AAA
Walczą głodem
Salowe zaostrzyły protest, starostwo rozważy odwołanie dyrektor szpitala
Wtorek, 19 pazdziernika 2010r. (godz. 21:02)

fot. Gazeta Starachowicka

Konflikt dyrektor szpitala i personelu sanitarnego osiągnął punkt krytyczny. W środę salowe i popierające je związki zawodowe zaczęły strajk głodowy. Protestujący najpierw domagali się unieważnienia przetargu na sprzątanie szpitala przez zewnętrzny podmiot. Teraz żądają rozwiązania umowy podpisanej ze zwycięską firmą przez dyrektor Powiatowego Zakładu Opieki Zdrowotnej Jolantę Kręcką. Załoga zarzuciła jej, że złamała tym samym porozumienie mówiące o wcześniejszym uzgodnieniu z nimi tego kroku. Z tego powodu wszystkie szpitalne związki zawodowe wystąpiły do zarządu powiatu z wnioskiem o odwołanie dyrektorki.

fot. Gazeta Starachowicka

Narastające od sierpnia napięcie na linii dyrektorka – salowe znalazło ujście w kilku formach protestu. Najpierw sanitariuszki demonstrowały zakładając do pracy czarne podkoszulki. Potem był strajk: dwugodzinny ostrzegawczy i trzydniowy pod gabinetem dyrektorki.


W ten sposób salowe broniły się przed przekazaniem ich firmie, której szpital chciał zlecić troskę o czystość i higienę w szpitalu. Kobiety nie chciały zmieniać pracodawcy. Bały się, że czeka je tam tylko czasowe zatrudnienie, a potem zostaną zwolnione.

Dyrektor Jolanta Kręcka słuchała obaw załogi, ale jednocześnie nie rezygnowała z pomysłu z firmą sprzątającą Uważała, że to słuszna droga, bo przyniesie oszczędności zadłużonemu szpitalowi. Aby okazać salowym zrozumienie w specyfikacji przetargowej zamieściła warunek o przejęciu wszystkich pracowników sanitarnych PZOZ.

W nastawieniu załogi nic się jednak nie zmieniło. Poszukiwanie firmy odbywało się w atmosferze niemal nieprzerwanego protestu. Mimo to przetarg rozstrzygnięto na korzyść wrocławskiego konsorcjum dwóch spółek: Impel Cleaning i Hospital Serwis.

Jolanta Kręcka podkreśliła, że o wyborze zdecydowała najlepsza propozycja socjalna złożona przez firmy dająca gwarancję zatrudnienia załogi przez 2 lata za taką samą pensję, jaką pobierała w szpitalu. Przetarg uprawomocnił się w ostatnim tygodniu września.

Dyrektorka informowała, że pod groźbą odpowiedzialności sądowej, ma obowiązek zawrzeć umowę z konsorcjum najpóźniej do 24 października br., a 70 salowych rozpocznie pracę u nowego szefa po 1 listopada.

Po uprawomocnieniu się przetargu załoga zawiesiła strajk, ale nadal była w sporze zbiorowym z dyrekcją. Kilka dni wcześniej doszło do zawarcia porozumienia między grupą negocjacyjną salowych, trzema szpitalnymi związkami zawodowymi popierającymi protest i dyrektor Kręcką. Dokument uzależniał zawarcie umowy między firmą i szpitalem od uzgodnienia pakietu socjalnego dla przejmowanego personelu.

Głodują i pracują

Przez około dwa tygodnie w szpitalu panował spokój. Jak się okazało, była to tylko cisza przed burzą. W środę 13 października br. salowe oraz solidaryzujący się z nimi związkowcy rozpoczęli strajk głodowy.

- Do protestu przystępujemy pod hasłem „Człowiek jest najważniejszy”. Żądamy unieważnienia przetargu na usługę utrzymania czystości we wnętrzu i w otoczeniu szpitala – mówiła pierwszego dnia protestu Marta Tatarak, sekretarz NSZZ „Solidarność” w starachowickim PZOZ.

