Pytany o receptę na tak długie małżeństwo Józef Wójcik wymienia umiejętność przepraszania i wybaczania. Kryzysy są w każdym małżeństwie, ale jeśli mąż i żona czują, że naprawdę chcą ze sobą być, to potrafią je pokonać. Tak jak on i jego Janina.
Ona pochodzi z Osin w gminie Mirzec, on z Pakosławia koło Iłży. Poznali się przez najbliższych krewnych. Brat Józefa i jedna z trzech sióstr Janiny byli już małżeństwem, gdy i oni wpadli sobie w oko.
- W rezultacie dwóch braci ożeniło się z dwiema siostrami w jednej rodzinie - mówi z uśmiechem Zofia, trzecia z sióstr.
- Janeczka miała tylko 15 lat, jak ją szwagier poznał - uzupełnia.
Dlatego z ożenkiem trzeba się było jakiś czas wstrzymać. Czekali dwa lata, aż Józef odsłuży wojsko. W tym czasie on wyznawał jej uczucia za pomocą listów. Pobrali się zaraz po jego powrocie, w 1951 roku w Mircu. Najpierw w urzędzie stanu cywilnego, potem w kościele.
- Ślub dawał nam ksiądz Mnich. W tym samym roku przeprowadziliśmy się do Starachowic. Pojechaliśmy za pracą - opowiada pan Józef.
Dobre, bo pewne zatrudnienie dawała wtedy Fabryka Samochodów Ciężarowych. Gorzej było z mieszkaniem, w mieście dopiero zaczynały powstawać pierwsze bloki.
- Najpierw zamieszkaliśmy prywatnie na ulicy Iłżeckiej, potem w baraku na Majówce. Mieszkanie w bloku dostaliśmy po 20 latach czekania - mówi.
Oboje z żoną zatrudnili się w FSC. Pani Janina z zawodu krawcowa, najpierw pracowała w szwalni, a potem w biurze fabrycznej filii szyjącej m.in. plandeki samochodowe. Pan Józef musiał przedwcześnie zrezygnować z pracy. W 1973 roku po ciężkim zawale serca przeszedł na rentę, a gdy przyszedł właściwy wiek od razu na emeryturę.
Państwo Wójcikowie nie dochowali się dzieci. Najbliższą rodzinę stanowią dla nich obecnie dwie siostry Janiny i siostra Józefa. Sami małżonkowie liczą sobie: on 84 lata, ona 77 lat. Przed 5 laty pani Janina ciężko zachorowała. Wymaga troskliwej opieki, bo nie wstaje z łóżka. Utraciła też zdolność mowy.
- A mogłaby tyle opowiedzieć - mówi z żalem pani Zofia.
Przejęła na siebie gros obowiązków przy pielęgnowaniu siostry, ponieważ zdrowie szwagra też poważnie szwankuje. Pan Józef ma m.in. problemy z chodzeniem, porusza się o lasce. Ale stara się pomagać, jak tylko może.
- Nauczyłam go włączać pralkę - śmieje się pani Zofia.
Do domu Wójcików przychodzi codziennie. Do godz. 15.00 wyręcza ją opiekunka z MOPS, popołudnia i wieczory należą do niej. I jest stale pod telefonem. Pani Zofia wspomina jeden z dramatycznych epizodów z życia szwagra. Dotyczy on II wojny światowej.
- Razem ze swoim ojcem i bratem, który był w AK, został wywieziony na roboty do Niemiec. Zabrali wszystkich mężczyzn z ich domu - podkreśla.
- Nie miałem jeszcze 18 lat - wtrąca poruszony pan Józef.
- Byliśmy w obozie pod Berlinem, pracowaliśmy przy wycinaniu lasu. Niemcy sami nie mieli co jeść, więc i nam nie dawali. Po dwa dni nie jedliśmy. Zimą kradliśmy drzewo, żeby się ogrzać. Gdy nas ruscy oswobodzili z obozu byłem chudy jak palec. Do domu wróciłem chory - opowiada.
