AAA
Zbyt chory, by pracować, za zdrowy na rentę
Wypadek, który przekreślił wszystko
Poniedzialek, 31 pazdziernika 2011r. (godz. 13:45)

Maszyna "zabrała" mu palce, pracę wypowiedział mu szef, a lekarze odbierają nadzieję, że wszystko może się jeszcze jakoś ułożyć. Bo kiedy po trzech miesiącach pan Piotr zakończył leczenie, zdaniem medyka, był zdolny do pracy. Postanowił więc wrócić, tyle że negatywną opinię wydał mu wtedy lekarz medycyny pracy. Złożył więc wniosek o grupę inwalidzką, ale na nią - jak się okazało - jest jednak zbyt zdrowy. Jak długo to potrwa. Mężczyzna jest załamany, bo nie może zapewnić bytu swojej rodzinie.

fot. Gazeta Starachowicka

Ponad cztery miesiące Piotr Górniak uległ wypadkowi przy pracy. Był stolarzem, piła obcięła mu palce. Lekarze musieli amputować mu znaczną część kciuka i palca wskazującego.


- Była inspekcja pracy, pan od BHP. Orzekli, że to zdarzenie losowe - mówi pan Piotr. - Kosztowało mnie ono dwa palce. Jeden i drugi prawie w ogóle nie funkcjonują. Myślałem, że wszystko jakoś wróci do normy. Przejdę leczenie i będę znowu miał sprawną rękę. Ale po trzech miesiącach dostałem zaświadczenie, że zakończono moje leczenie oraz rehabilitację, której tak naprawdę nigdy w ogóle nie miałem.

Palec powinien być usprawniony w szpitalu, ale ze względu na to, że kontrakt się skończył, nie było takiej możliwości. Dostałem zdolność do pracy od ortopedy. Lekarz medycyny pracy nie dopuści mnie jednak do pracy na żadne stanowisko związane ze stolarstwem, bo tym się wcześniej zajmowałem. Dlatego pracodawca rozwiązał ze mną umowę na początku miesiąca, z dwutygodniowym okresem wypowiedzenia. W poniedziałek odebrałem świadectwo. Od razu poszedłem się zarejestrować.

Wcześniej wystąpił z wnioskiem o "grupę" do Powiatowego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności.

- Miałem nadzieję, że jeśli nie mogę wrócić do dawnej pracy, znajdę zatrudnienie w zakładzie pracy chronionej - mówi pan Piotr. - Potrzebne mi było orzeczenie. Ale usłyszałem, że nie dostanę grupy, bo trzy palce mam ciągle sprawne. Nieważne, że nic nimi nie zrobię i że to prawa ręka. Podobno jestem zdrowy, a trzy miesiące leczenia, nie upoważniają mnie jeszcze do grupy. Decyzja była odmowna.

- Trudno jest mi ją komentować - powiedziała GAZECIE Jadwiga Dróżdż, przewodnicząca Powiatowego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności. - Nie każda ułomność powoduje niepełnosprawność. Nie ma większego znaczenia jak długo chory się leczy. Istotna jest tu przewidywalna trwałość schorzenia, a więc to, czy może on samodzielnie egzystować, i czy wymaga wsparcia ze strony kogoś innego. To, że dana osoba nie jest zdolna do pracy na danym stanowisku, nie przesądza jeszcze o jej niepełnosprawności - wyjaśnia przewodnicząca zespołu dodając, że jeśli chory nie zgadza się z orzeczeniem, to - jak w przypadku każdej decyzji - może się od niej odwołać do organu wyższej instancji. Ma na to 14 dni.

Sądząc po zapowiedziach pana Piotra, pewnie z tego skorzysta.

Co lekarz inna opinia

Mężczyzna ma duży żal do lekarzy, zwłaszcza tego, który zamiast L4 wypisał mu zdolność do pracy.

- Zaraz po tym, jak mąż dostał to zaświadczenie, poszedł do lekarza, który go operował, żeby wypełnił mu formularze na grupę - opowiada żona. - I ten stwierdził, że jest on niezdolny do pracy. Jak to możliwe, że tego samego dnia, jeden lekarz uważa, że mąż jest zdolny do pracy, a drugi - który go operował - twierdzi, że się do tego nie nadaje. To samo zresztą napisała w zaświadczeniu lekarka medycyny pracy.

