AAA
Gdzie są pieniądze?
Piatek, 28 pazdziernika 2011r. (godz. 09:30)

Każdy z nas, zapytany o potrzeby naszego miasta i jego mieszkańców bez trudu wymieniłby kilka spraw, którymi należałoby się zająć. To jak w totolotku - każdy wie, na co wydałby wygraną, ale bardzo trudno trafić szóstkę.

Michał Walendzik - Radny Rady Miejskiej
Michał Walendzik - Radny Rady Miejskiej
fot. Gazeta Starachowice

Nawet kilka milionów z totolotka nie rozwiązuje jednak wszystkich problemów i nie zapewni realizacji potrzeb naszego miasta. Budżet Starachowic na 2011 rok przewiduje wydatki na poziomie 130 milionów złotych i dochody na poziomie 127 milionów złotych. W takiej perspektywie kilka milionów to oczywiście zauważalny zastrzyk środków pieniężnych, ale bardzo łatwo może się rozpłynąć w morzu potrzeb. Sama przebudowa naszego rynku ma kosztować kilkanaście milionów złotych. Mniejsze kwoty - od kilkuset tysięcy do kilku milionów - są potrzebne do wykonania nawierzchni pojedynczych ulic.


Gdzie zatem szukać źródeł pozyskiwaniu kapitału? Czyli po prostu: skąd miasto ma wziąć pieniądze na wszystkie potrzeby? Od roku prezydent miasta przekonywał, że lekiem na całe zło miała być sprzedaż terenu tzw. łąk. Chociaż przetargi i rokowania odbywały się kilkukrotnie, to nikt nie był zainteresowany zakupem. Prezydent przeznaczył pod młotek również inne duże tereny - do tej pory sukcesem zakończyła się tylko sprzedaż starego basenu, gdzie ma powstać obiekt handlowy.

Miejscami można odnieść wrażenie, że cała nadzieja dla naszego miasta leży w handlu nieruchomościami. A przecież tereny na sprzedaż kiedyś się skończą. Poza tym obecnie na rynku nieruchomości obserwowany jest spadek cen i zyski ze sprzedaży są coraz mniejsze.

Liczę jednak na to, że prezydent miasta w najbliższym budżecie zaprezentuje nowe źródła, z których będzie można czerpać środki pieniężne. Do wyborów szedł z programem dalszego rozwoju naszego miasta i teraz ma szansę na jego realizację. Chciałbym mu w tym pomóc. Współpraca wymaga jednak tego, aby obie strony były traktowane równorzędnie i poważnie. W styczniu proponowałem, aby w bieżącym budżecie zmniejszyć wydatki na promocję miasta, zrezygnować z zakupu kamery HD za 20 tysięcy złotych i przeznaczyć te środki na remont ulic, wykreślonych z budżetu. Jeśli na rok 2012 wydatki na rozrywkę i promocję również będą tak wysokie, ponownie zaproponuję ich zmniejszenie.

Niejednokrotnie prezydent miasta dawał do zrozumienia, że tegoroczny budżet jest jaki jest i nie ma skąd wziąć większych pieniędzy. To zacznijmy racjonalnie wydawać. Jeśli sytuacja jest trudna, to musimy ograniczyć liczbę pikników, festynów i zabaw. Nasze miasto nie rozwinie się dzięki rozrywce.

Bardzo proszę prezydenta miasta o racjonalny projekt budżetu na 2012 rok. Mam nadzieję, że znajdą się w nim propozycje, które przedstawiłem panu prezydentowi w oddzielnym dokumencie. Liczę, że wszystkie wydatki będą dokładnie przemyślane i przeanalizowane. Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują bowiem, że zbliża się kryzys, albo co najmniej spowolnienie gospodarcze. To czas oszczędzania, racjonalizacji wydatków i zdywersyfikowania źródeł dochodów. Pochodzą one m.in. z podatków.

Większe wpływy z podatków wcale nie muszą oznaczać konieczności ich podnoszenia. Chodzi raczej o to, żeby zwiększyć liczbę podmiotów, które płacą podatki. Czyli, żeby ludzie przestali się wyprowadzać ze Starachowic, a zaczęli sprowadzać i żeby pojawiało się więcej nowych firm, zakładów i przedsiębiorstw. Obowiązkiem władz miasta jest tworzenie warunków, które będą temu sprzyjały.

Podniesienie podatków nie jest żadną sztuką. Wystarczy mieć dwanaście głosów w Radzie Miejskiej. Podatki można podwyższyć, ale w okresie dobrej sytuacji gospodarczej, kiedy obywateli na to stać. W czasie kryzysu nikogo nie stać na płacenie wyższych podatków, wyższych rachunków za ogrzewanie, za wodę, za prąd, itd.

Michał Walendzik
Radny Rady Miejskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

PRZECZYTAJ TAKZE:
pr.ezio - 28-10-2011 11:16
Następny, co się z choinki urwał... Forsa się skończyła dwa lata temu. Trzeba było zadać to pytanie niedoszłemu posłowi, koalicjantowi z PO, kiedy to tak beztrosko formułowano budżety (nie umniejszając "zasług" innym) że teraz miejska kasa świeci dnem. Stratedzy, psia mać. Ale cóż się spodziewać po wynikach pracy w samorządzie [...]
REKLAMA