Diamentowy pył sypał się z nieba - takie niesamowite i bardzo rzadkie zjawisko można było oglądać niedawno w Starachowicach. Mieniące się w słońcu drobinki były doskonale widoczne, kiedy promienie padały na znajdujące się w górze maleńkie kryształki lodu. Z daleka przypominało to tęczę, albo diamenty, które spadają z nieba.

fot. Gazeta Starachowicka

Ostatnio na tak znacznym obszarze pojawiło się podczas tęgich mrozów w styczniu 2006 roku, kiedy temperatura przy pogodnym niebie spadała o porankach do minus 32 stopni. Ale ostatnio znowu nastały warunki sprzyjające jego powstaniu. Zdaniem ekspertów może się jeszcze pojawiać do połowy lutego.

My zarejestrowaliśmy go rankiem 31 stycznia, na drugi dzień po tym, jak widzieliśmy go po raz pierwszy, nad drogą krajową nr 42, przy wjeździe do Starachowic od strony Wąchocka. Z daleka przypominało tęczę, mieniło się w słońcu wszystkimi kolorami. W odróżnieniu od tęczy, łuna nie była zagięta, biegła niemal prostopadle do drogi.

Zjawisko to zachodzi, kiedy para wodna powstała tuż nad powierzchnią ziemi zaczyna się wznosić, a mroźne powietrze powoduje wytworzenie się w niej cząsteczek zamarzniętej wody, które z powrotem opadają powoli na ziemię. Powstałe przy tym kryształki lodu są bardzo małe, ich boki mają kształt sześciokątów, czworokątów lub trójkątów.

Dzięki takiej budowie mienią się w słońcu niczym diamenty. Jeśli kryształki mają podstawę trójkątną, to rozpraszane na nich promieniowanie słoneczne tworzy przepiękne łuki lub obręcze wokół słońca. Diamentowy pył znany jest także jako słupki lodowe.

Oświetlone przez słońce przypominają bowiem błyszczącą kolumnę. I najprawdopodobniej to właśnie zjawisko było widoczne u nas. Ci, którzy je zobaczyli mieli szczęście, bo jest to naprawdę rzadko spotykany widok.

(An)

Dołącz do nas na Facebooku!