- Byłem u lekarza prywatnie - mówi pan Piotr. - Powiedział, że palec po rehabilitacji powinien być całkowicie sprawny. Trzy tygodnie leżałem w szpitalu, wyszedłem po 20 dniach. Nie stać mnie było, by rehabilitować się prywatnie. Skąd miałbym wziąć na to pieniądze? To szpital powinien mi to zapewnić, zwłaszcza jeśli lekarz pisze na zaświadczeniu, że zakończyłem leczenie i rehabilitację. Przecież to kłamstwo - oburza się mężczyzna.
Był z tym u dyrektor, żądając zmiany decyzji.

- Usłyszałem, że nie może jej w żaden sposób podważyć. A jeśli chcę mogę iść z tym do sądu - mówi pan Piotr.

- Kwalifikację do pracy wydaje lekarz ortopeda - wyjaśnia Jolanta Kręcka. - Nie mam takich uprawnień, żeby kwestionować jego decyzję. Jest jeszcze lekarz medycyny pracy. Jeśli orzekł, że mężczyzna jest do niej niezdolny, można ewentualnie zwołać jeszcze konsylium. Najlepiej, żeby ten pan zgłosił się z zaświadczeniem do nas.

To samo mu poradziliśmy.

- Byłem u pani dyrektor. Powiedziała, że może skierować mnie jutro na rehabilitację. Ale po co mi ona bez rekonstrukcji palca? - pyta mężczyzna. - Kto zresztą i za co utrzyma teraz moją rodzinę? Gdyby od razu poddano mnie wtedy leczeniu, może ręka byłaby teraz zdrowa... Do pracy nie jestem zdolny, a na grupę zbyt mało chory..

Sytuacja jest trudna

- W tej chwili zostaliśmy bez środków do życia - mówi żona mężczyzny, która też nie pracuje. - Do marca mam wychowawcze. Potem zasiłek dla bezrobotnych. Mamy dwoje dzieci, jedno w zerówce, drugie w czwartej klasie. Potrzebne są książki, pieniądze na ubezpieczenie, komitet, a gdzie jeszcze życie...?

- Pracowałem na akord, zarabiałem więc różnie - przyznaje pan Piotr. - Bywało nawet do 2 tys. zł, a później jak poszedłem na zwolnienie lekarskie, brałem niewiele już ponad tysiąc.

Odszkodowania ciągle nie dostał.

- Złożyłem pismo do ZUS-u, ale dostałem odpowiedź, że pracodawca nie przesłał im jeszcze dokumentacji. A to przedłuża o kolejne 30 dni decyzję o ewentualnym odszkodowaniu - mówi pan Piotr.- Pracodawca zapomniał o mnie, jak tylko wylądowałem w szpitalu. Przyjechał za mną, żeby dowiedzieć się, czy nie byłem pijany? Potem już nie istniałem...- mówi z wyrzutem pracownik.

Ma również żal, że nie zaproponowano mu innego stanowiska.

- Firma zatrudnia nie tylko stolarzy, są jeszcze tapicerzy i inni pracownicy - wymienia pan Piotr, który uważa, że pracodawca naruszył w ten sposób przepisy.

- Faktycznie art. 231. Kodeksu Pracy mówi, iż "pracodawca, na podstawie orzeczenia lekarskiego, przenosi do odpowiedniej pracy pracownika, który stał się niezdolny do wykonywania dotychczasowej pracy wskutek wypadku przy pracy lub choroby zawodowej i nie został uznany za niezdolnego do pracy w rozumieniu przepisów o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych" - przyznaje Barbara Kaszycka, rzecznik kieleckiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy.

- Ale jeśli pracodawca uzasadni, że nie ma odpowiedniego stanowiska dla takiej osoby, to może to być podstawą wypowiedzenia umowy. Jeśli wypadek przy pracy wydarzyłby się z winy wyłącznie pracodawcy, pracownik mógłby dochodzić swych praw na drodze cywilnej. W tym jednak przypadku, jak wykazała kontrola, pracownik też się do tego częściowo przyczynił, nie przestrzegając do końca przepisów BHP.

(An)

Dołącz do nas na Facebooku!

REKLAMA