AAA
Bajka kontra zabytki
Niezbędny dobry marketing
Piatek, 06 maja 2011r. (godz. 10:12)

Czy starachowickie Muzeum Przyrody i Techniki dorówna kiedyś Europejskiemu Centrum Bajki w Pacanowie? Marzą o tym władze naszego powiatu, które nie są zachwycone liczbą odwiedzających go osób. Tyle tylko, że na promocję miasta Koziołka Matołka, czy coraz bardziej słynnego Bałtowa, wydaje się miliony złotych...

fot. Gazeta Starachowicka

Różnice widać gołym okiem. Bałtów odwiedziło w ubiegłym roku ok. 400 tys. turystów, a kojarzony z bajką Pacanów 60 tys. osób. W naszym muzeum od jego ponownego otwarcia (w październiku ub. r.) zjawiło się niespełna 1500 osób, co imponować nie może, przyznaje dyrektor placówki – Magdalena Gorzkowska.


Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że miesiące zimowe, a takie właśnie rozpatrywano w naszym przypadku, nie są za bardzo reprezentatywne. W całym muzealnictwie brakuje wówczas turystów, tak więc decydujący w ocenie będzie dopiero obecny sezon.

- Remont był bardzo potrzebny – przyznaje dyrektor – ale wytrącił nas z rynku na długie dwa lata. Przed nami sporo pracy, by na niego wrócić, co nie jest łatwe w obecnych realiach.

Ale nie jest niemożliwe, co pokazują kwietniowe statystyki. Muzeum odwiedziło ok. 300 osób. Odbyło się także ok. dziesięciu lekcji muzealnych. Cieszy też, że o naszej placówce robi się coraz głośniej w Polsce, co widać po przyjeżdżających wycieczkach – z Łodzi, Lubelszczyzny, Górnego i Dolnego Śląska.

Dzięki niedzielnym wydarzeniom będzie o nim z pewnością jeszcze głośniej, bo starachowicka replika papieskiego Papa Mobile, pojawiła się na placu marszałka Piłsudskiego w Warszawie, gdzie w asyście motocyklistów, jak przed 32 laty podczas pielgrzymki Ojca Świętego do Polski, przejechała do Wilanowa, pod Świątynię Opatrzności Bożej, gdzie odbyły się dalsze uroczystości związane z beatyfikacją Jana Pawła II.

A już 4 czerwca czeka ją podobna wyprawa, tym razem do Radomia, gdzie przejedzie z lotniska na plac obok seminarium, co też na swój sposób będzie dużą promocją. Jak bardzo skuteczną?

Trudno się jednak spodziewać, o czym mówił na sesji radny Andrzej Maciąg, że starachowickie muzeum stanie się kurą znoszącą złote jajka. W odróżnieniu od większości podobnych placówek, nie było nigdy dotowane przez państwo z tego tylko powodu, że powstało po 1999 roku, co według wicestarosty Dariusza Dąbrowskiego jest czystym kuriozum. Bo państwo, zamiast zachęcać, odstraszało od ratowania zabytków.

- Jesteśmy jedynym powiatem w Polsce, który zdecydował się na taki krok, co niestety nie było docenione przez władzę publiczną – mówił D. Dąbrowski. – Byliśmy wykluczeni przy staraniu się o jakiekolwiek dotacje.
Coż, popularność zabytków technicznych nie jest – niestety - w naszym kraju tak duża, jak w Europie Zachodniej, do której wciąż nam daleko.

- Trudno porównywać nas również z Bałtowem.Wtedy, kiedy go budowano, my łataliśmy dziury- przypominał wicestarosta. - Pomysł stworzenia takiego parku powstał u nas o wiele wcześniej, bo jeszcze w 2001 roku, Bałtów nam go po prostu wykradł – stwierdził wicestarosta, któremu marzyłoby się konkurowanie z Pacanowem, a więc obiektem w miarę nowym.

- W zeszłym roku odwiedziło go ok. 60 tys. turystów, byłoby idealnie, gdybyśmy się mogli do niego zbliżyć – przekonywał. Oznaczałoby to ok. 5 tys. zwiedzających w miesiącu i kilkaset osób dziennie.

Wychodząc naprzeciw potrzebom, powiat zdecydował w tym roku, aby „Żelazne Korzenie” były dostępne praktycznie za darmo. Młodzież wykorzystując bilet, będzie mogła wejść do muzeum, zwiedzić placówkę, a za uczestnictwo w pikniku nic nie zapłaci.

- Obserwujemy frekwencję i będziemy interweniować, by w miarę możliwości rosła – zapewnił na sesji radnych.

Wszelkie pomysły są cenne i mile widziane, przyznał starosta Andrzej Matynia. Bo tylko otwartość i wyjście naprzeciw potrzebom klienta daje szansę zaistnienia na rynku i osiągnięcia celów. Przy obecnych nakładach finansowych może to być jednak trudne, zwłaszcza że możliwości pozyskiwania środków nie są za duże.

Programy operacyjne, wymagają 50 - procentowego udziału placówki, na co muzeum po prostu nie stać przy tak dużych inwestycjach. A ministerstwo powoli odstępuje od jakiegokolwiek mecenatu, zostawiając sobie tylko najbardziej kluczowe zabytki, jak Zamek Królewski w Warszawie, czy krakowski Wawel.

Środków własnych starachowicka placówka za wiele nie ma.

- W Pacanowie w ubiegłym roku na promocję przeznaczono ponad milion złotych, nasze muzeum miało ok. 50 tys. na okres dwóch lat. To mówi samo za siebie – uważa M. Gorzkowska.

– Przyrównujemy się do Bałtowa, ale jego banery można zobaczyć niemal w całym kraju, a my od kilku lat nie możemy się doprosić, aby przy drodze nr 42 postawić tablice, które kierowałyby turystów do nas. Jest jedna ogromna, informująca o zabytkach w Wąchocku, ale naszych tam nie ma. Jesteśmy w stanie przyjąć ogromną liczbę zwiedzających, ale proszę nam pomóc w promocji – apelowała do Rady.

Koncepcje pojawiały się różne, większość dotyczyła miejscowego odbiorcy, najczęściej uczniów. Choć były także i inne, łącznie z rezolucją do ministerstwa, zaproponowaną przez Dariusza Nowaka, czy pomysłem uruchomienia parlamentarzystów, zgłoszonym przez Ryszarda Nowaka. Jolanta Nowak, zaoferowała natomiast, że może przedstawić ofertę muzeum na spotkaniu szesnastu europejskich miast, w którym będzie uczestniczyła.

Jedno jest pewne, podsumował przewodniczący RP Jan Wzorek, wszystkim zależy na tym, aby muzeum stało się wizytówką powiatu starachowickiego. Czy to się uda, przekonamy się wkrótce.

(An)

PRZECZYTAJ TAKZE:
krpi - 06-05-2011 13:56
Dla przykładu - jestem średnio zarabiającym stosunkowo młodym człowiekiem i posiadam dziecko. 1.Po co mamy tu przyjechać? 2.Skąd mamy o tym wiedzieć? 3.Jak mamy tu trafić?
REKLAMA