AAA
Przykuje uwagę niejednego kierowcy
Historyczny witacz
Sobota, 28 lipca 2012r. (godz. 22:58)

"Star 25" produkowany u nas w latach 50 i 60-tych - ma stanąć przy wjeździe do miasta i witać przyjezdnych. Będzie to wspólny projekt Urzędu Miasta i Ekomuzeum.

"Star 25" produkowany u nas w latach 50 i 60-tych - ma stanąć przy wjeździe do miasta i witać przyjezdnych. Będzie to wspólny projekt Urzędu Miasta i Ekomuzeum.
"Star 25" produkowany u nas w latach 50 i 60-tych - ma stanąć przy wjeździe do miasta i witać przyjezdnych. Będzie to wspólny projekt Urzędu Miasta i Ekomuzeum.
fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Sportowe wakacje

Poprzednia wiadomosc:
ť Drej zagra w Bodzentynie

Fiaskiem zakończyło się głosowanie w sprawie przekazania pieniędzy na Skwer Metalowców i posadowienie tam "stara 266", ale władze miasta nadal chcą uhonorować sztandarowy niegdyś produkt Starachowic. Terenowej ciężarówki nie będzie przy rondzie u zbiegu ulic 1 Maja, Radomskiej i Krzosa, za to "star 25" ma się pojawić przy wjeździe do miasta.


Rozmowy na temat oryginalnego witacza prowadzi wiceprezydent Sylwester Kwiecień z dyrekcją Muzeum Przyrody i Techniki. Pomysł zrodził się w środowisku muzealników kilka lat temu.

- Uznaliśmy, że byłoby dobrze, aby w przestrzeni miasta pojawił się "star", jako symbol jego przeszłości. Wielu młodych mieszkańców nie wie nawet, że produkowano tu ciężarówki. Mieliśmy zresztą okazję nie raz się o tym przekonać - mówi Paweł Kołodziejski, dyrektor Ekomuzeum.

I to był asumpt do tego, aby wyjść z tym zabytkiem do ludzi. Bo nie każdy jest przecież gościem muzeum. To nie jest kwestia samej tylko promocji, jak przekonuje dyrektor, ale także chęć pokazania i przypomnienia mieszkańcom historii ich miasta po II wojnie światowej, która wiązała się przecież z produkcją tych ciężarówek. Wówczas faktycznie było to miasto "stara". I tego rodzaju przekaz ma również trafiać do odbiorców z zewnątrz. Tych, którzy przyjeżdżają do miasta i tych, którzy mijają je tylko po drodze.

- Od strony wschodniej mamy już działo, nawiązujące do legendarnego Boforsa, czyli przedwojennej historii zakładu. Wydaje się oczywiste, że trzeba także przypomnieć ten powojenny wyrób - mówi Kołodziejski. - Jest to też pewna szansa na ochronę zabytków. Samo muzeum nie ma wystarczających środków na renowację pojazdów, a kilka z nich jest naprawdę w złym stanie... Taka jest smutna rzeczywistość - przyznaje dyrektor.

Stąd pomysł podzielenia się tymi kosztami z miastem, które zyska w swojej przestrzeni bardzo ciekawy element i podejmie się sfinansowania prac konserwatorskich. Dla placówki jest to o tyle ważne, że dzięki dobrej lokalizacji pojazd będzie mógł pełnić rolę nie tylko witacza, ale i drogowskazu.A dlaczego będzie to właśnie " star 25"? Dyrektor przyznaje, że w tym akurat temacie dyskusja była dosyć gorąca.

- Dla wielu rozmówców w mieście najbardziej charakterystycznym pojazdem były pewnie "stary" serii 200, ale w przekonaniu większości muzealników tym symbolem, od którego wszystko się zaczęło był "star 20", czyli pierwsza i chyba ostatnia do końca polska, powojenna ciężarówka. Dzisiaj jest to niestety unikat. Muzeum posiada w swych zbiorach tylko jeden jego egzemplarz. Mamy natomiast "stara 25", który w największym stopniu, choćby swym kształtem, nawiązuje do niego. Dlatego wybór padł właśnie na niego - tłumaczy dyrektor.

Wszystko jest już właściwie dopięte na ostatni guzik, do uzgodnienia pozostaje tylko kwestia lokalizacji.

- Chcemy uzyskać zgodę na umiejscowienie pojazdu przy wjeździe do Starachowic, zaraz przy stawie, pod drugiej stronie witacza MAN - mówi wiceprezydent. Szkopuł w tym, że teren nie należy do gminy, a do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad i - co gorsze - przebiega przez niego sieć gazowa. Ale być może zgodę uda się zdobyć. Jeżeli nie, pojazd stanie po drugiej stronie, na terenie gimnazjum.

Projekt zostanie zrealizowany, zapewnia wiceprezydent, i żałuje, że na poprzedni radni się nie zgodzili.

- Ubolewam, że tak łatwo przechodzą nad historią naszego miasta i ludźmi, którzy tę historię tworzyli. Bo przecież nie ma chyba rodziny, która nie pracowałaby kiedyś w FSC - mówił Sylwester Kwiecień.

Z pomysłu, jak zapowiedział, nie zrezygnuje. Wprawdzie minister obrony narodowej nie zgodził się przekazać "stara" na cele wystawiennicze, ale ma teraz wystąpić o niego muzeum i w drodze porozumienia przekazać go miastu.

- Uważam, że takie symboliczne uhonorowanie tego, co działo się w Starachowicach i w FSC jest naszym obowiązkiem, dlatego nie odstąpię od tego pomysłu - mówi wiceprezydent.

(An)

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

REKLAMA