AAA
Teraz zacznie się konkurencja...
Podzielili kardiologię
Wtorek, 14 grudnia 2010r. (godz. 23:58)

Wszystko wskazuje, że to Polsko–Amerykańskie Kliniki Serca przez najbliższe trzy lata będą leczyły większość sercowców z naszego powiatu, a także sąsiedniego Skarżyska. Jak udało się nam nieoficjalnie dowiedzieć, dostały one ok. 8 mln zł na świadczenie tych usług. Pozostałe 3, 5 mln zł Narodowy Fundusz Zdrowia przyznał szpitalowi. Trudno się jednak spodziewać, że rozwiąże to problemy PZOZ.

fot. Gazeta Starachowicka
fot. Gazeta Starachowicka

- Sytuacja jest dramatyczna, poinformowała w ubiegłym tygodniu dyrektor Jolanta Kręcka. – Jesteśmy w trakcie kontraktowania poradni specjalistycznych. Może się zdarzyć, że wiele z nich nie dostanie kontraktu. Mimo dobrej pozycji w rankingach, przegrywają w decydującym starciu z miejscowymi niepublicznymi zakładami opieki zdrowotnej, które w trakcie negocjacji obniżają drastycznie ceny, nawet o 10 procent wartości punktu (z 8,60 na 7,70 zł) – mówiła J.Kręcka.


Zejście poniżej pewnego pułapu, oznacza zadłużanie poradni. Z kolei podanie zbyt wysokiej kwoty, powoduje odrzucenie oferty, a tym samym szans na leczenie pacjentów. Tak więc, po pierwszej turze negocjacji, szpitalne poradnie z miejsca pierwszego, lądowały często na ostatniej pozycji, właśnie z powodu zbyt dużej ceny, przez co traciły szansę na kontrakt. Tak było między innymi z poradnią ginekologiczną, której od stycznia nie będzie w naszym szpitalu.

Walczyły o nią trzy niepubliczne podmioty, które powstały w Starachowicach. I to właśnie one dostały kontrakt. Los pozostałych jest także niepewny. Wyjątek stanowi poradnia chirurgiczna, która otrzymała kwotę bazową, proponowaną przez Fundusz. Działać też będzie okulistyka, choć w okrojonym zakresie, pomniejszona o poradnię leczenia jaskry. Połowę kontraktu otrzymała poradnia ortopedyczna, po obniżonej cenie będzie funkcjonowała również poradnia alergologiczna. W lepszej sytuacji są neurologiczni pacjenci. Tu szanse na kontrakt wydają się większe, choć trudno popadać w zachwyt.

- Musieliśmy „zdjąć” 1500 punktów, żeby utrzymać naszą ofertę – powiedziała dyrektor. – Więcej można będzie powiedzieć po 15 grudnia, gdy poznamy już wysokości wszystkich kontraktów.

Zaczną się cięcia

- Niewykluczone, że część lekarzy straci pracę, będziemy musieli rozwiązać z nimi umowy –zapowiada Kręcka. - Przykro mi o tym mówić, bo w tradycji tego szpitala, specjalistyka zawsze była stawiana wysoko. Jest mi trudno wyobrazić sobie nowoczesną lecznicę, pozbawioną poradni, które zapewniają kontrolę leczenia szpitalnych pacjentów. Nie bardzo rozumiem też politykę kontraktowania Funduszu, który chce kupić jak najwięcej świadczeń po jak najniższej cenie.

Rozczłonkowanie kontraktu, zdaniem dyrektor, to nie najlepszy pomysł na politykę zdrowotną w powiecie.
- Małe poradnie i małe kontrakty powodują to, że nie inwestuje się w sprzęt, specjalistów i drogie badania – uważa J. Kręcka. - Jeżeli poradnia neurologiczna funkcjonuje na zasadzie leżanki i młotka, to chyba jakaś pomyłka. Fundusz w ogóle nie bierze pod uwagę tego, że szpitale muszą się jakoś budżetować. Jako dyrektor, nie wyobrażam sobie podpisywania umów, które w efekcie będą powodowały zadłużanie szpitala. Propozycje zmniejszenia wynagrodzenia, lub liczby godzin, są nie do przyjęcia - przekonuje. - Nikt z personelu, który umawiał się na konkretną płacę, nie zejdzie poniżej ustalonego pułapu, tylko po to, aby utrzymać kontrakt.

Najbardziej dramatyczna sytuacja, jak twierdzi, będzie na oddziale kardiologicznym, gdzie do konkursu na świadczenie usług z zakresu kardiologii inwazyjnej i zachowawczej na terenie powiatu starachowickiego i skarżyskiego, przystąpiły Polsko – Amerykańskie Kliniki Serca.

