AAA
"Władza Wasza - bieda nasza"
Piatek, 03 czerwca 2011r. (godz. 21:59)

Pod takim właśnie hasłem w środę(25 maja), we wszystkich miastach wojewódzkich, "Solidarność" podsumowała czteroletnie rządy koalicji PO - PSL. Już samo hasło świadczy o tym, że nie było to dla obecnego rządu miłe podsumowanie.

Krzysztof Lipiec - Poseł na Sejm RP
Krzysztof Lipiec - Poseł na Sejm RP
fot. Gazeta Starachowicka

W szesnastu polskich miastach, na ulicę wyszło kilkanaście tysięcy związkowców i to - co jest bardzo ważne - nie tylko spod znaku Solidarności. Nijak mają się więc do rzeczywistości słowa jednej z czołowych postaci Platformy, Stefana Niesiołowskiego, który stwierdził, że Solidarność znowu miesza się do polityki.


Trudno byłoby mi zniżyć się do takiego poziomu, aby zdobyć się na rzeczowe skomentowanie takiego stwierdzenia. Buta i bezgraniczna arogancja wobec ludzi, którzy myślą inaczej niż im się każe. Ludzi, którzy wychodząc na ulice, chcieli uzyskać odpowiedź na pytanie, które okazało bardzo kłopotliwe dla rządzących: "skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle!!!"

Wbrew temu, co o związkowym proteście myślą ludzie pokroju Niesiołowskiego, czy też niektórzy "salonowi" publicyści, to co stało się w minioną środę na ulicach szesnastu polskich miast, to nie są żadne "polityczne podchody".

Wszystkie największe związki zawodowe w Polsce nie upominały się przecież w ten sposób o jakieś prawa należne tylko im! Oni upominali się o tych, którym żyje się w naszym kraju najgorzej! Oni upominali się o najbiedniejszych, którym głodowe pensje nie wystarczają na zaspokojenie podstawowych potrzeb, a rosnące ciągle ceny nie pozwalają ze spokojem patrzeć w przyszłość! Czy to źle, że upominają się o tych ludzi?

Czy to rzeczywiście - jak twierdzą niektórzy - za całe to zło, które prowadzi nasze społeczeństwo na skraj ubóstwa odpowiedzialna jest Solidarność? A co z tymi, którzy z rządowych gabinetów zarzucają teraz związkowcom daleko posunięty populizm i nieuzasadnione roszczenia? Czy wszyscy ci panowie spod znaku PO i PSL zapomnieli już, że kiedy przejmowali rządy przed czterema laty, to wszystko wyglądało całkowicie inaczej?

Przecież to nikt inny, tylko obecny premier Donald Tusk mówił wtedy: "Wszystkim będzie się żyło lepiej", "obniżymy podatki i daniny publiczne", "podniesiemy realne wynagrodzenia", "poprawimy jakość i dostępność do usług medycznych", ułatwimy młodym ludziom start zawodowy" itd., itd. I co dziś z tych słów pozostało? Czy za te obietnice też odpowiada Solidarność? Przecież związkowcy - a wraz z nimi jak sądzę dość liczna rzesza ludzi nie mających nic wspólnego ze związkową działalnością - wcale nie oczekują jakichś cudów ze strony rządu.

Postulaty, jakie związkowcy wręczyli wojewodom w szesnastu miastach wojewódzkich dotyczą podstawowych zagadnień codziennego życia i jego… kosztów, a więc podniesienia płacy minimalnej, obniżenia akcyzy na paliwo, wsparcia dla najuboższych i rzeczywistej walki z bezrobociem. Czy to wszystko za dużo? Czy poważne potraktowanie tych postulatów przerasta intelektualne możliwości rządzących?

Czy też może w swojej daleko posuniętej nieudolności rządzący nie przejmują się już wcale potrzebami najuboższych nawiązując tym samym do poprzedniej epoki, kiedy to przedstawiciele "przewodniej siły narodu" twierdzili, że "rząd się sam wyżywi" i żadne "warchoły" mu w tym nie przeszkodzą. Życie bardzo szybko zweryfikowało tę opinię.

Nie mogło być inaczej, bo wówczas - podobnie jak to ma miejsce teraz - cierpliwość ludzi została po prostu wyczerpana. I podobnie jak wówczas, to właśnie Solidarność upomina się teraz o tych, którzy sami nie potrafią lub nie mają już na to siły.

Czy to rzeczywiście populizm i mieszanie się do polityki, czy może coś znacznie poważniejszego, co wprost wynika ze słów świętego Pawła, tak często kierowanych do nas przez Błogosławionego Jana Pawła II: "Jeden drugiego brzemiona noście…". Warto przypominać sobie te słowa zawsze, kiedy znów usłyszymy, że upominanie się o słabszych jest nieodpowiedzialnym mieszaniem się do polityki.

Krzysztof Lipiec
Poseł na Sejm RP

REKLAMA