AAA
Pieniądze za utratę pracy
Zwolniony naczelnik procesował się z prezydentem
Piatek, 15 kwietnia 2011r. (godz. 08:40)

Zakończył się proces wytoczony prezydentowi Bernatowiczowi przez Janusza Skibińskiego, byłego naczelnika pionu oświaty w starachowickim magistracie. Powodem było zwolnienie urzędnika z pracy. Skibiński wywalczył 7 tys. zł odszkodowania.

Urząd Miasta Starachowice
Urząd Miasta Starachowice
fot. hmr

Powodem konfliktu było odmienne podejście obu panów do sprawy z ubiegłego roku, dotyczącej przyznania przez miasto dotacji Klubowi Płetwonurków „Kalmar”. Janusz Skibiński, wówczas naczelnik Wydziału Edukacji i Spraw Społecznych, był także przewodniczącym komisji decydującej o wypłacie pieniędzy. Odmówił zgody na objęcie „Kalmaru” pomocą, ponieważ jeden z radców prawnych urzędu odkrył, że klub nie jest wpisany do Krajowego Rejestru Sądowego, w związku z tym jego status prawny jest niepewny.


Prezydent zapytał jednak o zdanie drugiego z magistrackich prawników, a ten wydał opinię korzystną dla płetwonurków. W jego ocenie „Kalmar” mógł się ubiegać o gminną dotację jako jednostka organizacyjna Ligi Obrony Kraju, która jest ujęta w KRS. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że opinię tę sporządził człowiek, który w tym roku został zwolniony z urzędu za nieprawne używanie tytułu radcy prawnego. To stawia jego ocenę „Kalmaru” w niepewnym świetle. W każdym razie po pojawieniu się kontropinii, prezydent, jak twierdzi Janusz Skibiński, zaczął na niego naciskać, aby podpisał dokument pozwalający na wpłacenie klubowi pieniędzy.

Naczelnik jakiś czas odmawiał, w końcu podpisał, ale jak podkreślił, zrobił to wbrew swoim przekonaniom pod presją przełożonego. Potem udał się na kilkumiesięczne zwolnienie lekarskie. Po powrocie czekało na niego wypowiedzenie umowy o pracę. Prezydent uzasadnił je utratą zaufania do urzędnika wynikłą z faktu, że J. Skibiński miał inne zdanie na temat Klubu „Kalmar”. Naczelnik zareagował na to pozwem złożonym w Sądzie Pracy w Skarżysku–Kamiennej.

- Domagałem się odszkodowania z tytułu nieuzasadnionego zwolnienia z pracy. Wyrok w mojej sprawie zapadł 7 kwietnia br. Sąd przychylił się do mojego wniosku zasądzając maksymalną kwotę odszkodowania przysługującą przy takim jak mój okresie zatrudnienia. Stwierdził, że sytuacja związana z wypłatą dotacji nie mogła być przyczyną utraty zaufania, ponieważ w tym przypadku postępowałem zgodnie z prawem, stojąc na straży publicznych pieniędzy – mówi „Gazecie” Janusz Skibiński.

- Powód dochodził 21 tys. zł. Sąd uznał, że w jego sytuacji związanej z miesięcznym okresem wypowiedzenia, można przyznać taką kwotę, jaką w tego typu przypadkach wskazuje Kodeks Pracy. Czyli maksymalnie 7 tys. zł. W pozostałym zakresie sąd powództwo oddalił – informuje Michał Gutowski, magistracki referent prawny, który reprezentował prezydenta w tej sprawie.

- Wyrok nie ma jeszcze uzasadnienia. Wygłoszona przy tej okazji ustna opinia sądu nie ma dla stron charakteru wiążącego, dlatego nie będziemy jej komentować – dodaje prawnik.

Werdykt skarżyskiego sądu nie jest prawomocny. Były naczelnik nie będzie się jednak od niego odwoływał.

- Wyrok w pełni mnie satysfakcjonuje, choć jest niewspółmierny do szkód zdrowotnych i zawodowych jakie poniosłem. Uważam, że moja kariera została złamana. W swoim życiu byłem nauczycielem, opiekunem samorządu uczniowskiego, szefem związku zawodowego, wicedyrektorem szkoły, kuratorem oświaty i naczelnikiem wydziału edukacji. Poznałem dogłębnie oświatę i jej problemy. Mam szereg osiągnięć i dobrych pomysłów. Najwyraźniej prezydent Starachowic stawia na coś zupełnie odmiennego – komentuje J. Skibiński.

Prezydent jeszcze nie wie, czy zgodzi się z wyrokiem i poleci wypłacić zwolnionemu urzędnikowi 7 tys. zł.

- Jeszcze nie podjęliśmy decyzji. Stanie się to dopiero wtedy, gdy otrzymamy z sądu treść wyroku na piśmie wraz z uzasadnieniem i zapoznamy się z nim – mówi Paulina Jesionek z zespołu prawnego Urzędu Miejskiego w Starachowicach.

(iwo)

PRZECZYTAJ TAKZE:
listek1709 - 15-04-2011 19:01
Pieniądze to nie wszystko. Ważniejsza jest uczciwość bo to rzadka cecha u urzędników. W czasach gdy dla większości liczą się tylko stołki i forsa tym większy mam szacunek dla pana Skibińskiego!
Oscar - 15-04-2011 14:27
7tyś to pewnie 2 miesięczna wyprawa .... albo nawet trochę więcej niż miesięczna. Wiec żadnych rewelacji nie ma.
listek1709 - 15-04-2011 12:13
Wyrok przywraca wiarę w sprawiedliwość. Okazuje się, że człowiek skrzywdzony przez najwyższą władzę może dochodzić swoich racji w sądzie i wygrać. W społeczeństwie funkcjonuje przekonanie, że w zderzeniu z władzą i dużymi pieniędzmi zwykły człowiek nie ma szans!
REKLAMA