- Wiem nieoficjalnie z ust dyrektor Wilczyńskiej, że tego kontraktu szpital nie otrzyma – zakomunikowała w ubiegłym tygodniu.

Nie byłby to pierwszy taki przypadek. Podobne sytuacje miały już miejsce na Wybrzeżu, gdzie Fundusz przekazał pieniądze do trzech nowo powstałych, niepublicznych placówek kardiologicznych w Wejherowie, Chojnicach i w Starogardzie Gdańskim, stawiając tym samym szpitale, w dość nieciekawej pozycji. Będą one musiały zlikwidować swoje oddziały, co grozi także naszej lecznicy. Tyle tylko, że w jej przypadku, konsekwencje mogą być o wiele poważniejsze.

- Po „wyjęciu” kardiologii szpital stanie się bankrutem w ciągu trzech miesięcy, a powiat nie będzie w stanie udźwignąć tak ogromnego długu – przewiduje Kręcka. - Kontrakt na kardiologię stanowił 1/4 naszego dotychczasowego budżetu, dzięki czemu mogliśmy utrzymać mniej dochodowe odziały, jak bloki operacyjne, SOR czy OIOM. Jeżeli mamy do nich dokładać, to musimy mieć w tym połączonym naczyniu chociaż jeden dobrze dochodowy oddział, a takim niewątpliwie jest kardiologia, dlatego w całej Polsce toczy się o nią bój – uważa dyrektor.

- Nie wyobrażam sobie, że od 1 stycznia mielibyśmy zamknąć nasz oddział, pracownię hemodynamiki, a tym bardziej trudno mi sobie wyobrazić pracę w szpitalu bez kardiologów. Są oni potrzebni na każdym oddziale, począwszy od SOR – u, gdzie odbywają się konsultacje.

Walka na pozwy

Dyrektor PZOZ wystosowała apel do pacjentów o wsparcie działań szpitala i akcji zbierania podpisów, jaka od prawie tygodnia prowadzona jest na terenie placówki.

Zdaniem dyrektor, oferta złożona przez Polsko – Amerykańskie Kliniki Serca, nie zabezpiecza należycie życia i zdrowia pacjentów z powiatu starachowickiego i skarżyskiego. Między innymi dlatego zdecydowała się złożyć zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Jak przekonuje w swym piśmie, spółka nie spełnia szeregu wymogów stawianych przez Fundusz, jak choćby dotyczącego własnego laboratorium diagnostycznego, dostępu do banku krwi, a także zabezpieczenia 24- godzinnych świadczeń anestezjologa.

Dyrektor podnosi też kwestię podwójnej roli Mariana Mroza w całej tej sprawie, który jest jednocześnie członkiem Zarządu Powiatu i pełnomocnikiem spółki, która jest bezpośrednim konkurentem szpitala, co pozostaje – jej zdaniem – w rażącym konflikcie interesów. Zwłaszcza, że miał on prowadzić w imieniu PAKS -u negocjacje ze Świętokrzyskim Oddziałem Narodowego Funduszu Zdrowia, jak wynikało z jej pisma. Spotkało się ono z ostrą reakcją Klinik, które idąc jej śladem złożyły zawiadomienie do prokuratury… o możliwości popełnienia przestępstwa przez dyrektor Jolantę Kręcką.

- Jest to świadome i celowe podawanie nieprawdziwych informacji, godzących w dobre imię spółki – mówił dr Grzegorz Dzik, ordynator Centrum Kardiologiczno - Angiologicznego Polsko-Amerykańskich Klinik Serca w Starachowicach. - Mamy tutaj do czynienia z odniesieniem się do oferty, jaką złożyliśmy do NFZ, która pozostaje tajna do momentu finalnych negocjacji. PZOZ nie ma żadnych danych, na podstawie których mógłby odnieść się do warunków tej oferty. Jakiekolwiek próby jej oceny są w chwili obecnej nie uprawnione, gdyż jej szczegóły pozostają tajne, znane są tylko kadrze zarządzającej AHP oraz Narodowemu Funduszowi Zdrowia - tłumaczył odpierając po kolei zarzuty.

- Złożona przez nas oferta dotyczy konkursu na świadczenie usług od 1 stycznia 2011 roku. Znajdujemy się w nowym budynku, który jest już po wszystkich odbiorach technicznych i w którym od nowego roku będzie funkcjonować laboratorium diagnostyczne – mówił dr Dzik. – Badania w trybie pilnym, tj. morfologia, układ krzepnięcia i troponina, wykonywaliśmy bezpośrednio przy łóżku chorego, natomiast te w trybie planowym, robił dla nas podmiot zewnętrzny, znajdujący się ok. 500 metrów od naszego oddziału. Wyniki badań otrzymywaliśmy znacznie szybciej, niż wtedy, gdy korzystaliśmy z usług szpitala – zapewniał lekarz.

