego działania. Zorganizowali także dodatkowe ilości worków z rezerw wojewody świętokrzyskiego, które przywiozła grupa operacyjna Komendy Wojewódzkiej PSP w Kielcach.

Na miejsce działań przybywały kolejne jednostki OSP z gminy Wąchock i Mirzec, a w późniejszej fazie działań również z gminy Pawłów i Brody. Zabezpieczały one budynki na ulicach: Błonie, Nadrzecznej, Św. Rocha i Starachowickiej. Ale woda szybko wzbierała, mimo ciągłego zrzutu. O godz. 1 w nocy osiągnęła poziom 226 cm na zbiorniku i 283 cm na rzece.

Zalało most

Krytyczny moment nastąpił jednak nad ranem. Ok. godz. 3., woda zaczęła wchodzić na most przy ulicy Kolejowej, który został szybko zamknięty dla ruchu pojazdów, a później także i pieszych. Sytuację monitorowali na bieżąco członkowie sztabu kryzysowego, do których dołączył nad ranem świętokrzyski komendant wojewódzki PSP w Kielcach – st. bryg. Zbigniew Muszczak ze swoim zastępcą - Grzegorzem Ryskim.

Niebezpiecznie robiło się na ulicy św. Rocha. Odcięci od reszty miasteczka zostali mieszkańcy ulicy Partyzantów, do których dojechać można już było tylko strażacką łódką. Właśnie tam, w godzinach porannych, strażacy przeprowadzili ewakuację zwierząt. Wszystkie przetransportowano w bezpiecznie miejsce. Sytuacja stawała się jednak coraz trudniejsza. Woda zamiast opadać, jeszcze bardziej rosła, zalewając całkowicie ulicę Błonie.

Czworo mieszkańców (z ulicy Błonie i św. Rocha), zdecydowało się na ewakuację. Znaleźli schronienie w szkole, gdzie przygotowano miejsca noclegowe dla powodzian i ciepłą strawę dla ratowników.

Z powodu powodzi i nieprzejezdnych dróg, władze Wąchocka w porozumieniu z dyrekcją, skróciły czwartkowe zajęcia w szkole. A dla tych uczniów, którzy dotarli do szkoły, zorganizowano transport do domu.

Mieszkańcom trudno było uwierzyć w to, co się dzieje. Ok. godz.13.00 woda na rzece sięgnęła 343 cm, a więc o ponad półtora metra przekroczyła stan alarmowy. Nawet w najtrudniejszym momencie podczas majowej powodzi, jej poziom był niższy niż w czwartek. Wynosił wówczas 317 cm. Skąd tyle wody?

To proste, z innych zbiorników. To właśnie tu skumulowały się zrzuty z Rejowa, Mostek, Bliżyna i Suchedniowa. Nie utrzymały ich także tutejsze koryta. Woda zaczęła nawet przelewać się przez „krajową 42”, co było powodem jej zamknięcia. Wszystkie pojazdy kierowano więc do Rataj. I trudno się dziwić, bo sytuacja na dole stawała się coraz trudniejsza.

Strach padł na Starachowice

Woda nie oszczędziła też naszego miasta. Od środy działał więc sztab kryzysowy, któremu przewodził wiceprezydent Tomasz Jarosław Capała.

- Sytuacja była bardzo niebezpieczna – przyznaje wiceszef miasta. – W czwartek, w godzinach rannych, aby ratować Pasternik, gdzie przybywało 160 m sześc. na sekundę, zdecydowaliśmy się zrzucić wodę.

Szybko pojawiły się pierwsze podtopienia.

- Odbieraliśmy zgłoszenia z różnych ulic – mówi mł. bryg. Tadeusz Kępa, dowódca JRG PSP w Starachowicach.

Strażacy wypompowywali wodę z ulicy Kanałowej, przez którą prowadzi objazd. Szybko zaczęły napływać kolejne sygnały z różnych stron miasta – ulicy Turystycznej, Działki, Kieleckiej, a także Lubianki. Szczególnie trudna sytuacja panowała na ulicy Składowej. Została ona całkowicie zalana przez wodę.

Trudno się było przed nią obronić także zakładom, których nie ominęła fala. Znów podtopiony został starachowicki Urząd Skarbowy, który w czwartek o godz. 11.00 został zamknięty. Woda dostała się do archiwum zlokalizowanego w podziemiach budynku. Większość jego pracowników, wspólnie ze strażakami, układała worki z piaskiem, aby zapobiec dalszym zniszczeniom.

Tym razem byli przygotowani na odparcie powodzi. Obserwując, trwające od poniedziałku intensywne opady, wcześniej zabezpieczyli wszystkie dokumenty w archiwum. Woda zabrała im za to kawał chodnika, który nadawać się będzie do porządnego remontu.