Głodówkę rozpoczęło 6 sanitariuszek. Kobiety zebrały się w jednej z sal konferencyjnych szpitala, do której wstawiono materace i łóżka polowe oraz zgromadzono zapas napojów.

- To panie, które mają dziś dzień wolny od pracy. Potem normalnie pójdą na dyżur, ale nie przestaną protestować. Będą głodować i pracować, a na sali zastąpią je inne koleżanki – wyjaśniła M. Tatarak.

- Forma jest bardzo ciężka, ale to dla dobra sprawy. Oczywiście, że boimy się o swoje zdrowie. Wszystkie jesteśmy matkami, niektóre nie są już pierwszej młodości i różnie może z nami być. Ale jesteśmy zbyt zdesperowane. Nie chcemy zmian, chcemy być dalej pracownicami szpitala – mówiły strajkujące kobiety.


Do grupy na sali codziennie dołączali nowi ochotnicy. W czwartek było ich w sumie 9.

- Tyle protestuje na sali, ale wszystkie panie sanitariuszki głodują i pracują. Tak samo zarządy związków zawodowych. Wszystkich siedmiu działających w PZOZ - podkreśliła Nina Mirecka, przewodnicząca szpitalnej „S”.

Nie dotrzymała porozumienia

Oliwy do ognia dolała informacja o podpisaniu przez dyrektor Kręcką umowy z konsorcjum Impel - Hospital. Według informacji zawartej w wydanym przez nią oświadczeniu nastąpiło to w środę 13 października br.

W umowie znalazły się zapisy o zatrudnieniu przejętych pracowników przez 24 miesiące oraz o gwarancji powrotu załogi do PZOZ w przypadku rozwiązania umowy z konsorcjum. Oprócz 70 salowych firma zobowiązała się przyjąć jeszcze dodatkowych 10 osób, które były zatrudnione w PZOZ na czas określony lub na zlecenia.

Wiadomość o zawarciu umowy zaskoczyła i zbulwersowała głodujących

- W środę spotkaliśmy się z dyrektor naczelną, starostą i przedstawicielem firmy Impel. Starosta zaproponował, aby strona głodujących i związków zawodowych przygotowała własną wersję pakietu socjalnego dla przekazywanych pracowników.

Propozycje przedstawiliśmy na kolejnym spotkaniu w tym samym dniu o godz. 20.00. Zostały one jednak w całości odrzucone przez firmę Impel. Następnego dnia do głodujących przyszła dyrektor naczelna i oznajmiła, że wczoraj w późnych godzinach nocnych podpisała umowę z Impelem - relacjonował Adam Malarski, wiceprzewodniczący „S” w PZOZ.

Związkowiec przypomina, że dyrektorkę obowiązywało porozumienie gwarantujące załodze podpisanie umowy dopiero po uzgodnieniu pakietu socjalnego.

- Pakiet przygotowaliśmy na życzenie pana starosty. Nie twierdzimy, że był doskonały, ale można go było negocjować. Tymczasem przedstawiciel Impela ograniczył się tylko do stwierdzenia, że go nie akceptuje. W ogóle nie przedstawił własnych propozycji - zaznaczył A. Malarski i dodał:

- Podpisując umowę bez pakietu dyrektor naczelna nie dotrzymała warunków porozumienia. Dlatego wszystkie organizacje związkowe działające w PZOZ wystąpiły do zarządu powiatu z wotum nieufności dla pani Kręckiej i żądaniem natychmiastowego odwołania jej z zajmowanego stanowiska.

To był pakiet złej woli

Dyrektorka szpitala tłumaczy, że to co przedstawiła załoga w żadnym razie nie mogło być spełnione.

