AAA
Skazani za odświeżanie wędlin
Koniec procesu Constaru
Sobota, 19 grudnia 2009r. (godz. 11:32)

8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, grzywny i zakazy obejmowania kierowniczych stanowisk – takie wyroki usłyszała piątka oskarżonych w głośnej sprawie „Constaru”. Ówczesny dyrektor zakładu, Marek C., został częściowo uniewinniony od stawianych mu zarzutów.

fot. Gazeta Starachowicka

Były powiatowy lekarz weterynarii Witold S., lekarze weterynarii Piotr Ś. i Małgorzata M. oraz inspektor weterynarii Janusz P. usłyszeli wyroki skazujące na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Dyrektor Marek Cz. został częściowo uniewinniony, ale za pozostałe zarzuty został skazany na 8 miesięcy w zawieszeniu na dwa lata.


To i tak mniej niż wnioskował prokurator. Oskarżyciel domagał się dla nich od ośmiu do dziesięciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, grzywien w wysokości 2 - 4,2 tysiąca złotych i zakazów zajmowania stanowisk nawet na 3 i 4 lata. Jego zdaniem „odświeżane” produkty mogły zaszkodzić zdrowiu konsumentów. Z kolei cała piątka od samego początku utrzymywała, że jest nie winna.

- Nigdy nie zaniedbywałem swoich obowiązków. Nie dotarły do mnie informacje o wycofywaniu towarów ani od pracowników, ani od dziennikarzy, ani od osób trzecich – mówił w ostatnim słowie Witold S. Małgorzata M. próbowała zaś dowieść, że zakres jej obowiązków sprowadzał się do nadzoru produkcji żywności, a nie jej dystrybucji.

- Nie miałam możliwości karnych ani fizycznych, by to robić – utrzymywała. – Pełniłam nadzór doraźny, tzn. nie podczas całego procesu produkcji i nie codziennie. Zakład zorganizował system kontroli wewnętrznej, którego celem było codzienne monitorowanie, a w przypadku powstania zagrożenia, informowania o nich. W zakładzie na powierzchni ponad 5 ha było 8 lekarzy nadzorujących poszczególne oddziały. Żaden z nich nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń.

Oskarżona przyznała, że brała udział w odbiorze pomieszczenia, w którym później zorganizowano magazyn. Ale nie miała pojęcia o tych planach.
Piotr Ś. pracował z całej czwórki najkrócej i miał najmniejsze doświadczenie, jak twierdził podczas rozprawy.

- Moje sumienie jest czyste – przekonywał sąd. – Jeżeli podejmowano decyzje, to bez mojej wiedzy i zgody. Nie miałem motywów ani korzyści w tym co się działo. A przez tę sprawę jestem postrzegany jak złodziej i aferzysta. Każdy wyrok skazujący będzie dla mnie zakończeniem pracy w administracji.

Janusz P. powiedział sądowi, że wierzył, iż problem zwrotów z półki został zakończony. Utwierdzały go w tym przekonaniu codzienne protokoły pracowników działu jakości.

- Dopiero wybuch afery w 2005 uświadomił mi, że zwroty napływały i niektórzy z naszych kolegów o nich wiedzieli – mówił przed sądem. A w nieświadomości mieli utrzymywać go przez cały czas przełożeni. Dyrektor zakładu zaś skarżył się, że nie dano mu szansy na złożenie wyjaśnień.

- O zarzutach poinformowano mnie, gdy był już gotowy akt oskarżenia – mówił Marek C. – Autor reportażu od samego początku miał zamysł przygotowania tendencyjnego materiału., którym manipulowano ponad 2 miesiące. Ta bezprecedensowa nagonka była silną i wyrafinowaną formą nacisku na organy ścigania.

A nacieranie wędliny olejem, w jego odczuciu było ogólnie praktykowaną metodą.

- Każdy z pracowników bezpłatnie i anonimowo mógł zadzwonić do centrali firmy i zgłosić nadużycia. Nie było ani jednego – mówił.

O sprawie „Constaru” zrobiło się głośno po tym, jak „Rzeczpospolita” i reporterzy TVN donieśli o „odświeżaniu” wędlin przez pracowników starachowickich zakładów mięsnych. Na etykietach mieli zmieniać daty ważności i takie nowe-stare wędliny z powrotem trafiały na sklepowe półki. Ale do czasu...W wyniku afery Rada Nadzorcza odwołała prezesa i wstrzymała produkcję. Dopiero po przeprowadzonych kontrolach wznowiono wytwarzanie wędlin. Trudno było naprawić jednak nadszarpniętą reputację firmy.

Sędzia Janusz Kubicki uzasadniając wyrok stwierdził, że sąd nie miał wątpliwości, iż stosowana praktyka dodawania do nowych produktów częściowo tych wycofanych ze sprzedaży mogła stanowić zagrożenie dla zdrowia publicznego. Było to około 5 proc. wycofanych wędlin. A winę za to ponosi oskarżeni.

Dyrektor zakładu został skazany między innymi za to, że utworzył w Constarze magazyny do zwrotów produktów z tak zwanej sklepowej półki oraz zwrotów wadliwego towaru. I o to, że na etykietach nie było informacji, iż 5 procent produktu zostało wytworzone ze zwrotów.

Sąd wymierzył mu karę 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, tysiąc złotych grzywny i zakaz sprawowania stanowisk kierowniczych związanych z produkcją żywności na okres dwóch lat. Uniewinnił go natomiast od zarzutu nie powiadomienia weterynarii o powstaniu takiego magazynu, bo w myśl nowych przepisów nie miał już takiego obowiązku.

Tymczasem były powiatowy lekarz weterynarii Witold S., lekarze weterynarii Piotr Ś. i Małgorzata M. a także inspektor weterynarii Janusz P. zostali uznani winnymi zaniechania swoich obowiązków, a nawet wykonywania ich sprzecznie z tym, co było ustalone. Tym samym działali na szkodę interesu publicznego.

Gdyby wykonywali je właściwie ustaliliby, że między innymi to, że część zwrotów ponownie była wykorzystywana. Tak się jednak nie stało. Stąd kary 8 miesięcy pozbawienia wolności, tysiąc złotych grzywny i zakaz obejmowania stanowisk kierowniczych związanych z nadzorem i produkcją żywności na dwa lata. Prokuratura żądała więcej. Nie wiadomo jednak, czy będzie się odwoływać od wyroku.

- Dopiero po rozmowie z przełożonymi podejmiemy decyzję w sprawie ewentualnej apelacji – stwierdził prokurator.

Zdaniem sędziego, orzeczone kary są adekwatne do stopnia zawinienia oskarżonych i ciężaru gatunkowego. Ogłoszony w poniedziałek wyrok nie jest prawomocny. Sami skazani nie chcieli go komentować, ani powiedzieć, czy będą się od niego odwoływać.

(An)

REKLAMA