AAA
Szpital w kampanii wyborczej
Poseł zaatakował dyrektor Kręcką
Piatek, 19 sierpnia 2011r. (godz. 16:43)

- Pani Kręcka przedstawia się jako super dyrektor szpitala, a chowa dokument z kontroli NIK z 4 zarzutami pod swoim adresem - grzmiał na ostatniej konferencji prasowej poseł PiS Krzysztof Lipiec.

fot. Gazeta Starachowicka

- Szpital i ja byliśmy sprawdzani na wszelkie możliwe sposoby. Kontrola NIK to jedna z wielu - Jolanta Kręcka nie rozumie ekscytacji parlamentarzysty.


- Prawnicy mają wątpliwości, czy należy upubliczniać informacje o wynikach kontroli - dodaje wicestarosta Dariusz Dąbrowski.

Oburzenie posła wzięło się z udziału w spotkania zorganizowanym 5 sierpnia br. w Brodach przez młodzieżówkę Polskiego Stronnictwa Ludowego w Świętokrzyskiem. Jego tematem było wykorzystanie funduszy unijnych przez nasze województwo, ale zdaniem posła Lipca i towarzyszącej mu partyjnej koleżanki Marii Zuby, nie o tym tam rozmawiano. Obecni na konferencji kandydaci PSL na posłów i senatorów wykorzystali ten czas na autopromocję w związku z jesiennymi wyborami parlamentarnymi.

- Województwo świętokrzyskie jest na ostatnim miejscu w rankingu korzystania ze środków unijnych. Myśleliśmy, że marszałek Adam Jarubas się do tego odniesie, jednak o tym nie było mowy. Za to towarzyszące mu osoby weszły w atmosferę wiecu wyborczego dość ostro akcentując, by na nich głosować - mówiła posłanka Maria Zuba na konferencji prasowej, zorganizowanej w biurze starachowickiego parlamentarzysty Krzysztofa Lipca 11 sierpnia br.

- Typowo wiecowo zachowała się radna sejmiku Jolanta Kręcka. Rozumiem, że kampania wyborcza ma swoje prawa, ale trzeba mówić prawdę do końca, także o trudnych rzeczach. Pani Kręcka zaprezentowała się jako super dyrektor szpitala w Starachowicach, a zapomniała powiedzieć, że w 2010 roku miała kontrolę NIK, która negatywnie oceniła jej działalność i sformułowała 4 zarzuty.

Dotyczą one: zawarcia umowy z Polsko - Amerykańskimi Klinikami Serca, naruszenia ustawy o zamówieniach publicznych, udzielenia zamówienia publicznego na utrzymanie porządku w szpitalu i podpisania umowy na zakup aparatu kardioangiograficznego - wyliczał poseł.

- Starosta i dyrektor szpitala powinni zamieścić protokół pokontrolny w Biuletynie Informacji Publicznej, radni powinni rozmawiać o tym na sesjach. Jednak o tej kontroli tak naprawdę nikt nic nie wie, bo dokument został gdzieś schowany. Ja dotarłem do niego na stronie internetowej NIK i chcę popsuć pani dyrektor dobre samopoczucie. Zarzuty kontrolerów są niebagatelne, bo dotyczą naruszenia kilku ustaw. Pani dyrektor powinna bardziej przypilnować szpitala, albo na czas kampanii wziąć bezpłatny urlop, bo nie da się tego pogodzić z zarządzaniem taką instytucją - ocenił K. Lipiec.

Jakie błędy wytknęła NIK?

Kontrola przeprowadzona przez kielecką delegaturę NIK w Powiatowym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Starachowicach dotyczy zawierania umów na realizację świadczeń zdrowotnych, zlecania inwestycji oraz dzierżawy majątku szpitala w latach 2008- 2010. Za ten okres kontrolerzy wystawili dyrektor Kręckiej negatywną ocenę zbiorczą, choć nie we wszystkim co sprawdzali dopatrzyli się nieprawidłowości.

Zarzuty dotyczą czterech spraw. Pierwsza to zawarcie przez szpital w 2008 roku umowy ze spółką American Heart of Poland (właściciel Polsko - Amerykańskich Klinik Serca) na wykonywanie świadczeń z zakresu kardiologii bez przeprowadzenia konkursu, do czego bezwzględnie obliguje ustawa o zakładach opieki zdrowotnej. Umowa ta była od początku nieprawomocna, mimo to szpital wycofał się ze współpracy dopiero w maju 2010 roku.

- Pani dyrektor nie podjęła wystarczających działań mających na celu
uchylenie się od skutków prawnych umowy. Szpital nie skorzystał z uprawnienia do dochodzenia ustalenia nieważności tejże umowy na drodze sądowej - czytamy w wystąpieniu pokontrolnym NIK.