Kłopoty zdrowotne towarzyszą panu Józefowi do dziś. Liczne dolegliwości ograniczają życiową aktywność. Dlatego niemal cały czas spędza w domu. Wychodzi tylko wtedy, gdy musi, np. do lekarza. Wolny czas wypełnia mu telewizor, czytanie gazet, rozwiązywanie krzyżówek. Jako jeden z najstarszych mieszkańców Starachowic obserwował zachodzące w nim zmiany. Mówi, że jedne mu się podobają, inne nie.
- Nie ma pracy i mieszkań. Ale w sklepach jest wszystko. Nie tak jak kiedyś, gdy trzeba było stać godzinami, żeby kupić kawałek kiełbasy krzesełkowej - mówi.
- Tak się ją nazywało, bo kosztowała 44 złote, a kształt czwórki kojarzy się z krzesełkiem- tłumaczy pani Zofia.
- To był najgorszy rodzaj kiełbasy Jednego dnia pani kupiła, a drugiego "chodziła" - dodaje.
Rocznica ślubu państwa Wójcików przypada dokładnie 24 czerwca, jest to także dzień imienin pani Janiny. Obłożna choroba żony i nie najlepsze samopoczucie męża wykluczają huczne świętowanie. Nawet tak wspaniałych okazji, jak 60 - lecie małżeństwa. Ale uroczystość będzie, została zaplanowana na niedzielę 26 czerwca. Na ten dzień pani Zofia zamówiła mszę w intencji jubilatów. Krewni na pewno zjawią się z gratulacjami. Będzie kameralnie, ale serdecznie i wspomnieniowo. Tak, jak to bywa w czasie rocznic wydarzeń ważnych dla bliskich sobie ludzi. Pytany o to, co trzeba robić, by utrzymać związek przez 60 lat pan Józef odpowiada, że pokonać trudności.
- Byliśmy dla siebie dobrzy, ale i u nas było raz na wozie, raz pod wozem. Mnie nawet żona na jakiś czas odeszła, ale przeprosiłem ją, obiecałem poprawę i słowa dotrzymałem.
Życzymy pani Janinie i panu Józefowi polepszenia stanu zdrowia, optymizmu i jak najwięcej radosnych chwil w jesieni ich małżeńskiego życia.
(iwo)
Internet światłowodowy (FTTH/FTTB) (81)
II Starachowicki Test Coopera (0)
Świętokrzyski Turniej Piłki Nożnej Olimpiad Specjalnych w Starachowicach (0)
Zrób dziecku paszport na Dzień Dziecka (0)
Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa (0)
Pełnowymiarowe boisko z zapleczem sportowym wkrótce w Starachowicach (0)
SMS Absolwenci dają kibicom kolejne powody do radości (0)
Trwa budowa basenów letnich w Starachowicach (0)
Powstała wizualizacja przejścia nad torami w Starachowicach Zachodnich (3)
Będzie konkurs na Dyrektora Starachowickiego Centrum Kultury
Nieruchomości
Sprzedam(0) Kupię(1) Zamienię(0) Mam do wynajęcia(0) Poszukuję do wynajęcia(0)
Motoryzacja
Sprzedam(0) Kupię(1) Zamienię(1)
Praca
Zatrudnię(9) Szukam pracy(0) Dodatkowa(0)
Komputery
Sprzedam(0) Kupię(0) Zamienię(0)
Telefony
RTV / AGD
Sprzedam(1) Kupię(0) Zamienię(0)
Edukacja
Sprzedam(0) Kupię(0) Zamienię(0) Oddam(0)
Dla domu
Sprzedam(5) Kupię(0) Zamienię(0) Oddam(0)
Flora i fauna
Różne
Sprzedam(25) Kupię(1) Zamienię(0) Oddam(0) Usługi(21) Towarzyskie(0) Urzędowe(0) Różne(8)