AAA
Ratuje dziesiątki głodnych dzieci
Misja wikarego ze Starachowic
Niedziela, 03 stycznia 2010r. (godz. 21:08)

Niechciane dzieci i głód – z takim problemami zmaga się w Andarze (Namibia) dawny wikary ze Starachowic. Od ponad dziesięciu lat jest misjonarzem na Czarnym Lądzie. Z pomocą ludzi dobrej woli udało mu się wyremontować kaplice, szkoły, przedszkola. Dziś prosi o pieniądze na zakup krowy, bo tylko w ten sposób może wyżywić setki dzieci, mieszkające w tamtejszych hostelach.

Ksiądz Andrzej Cieszkowski
Ksiądz Andrzej Cieszkowski
fot. Gazeta Starachowicka

Ksiądz Andrzej Cieszkowski, dawny wikary z parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Starachowicach, od ponad 10 lat przebywa na misji w Afryce. Niesie tam duszpasterską posługę wszystkim, którzy jej potrzebują. Z nowojorskich drapaczy chmur, do których trafił tuż po wyjeździe z Polski, przeniósł się do afrykańskiego buszu, gdzie spotkał się z tymi samymi problemami – wszechogarniającym głodem i setkami niechcianych dzieci.


Ale o jedzenie jest tu zdecydowanie trudniej niż w Stanach. Nie ma organizacji charytatywnych, które mogłyby pomóc, nie mówiąc już o jakichkolwiek oznakach cywilizacji. Do najbliższej drogi asfaltowej jest kilkadziesiąt kilometrów.

Gdy tylko zawitał do Kaparu (Zambia), dowiedział się, że trzeba zbudować skrzydło ośrodka zdrowia, zwanego przez miejscowych kliniką. Później budował drogę, która łączyła wioskę z trasą w buszu, a także most, mający umożliwić przejazd nią w porze deszczowej. Towarzyszyła temu praca duchowa. Prowadził ją wspólnie z neoprezbiterem, ks. Thomasem Bande, a wspomagały ich siostry kombonianki, z którymi odwiedzali 30 rozproszonych stacji misyjnych. Nie było to łatwe, a w porze deszczowej graniczyło z cudem, gdyż do większości dojazd był niemożliwy.

Wśród ludu z buszu


Od trzech lat ksiądz Andrzej przebywa w Misji Katolickiej w Andarze. Miejscowość znajduje się ok. 200 km na wschód od Rundu, w regionie Kavango w Namibii. W większości zamieszkiwana jest przez rolników i pasterzy. Pierwsi misjonarze przybyli tu w 1909 roku, ale nie odnieśli większych sukcesów i wrócili do Nyangana, w której mieściła się siedziba misji. Dopiero cztery lata później Aleksander Ndara, sprowadził tu misjonarzy Oblatów.

Rok później, na wyspie rzeki Tahwe odbył się pierwszy chrzest. Wszystko, co stało się później, miasteczko zawdzięcza kapłanom. W roku 1960 wybudowali tu katolicki szpital i schronisko młodzieżowe. Dziś misja składa się z 36 katolickich ośrodków, ale tylko w piętnastu znajdują się kościoły. A starachowicki wikary tchnął w nie nowe życie. Ksiądz Andrzej trafił tu trzy lata temu, w 2006 roku. Rok później pobłogosławił cztery nowe wspólnoty: Biro, Kamutjonga, Mbapuka i Thikanduko.

W 2007 roku dołączył do niego ksiądz Zbigniew Trała, z którym działa wspólnie na rzecz lokalnej społeczności. Do misyjnej szkoły, prowadzonej przez niego, uczęszcza ponad 300 dzieci w wieku od sześciu do czternastu lat. Obok placówki znajduje się internat, gdyż większość uczniów na co dzień mieszka w ... buszu.