Zastrzeżenia dotyczą też realizacji przez szpital następujących zadań: remontu nawierzchni zatoczki przy magazynie centralnym, utwardzenia placu wokół lądowiska helikopterów, wyłożenia kostką brukową placu wokół lotniska i remontu nawierzchni przy budynku kuchni. Każde z nich zostało zlecone firmie samodzielnie wybranej przez szpital. Lecznica tłumaczyła, że wartość każdego z zamówień nie przekroczyła 14 tysięcy euro, a to pozwala na ominięcie drogi przetargowej.

NIK nie zgodziła się z tą interpretacją stwierdzając, że takie fakty, jak powierzenie wszystkich prac jednemu wykonawcy, podobny zakres robót oraz zlecenie ich w krótkim odstępie czasu, przemawiają za zasadnością zaliczenia wszystkich zleceń do jednego zadania. Jego wartość (około 159 tys. zł) przekroczyła próg 14 tysięcy euro, należało więc ogłosić przetarg.

Podział zamówienia na 4 części i zastosowanie trybu zamówienia z wolnej ręki był nieuprawnione i naruszyło ustawę Prawo Zamówień Publicznych.
Szpital złamał ją także wybierając w 2009 roku bez przetargu firmę dbającą o porządek i czystość na terenie PZOZ. Umowa opiewała na 60 tys. zł, jej wartość przekroczyła więc 14 tys. euro.

- Udzielenie zamówienia publicznego wykonawcy, który nie został wybrany w trybie określonym w przepisach o zamówieniach publicznych, stanowi naruszenie dyscypliny finansów publicznych - krytykuje NIK.

Ostatni zarzut wiąże się z zakupem aparatu kardioangiograficznego oraz przeprowadzeniem 4 wspomnianych już robót budowlano- remontowych bez zabezpieczenia finansowego. Na te prace w planach wydatków szpitala nie przewidziano wystarczających, a na zakup aparatury żadnych pieniędzy (wartość kardioangiografu, jego instalacji i uruchomienia wraz z konieczną adaptacją pomieszczeń PZOZ oszacowano na 2 mln 516 tys. zł).

Zaciąganie przez szpital zobowiązań finansowych bez odpowiedniego zaplecza NIK zakwalifikowała jako ponowne naruszenie dyscypliny finansów publicznych oraz ustawy o zakładach opieki zdrowotnej.

"Ciągle ktoś nas kontroluje"

Jolanta Kręcka mówi, że odkąd została dyrektorem PZOZ weryfikowanie przez różnego rodzaju instytucje stało się dla niej niemal chlebem powszednim.

- Od ponad 3 lat mam miesięcznie kilkanaście kontroli. To nie przypadek, tylko efekt nagonki na mnie: pisania donosów i anonimów. Na przykład w zakresie sprzątania szpitala, czy zagospodarowania terenów wokół budynku na parkingi byłam sprawdzana przez starostwo, Regionalną Izbę Obrachunkową, urząd wojewódzki, Julię Piterę, ministerstwo zdrowia i Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Więc gdybym chciała wszystkie wyniki kontroli udostępniać w BIP na stronie internetowej szpitala, to chyba zabrakło by miejsca. Protokół, o którym mówimy, jest dostępny, można do niego dotrzeć na stronie NIK. Co do konkretnych zarzutów, to na przykład sprawa podzielenia jednego zamówienia na cztery zlecenia była ewidentnym niedopatrzeniem ze strony pracowników działu zamówień.

Choć mimo wszystko uważam, że ta decyzja była słuszna w sytuacji, gdy szpital się przenosił do nowego budynku i nie było żadnych miejsc do parkowania (ludzie parkowali na płycie lotniska). W tym przypadku odpowiedziałam już przed RIO dostając upomnienie. Ponadto od 2009 roku zajęłam się porządkowaniem przetargów.

Został wymieniony cały dział zamówień publicznych szpitala i w tym momencie jest porządek. Natomiast w sprawie sprzątania zostałam przez Izbę uniewinniona. Jeśli idzie o umowę z Polsko - Amerykańskimi Klinikami Serca to jest to sprawa, z którą walczę od samego początku. Przypomnę, że gdy w marcu 2008 roku zostałam dyrektorem szpitala, one już tu działały.

Mnie przedstawiono to tak, że wszystko jest już dograne i poprawne. Ja w swojej niewiedzy, bo na stanowisku byłam dopiero od kilku dni, zgodziłam się z tym, co przedstawił mi m.in. ówczesny wicestarosta. Umowa została podpisana, dopiero w trakcie współpracy z Klinikami okazało się, że jest bardzo niekorzystna dla szpitala. I niezgodna z prawem, co jak pamiętamy też podnosiłam w czasie, gdy w tej sprawie rozpętała się medialna burza.