- Protestujący domagali się na przykład 5 - letniej gwarancji zatrudnienia, choć umowa z Impelem obejmuje 3 lata. Pakiet musi się mieścić w granicach oferty przetargowej firmy. O żadnym innym nie może być mowy. Tymczasem załoga przedstawiła takie propozycje, żeby doszło do zerwania rozmów.

- Powiem wręcz, że zakpiono ze mnie i z dyrektora Impela. Specjalnie czekaliśmy 5 godzin, żeby protestujący przygotowali sensowny pakiet. To, co przedstawili zostało napisane ze złej woli, a nie z chęci dogadania się. Dlatego nie czuję się źle z tego powodu, że podpisałam umowę z Impelem. Tym bardziej, że gonią mnie terminy, bo skoro firma ma od listopada przejąć obowiązki związane ze sprzątaniem szpitala, to musi mieć co najmniej 2 tygodnie na przygotowania logistyczne.

- Istnieje ryzyko, że jeśli przejmowana załoga nie podejmie w umówionym terminie pracy w Impelu może zostać dyscyplinarnie zwolniona przez nowego pracodawcę, który na ich miejsce zatrudni nowe osoby. Te kobiety będą bardzo stratne. Chciałabym, żeby głodujący to sobie uświadomili – apeluje J. Kręcka.

Czy dyrektorka straci pracę?

Decyzja w sprawie jej odwołania być może zapadnie pojutrze. W tym dniu zarząd powiatu rozpatrzy wniosek związkowców domagających się zdymisjonowania szefowej szpitala.

- Wpłynął do mnie faks od organizacji związkowych działających w PZOZ o natychmiastowe zwolnienie dyrektor Kręckiej z powodu niedotrzymania porozumienia i braku dobrej woli. Ubolewam, że tak się stało, bo była szansa na ugodę.

- Wprowadzę punkt o rozpatrzenie tego wniosku na najbliższe posiedzenie zarządu powiatu, które odbędzie się we wtorek. Decyzja zostanie podjęta przez wszystkich członków zarządu powiatu. Dlatego w tej chwili nie mogę niczego wyrokować - powiedział „Gazecie” starosta Andrzej Matynia.


Chcemy rozwiązania umowy z Impelem

W sobotę liczba głodujących na terenie szpitala salowych zwiększyła się do 12.

- Panie czują się w miarę dobrze, ale są zmęczone. Najbardziej te, które głodują od początku. W końcu to czwarta doba bez jedzenia. Na razie nie ma żadnych zmian dotyczących protestu. Trudno powiedzieć, jak długo potrwa. To zależy od decyzji samych głodujących – powiedział nam w sobotę wiceprzewodniczący „S” Adam Malarski.

W sobotnie popołudnie związkowy poinformowali o zmianie oczekiwań protestującej załogi. Teraz domaga się ona wypowiedzenia umowy z konsorcjum Impel – Hospital.

- W piątek trzykrotnie przyszła do głodujących dyrektor naczelna. Nie chciała dojść do porozumienia, bardzo prosiła tylko o zakończenie lub zawieszenie akcji protestacyjnej. Rozumiejąc to, że dyrektor jest lekarzem i boi się o zdrowie głodujących strajkujący chcą skorzystać z zawartego w umowie zapisu mówiącego o tym, że każda ze stron może wypowiedzieć umowę z zachowaniem 3 - miesięcznego terminu wypowiedzenia. Dyrektor naczelna odpowiedziała nam telefonicznie, że nie skorzysta z takiej propozycji – mówi M. Tatarak, sekretarz szpitalnej „S”.

Dlatego głodówka trwa nadal. Jednoczenie popierający akcję pracownicy szpitala rozpoczęli zbieranie podpisów poparcia dla determinacji salowych wśród mieszkańców powiatu starachowickiego. Lista zostanie przekazana zarządowi powiatu.

W niedzielę liczba głodujących zwiększyła się do 16 osób. W poniedziałek od wczesnych godzin rannych strajkujący zamierzają rozpocząć okupację wejścia do gabinetu dyrektorki.

(iwo)

REKLAMA