AAA
Niszczenie młodej przedsiębiorczości?
50 zł za handlowy metr
Czwartek, 15 wrzesnia 2011r. (godz. 21:00)

Starachowiczanka krytykuje wysoką opłatę za handel prowadzony poza bazarem przy ulicy Targowej. W uchwale rady miejskiej jest mowa o 50 zł za każdy metr kw. zajęty pod "chodnikową sprzedaż".

fot. hmr
Nastepna wiadomosc:
ť Komu dostanie się puchar?

Poprzednia wiadomosc:
ť Wróciły "szóstki"

Opłata ma zacząć obowiązywać w niedługim czasie od przyjęcia uchwały, co miało miejsce pod koniec sierpnia br. Zdaniem pani Agnieszki to cios w młodych ludzi, którzy w taki sposób próbują zarobić na życie.


- Chciałabym nawiązać do Państwa artykułu "Podwyżka od 10 do 50 groszy" i powiedzieć, że jestem zbulwersowana przytoczoną wypowiedzią Pana Wiceprezydenta. Czy Pan Wiceprezydent mógłby mnie i pewnie niejednemu z czytelników wytłumaczyć, dlaczego jego zdaniem jest nieuczciwe, że ci co sprzedają np. warzywa pod fontanną płacą tyle samo, co sprzedawcy na Targowej?

A czy uważa, że jest uczciwe nałożenie opłaty 50 zł na przedsiębiorczych, młodych ludzi, dla których nie ma miejsc pracy w tym mieście i którzy sami je sobie chcą zapewnić? W czym miejsce na Targowej się różni od innych miejsc, w których kupcy chcą handlować?

Chyba tym, że jest nieestetyczne, a po godzinach handlu straszy widokiem olbrzymiego śmietniska. Natomiast ci, co starają się o handel w innym miejscu, bardziej o nie dbają i wkładają w to własne środki finansowe. Różnicowania stawek opłaty pewnie ma na celu na wpływanie na lokalną gospodarkę. Ale czy o taki wpływ chodzi? O pozbawianie ludzi pracy? Czy to nie jest niszczenie przedsiębiorczości? A co ze wsparciem dla młodzieży?

Wiadomo przecież, że nikt nie zarobi tyle na sprzedaży pietruszki, żeby móc dokonać tak wysokiej opłaty. Czy nie jest śmieszne, że w mieście liczącym kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców funkcjonować ma tylko jedno miejsce do handlu? Czy nie można pójść wzorem innych miast, w których na każdym osiedlu funkcjonuje bazarek i tym samym zapewnia się miejsca pracy swoim mieszkańcom? Czy starsza babcia, lub matka z wózkiem musi zasuwać na targowicę lub do Skałki, żeby kupić ziemniaki? - mnoży pytania pani Agnieszka w e- mailu przysłanym do redakcji.

O skomentowanie zarzutów poprosiliśmy wiceprezydenta Starachowic Sylwestra Kwietnia.

- Zawsze musimy wychodzić z założenia, że prawo, zarówno ogólnokrajowe, jak i lokalne, obowiązuje wszystkich, również ludzi młodych. Zgodnie z prawem, teren w pobliżu fontanny nie jest przeznaczony do handlu. W naszym mieście jest nim plac przy ulicy Targowej. Tam może handlować każdy wnosząc opłatę, która jest porównywalna z opłatami obowiązującymi w ościennych gminach.

Również młodzi ludzie mogą tam prowadzić działalność handlową. Nasze miasto jest zbyt małe, aby tworzyć lokalne targowiska. Przy ulicy Targowej można handlować codziennie. Bazar jest w miarę centralnie położony, dobrze skomunikowany ze wszystkimi częściami miasta, a przez to łatwo dostępny dla mieszkańców - argumentuje wiceszef miasta.

(iwo)

Dołącz do grona fanów Portalu Wirtualne Starachowice na Facebooku!

REKLAMA