Akurat w kwestii umowy z Klinikami stanowisko NIK tylko potwierdza moje zastrzeżenia. Z drugiej strony mamy sprawę sądową o rozliczenia z Klinikami i sąd gospodarczy w Kielcach uznał, że umowa jest ważna. Od tego wyroku będziemy się oczywiście odwoływać, niemniej mam dwie sprzeczne interpretacje prawne. Co do zakupu angiografu to NIK kontrolowała nas w momencie, gdy nie mieliśmy podpisanego odbioru aparatu, w związku z czym on nie figurował w wykazie środków trwałych szpitala.

Gdyby przyjąć założenie, że na wszystkie wydatki muszę mieć wcześniej środki w planie finansowym, to szpital przestałby funkcjonować. Na przykład przetargi na leki ogłaszam nie mając jeszcze nic w budżecie, bo czekam na przekazanie pieniędzy przez NFZ, bądź jestem dopiero w trakcie negocjowania z nim kontraktu. NIK potraktowała nas jak typową jednostkę budżetową, którą szpital nie jest. W tej kwestii odwołałam się od negatywnej oceny NIK, ale nie przyjęto moich uzasadnień - podsumowuje dyrektor Kręcka.

Z tego, co mówi, do zakupu angiografu zmobilizowali ją posłowie: Przemysław Gosiewski i ... Krzysztof Lipiec.

- To oni zorganizowali w szpitalu konferencję na temat tego, że powinniśmy mieć własny sprzęt. Wsparła mnie też Rada Społeczna PZOZ dając zgodę. Gdyby nie to, szpital nie miałby dziś swojego oddziału kardiologicznego.

Zresztą wpływy z kardiologii inwazyjnej były po pół roku takie, że angiograf już praktycznie został spłacony - mówi Jolanta Kręcka i dodaje:

- Na łamach swojego "Kuriera poselskiego" pan Krzysztof Lipiec tak się wypowiada: "Powiem o szpitalu w moim mieście Starachowice. To przepiękny szpital, który funkcjonuje na bardzo wysokim poziomie, ale brakuje w nim środków finansowych, aby pozbyć się uciążliwego zadłużenia". Czyli... fantastycznie. Nie chcę prowadzić kampanii w kontekście stawiania komukolwiek zarzutów. Nie ukrywałam nigdy żadnej kontroli. Wszystkie wystąpienia pokontrolne ma starostwo, tłumaczyłam się też radzie powiatu. Nie uważam się za genialnego dyrektora, ale tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi.

Dane z kontroli mogą zaszkodzić

Co na poselski zarzut o chowaniu protokołu NIK odpowie starostwo, jako właściciel szpitala? Wicestarosta Dariusz Dąbrowski mówi, że zawsze można się zwrócić o wgląd do takich dokumentów w myśl ustawy o dostępie do informacji publicznej, która obliguje m.in. samorządy do udostępniania danych z kontroli.

- W BIP- ie w pewnym momencie zaprzestaliśmy publikowania tego typu informacji w myśl opinii umieszczonej w Systemie Informacji Prawnej LEX, która stwierdza, że wyniki kontroli nie powinny podlegać swobodnemu udostępnianiu, ponieważ mogą naruszyć dobra osobiste prywatnych osób i firm wymienionych przy okazji kontroli. Należy więc doprecyzować, w jakim zakresie dostęp do tych informacji ma być bezwzględny - podpiera się wykładnią prawną wicestarosta.

(iwo)

Dołącz do grona fanów Portalu Wirtualne Starachowice na Facebooku!

PRZECZYTAJ TAKZE:
Prober - 21-08-2011 11:53
Z tego wygląda , że nadzór właścicielski także szwankuje a zaciąganie kolejnych zobowiązań jest tolerowane przez organ założycielski. Pora jest najwyższa zabrać ta niebezpieczną zabawkę z rąk powiatu.
aga30 - 19-08-2011 23:20
cyt. z art. "Pani dyrektor nie rozumie..." pewnie wielu rzeczy i pojęć. Nie musi ale może zatrudniać ludzi, którzy są kompetentni i zreferują "o co chodzi", z tymi przepisami prawnymi. Są pewne procedury, których trzeba przestrzegać, nawet ( a może w szczególności) będąc dyrektorem jednostki powiatowej.
Jesion - 19-08-2011 17:13
Nic już mnie nie zdziwi... Pani Kręcka nie umie nawet samochodem jeździć (przy ul. Leśnej prawie wjechałaby w mój samochód wyjeżdzając z myjni samochodowej), a co dopiero kierować PZOZ-em.
REKLAMA