Także od 1 stycznia będą mogli przechowywać tutaj krew, pozyskaną ze stacji krwiodawstwa. Posiadają również umowy z anestezjologami, zabezpieczające dostęp do tego rodzaju świadczeń.

Odpierają zarzuty

- Żaden nie jest prawdziwy - twierdzi dr G. Dzik. Dotyczy to również osoby Mariana Mroza.

- Nigdy nie prowadził on negocjacji z NFZ, czego dowodem są protokoły i nagrania z rozmów – zapewnił dr Dzik. - Upoważnieni do tego są członkowie zarządu AHP, dyrektor zarządzający, a także członkowie kadry kierowniczej Centrum. Pan Marian pełni jedynie funkcje administracyjne i nadzorcze w budynku H, stanowiącym własność spółki.

- Jestem doradcą Zarządu i pełnomocnikiem w dziedzinie inwestycji – potwierdził Marian Mróz. – Jako radny, co roku składam oświadczenie ze swoich dochodów, a także z tego, gdzie pracuję. Jestem zatrudniony wyłącznie w AHP, nie mam żadnych udziałów ani w tej spółce, ani w żadnej innej. Nie jestem też członkiem Rad Nadzorczych, ani ich przewodniczącym, co zresztą można przeczytać w internecie. Pokazywanie mojego wizerunku w negatywnym świetle, jest szkalowaniem mojej osoby. Nie pozwolę, aby przekreślono w ten sposób cały dorobek mojego publicznego życia. Rozważam możliwość spotkania się w sądzie z dyrektor – zapowiedział M. Mróz.

Przedstawiciele spółki poszli o krok dalej, składając zawiadomienie o możliwości popełnienia przez nią przestępstwa. Nie przypadkowy dla nich był termin wystosowania zarzutów.
- Znajdujemy się w przededniu negocjacji z Narodowym Funduszem Zdrowia, wystosowanie ich na kilka dni przed rozmowami, uniemożliwia w jakikolwiek sposób ich rzetelne sprawdzenie – mówił Dzik. - Uważamy, że podjęte przez dyrektor działania mają charakter propagandowy, który ma zwrócić uwagę na jej sytuację bądź wątpliwą pozycję negocjacyjną wobec funduszu i odwrócić uwagę od odpowiedzialności, jaką za to ponosi. Fundusz ostrzegał, że od nowego roku usługi z zakresu kardiologii będzie świadczył tylko jeden podmiot. Każdy kto stanie do walki o kontrakt, albo wygra go w całości, albo w całości go straci. Od samego początku było wiadomo, że konkurencja będzie miała charakter wyniszczający.

Dyrektor Funduszu namawiała do porozumienia, na zasadzie podziału kontraktu na część zachowawczą realizowaną przez szpital i część inwazyjną, którą mieliśmy wykonywać. Ale dyrektor zrezygnowała z tego porozumienia – stwierdził Dzik.

- Uznała, że walkę wygra, a my zaprzestaniemy swojej działalności. Ostrzegaliśmy, że tego nie zrobimy, jesteśmy na tyle zdeterminowani i silni, że będziemy kontynuować naszą działalność. Nikt jednak nie chciał nas słuchać, a przecież od samego początku zapowiadaliśmy, że zrobimy wszystko, by spełnić wszelkie wymogi. Miejsce, w którym siedzimy jest tego efektem - dodał.

Oszczędni w słowach

Zarząd Powiatu w ocenie tej sprawy był bardzo ostrożny. W swoim stanowisku z 8 grudnia br. podkreślił dużą rolę konkurencji, która „daje gwarancję ciągłego rozwoju i utrzymania usług na niezmiennie bardzo wysokim poziomie dla dobra pacjentów, bowiem to oni są podmiotem wszystkich podejmowanych działań”. Z dalszymi komentarzami postanowił się jednak wstrzymać do zakończenia negocjacji.

Ruszyły one w piątek. Trwały kilka godzin. Wszystko wskazuje na to, że to Polsko - Amerykańskie Kliniki Serca przez najbliższe trzy lata będą leczyć większość sercowców z powiatu skarżyskiego i starachowickiego. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, dostały one 8 mln zł na świadczenie swych usług. Szpital będzie musiał się zadowolić tylko 3,5 mln zł. Nie wydaje się, aby ta kwota pomogła w trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się starachowicki szpital.

(An)

REKLAMA