Mobilizacja na Wierzbowej

W ogromnym strachu żyli mieszkańcy ulicy Wierzbowej i Wiklinowej, gdzie od godz. 13.00 woda z Kamiennej zagrażała ponad stu domostwom. Nic więc dziwnego, że to właśnie tam przerzucili swe siły strażacy i wspólnie z mieszkańcami zaczęli układać worki.

Woda na szczęście zajęła tylko pobliskie działki. Ale do ostatniej chwili nie było wiadomo, jak się zachowa. Ze względu na bezpieczeństwo, zamknięto most na rzece łączący ulice Sadową z Wiklinową. Obawiano się, że może zostać przerwany, podobnie jak upust w „dolnych” Starachowicach.

- Nigdy wcześniej nie było tak wielkiego przepływu wody przez Pasternik – przyznaje wiceprezydent Capała. - Podczas majowej powodzi przybywało 120 m sześc. na sekundę. Teraz było to 160 m sześc./sek. Do końca nie wiedzieliśmy jak zachowa się upust.

Teoretycznie powinien wytrzymać przepływ wody o sile 225 m sześc. na sek. Ale trzeba pamiętać, że znajduje się on w trakcie remontu, a więc wszystkie dane dotyczące wytrzymałości mogły ulec zmianie. Całe szczęście, że sytuacja ustabilizowała się.

W jej opanowaniu pomagali mieszkańcy, za co dziękuje im wiceprezydent.

- Choć sytuacja była ekstremalnie trudna, wyszliśmy z niej obronną ręką – uważa T. J. Capała.

W piątek, wszystko zaczęło wracać do normy. Z powrotem uruchomiono most u zbiegu ulic Sadowej i Wiklinowej. Przejezdna stała się także część ulicy Składowej. Znikły również utrudnienia na drodze krajowej nr 42 łączącej Starachowice z Wąchockiem. Z kolei w miasteczku, od godz. 12.00 z mostu na ulicy Kolejowej mogły korzystać choć samochody osobowe. Również i tu, widać było zmiany. Już w czwartek wieczorem woda zaczęła się lekko cofać. Natomiast w piątek znikła częściowo z niektórych ulic.

Liczą straty

Służby gminne od rana dokonywały wstępnych oględzin. Wygląda na to, że poza drobnymi ubytkami na drogach gruntowych, ulicy Partyzantów, czy św. Rocha na drodze powiatowej, nie na większych ubytków w komunalnym mieniu.

- Na pierwszy rzut oka, most nie ucierpiał – mówi burmistrz Samela. –Ale można to będzie dokładnie ocenić dopiero, gdy poziom wody opadnie. Zajmą się tym służby starosty – zapowiada burmistrz. – Oględziny, przeprowadzone na zbiorniku, przy stanie 212 cm wody, jaki mamy obecnie, pozwalają stwierdzić, że nie ma na nim żadnych zniszczeń. Więcej można będzie powiedzieć dopiero po opróżnieniu zbiornika. Najprawdopodobniej będziemy to robić. Rozmowy na ten temat prowadziliśmy już z inspektorem firmy projektowej. Wały są nasączone. Lepiej opróżnić je z wody, by mogły dokładnie obeschnąć. Zrzuty odbywałyby się stopniowo, aby nie powodować dodatkowych utrudnień – mówi burmistrz.

Zamknięta do odwołania została natomiast biblioteka w Wąchocku, która powoli szykuje się do planowanej przeprowadzki do Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury. Woda tym razem nie oszczędziła jej budynku. Na szczęście woluminy zostały nietknięte.

Na terenie Wąchocka działały w piątek już tylko dwa miejscowe zastępy straży pożarnej. Pozostałe jednostki zostały skierowane do umacniania wałów na rzece Kamiennej w Stawie Kunowskim, poniżej zbiornika Brody. W pewnym momencie pojawiło się zagrożenie, że wały w gminie zaczną przeciekać. Na szczęście sytuacja została opanowana, a woda, jak poinformowali strażacy, dostała się tylko na boisko.

Ratownicy musieli pomagać także mieszkańcom kilkunastu posesji w Pawłowie, Rzepinie Kolonii, Jadownikach, Świętomarzy i innych.
Nawet uważana za bardzo suchą gmina Mirzec, nie ustrzega się wody. Zalała ona kilkanaście posesji, a także łąki w Mircu, Trębowcu oraz Osinach.

(An)

Dołącz do grona fanów Portalu Wirtualne Starachowice na Facebooku!

REKLAMA