Kilka lat temu, swoim patronatem objęło szkołę radomskie gimnazjum. Najpierw do afrykańskiej placówki trafił list, pod którym podpisało się kilkadziesiąt dzieciaków, a potem datki, jakie udało się zgromadzić, dzięki sprzedaży uczniowskiego rękodzieła. W bibliotece prowadzona była zbiórka książek, podręczników do nauki angielskiego i ćwiczeniówek wycofanych już z obiegu. W Polsce były bezużyteczne, w Afryce okazały się na wagę złota.

Artykuły biurowe i szkolne wysyłają także inne placówki. Misja pragnie stworzyć tam pracownię komputerową, z której można byłoby korzystać wieczorami, a nawet w weekendy. Dostęp do internetu jest przepustką do wiedzy i informacji, a przez to do lepszego życia. Ale najbardziej naglącym problemem jest w tej chwili głód, zwłaszcza jeśli do wyżywienia ma się kilkaset dzieci. Są one zakwaterowane w dwóch hostelach – dla chłopców i dziewcząt.

- W tym roku ceny artykułów w Namibii wzrosły kilkakrotnie. Żywność jest bardzo droga – pisze w liście ksiądz Andrzej. - Staramy się częściowo rozwiązać ten problem poprzez uprawianie w ogrodzie warzyw, głównie kapusty i mutete, podobnego w smaku do szczawiu, jak też przez hodowlę świń, by zapewnić mieszkańcom internatów własne mięso.

Krowa na wagę złota


Ostatnio kupiliśmy także krowę, żeby stać się niezależnym pod względem mleka. Tyle tylko, że jak na razie mleka krowa nie daje, a nawet jeśli byłoby inaczej, to nie zaspokoiłoby ogromnych potrzeb. Wciąż potrzebne są pieniądze na kupno następnej.

A potrzeba ich więcej, około pięciu sztuk. Ostatnio do kapłanów dołączył Jacek Sowiński, polski zootechnik, którego zadaniem jest odpowiednie ustawienie hodowli, by można rozmnażać zwierzęta.

Koszt jednej krowy to ok. 2300 – 2500 zł. I właśnie tyle przelali na konto misji mieszkańcy Starachowic, którzy wspólne ze znajomymi postanowili wspomóc misję w Andarze. Było to jedenaście osób.

- Za te pieniądze miałabym bluzkę czy parę butów, które znudziłyby mi się po kilku miesiącach, a oni mają co jeść. Aż trudno w to uwierzyć – mówi pani Magda, która woli pozostać anonimowa.

Dlaczego zdecydowała się pomóc?

- Jesteśmy tym pokoleniem, które uczyło się wolontariatu, nie mówiąc o nim wcale – stwierdziła. – Jak robić coś dobrego, pozostając w cieniu. I to chyba w człowieku zostaje na zawsze. Wystarczy zapytać dzisiejszych 40 – latków.

Zresztą niewykluczone, że pomoże po raz kolejny. Ma także nadzieję, że w jej ślady pójdą inne osoby.

- Naprawdę nie chodzi o jakieś duże kwoty. Wystarczy kilkadziesiąt złotych - zachęca. - Ale jeśli zrobi to wiele osób, pomoc będzie odczuwalna – przekonuje.

Dzięki niej wiele zostało zrobione w tym roku.

- Pomalowaliśmy kościół, oczyściliśmy i polakierowaliśmy ławki, a szyby pokryliśmy specjalną kolorową folią – wymienia ksiądz Andrzej.

– Odnowiliśmy jedną dojazdową kaplicę, pomogliśmy także zbudować hall dla jednej z lokalnych szkół oraz przedszkole. W tej chwili malujemy hostele, a kolejne dwie kaplice w punktach dojazdowych czekają na renowację. Jednym z naszych największych osiągnięć jest wybudowanie kaplicy na terenie szpitala.

Ludzie bardzo się cieszą, często przychodzą się tu modlić, a podczas niedzielnych mszy świętych jest ona wypełniona po brzegi. Naszym sukcesem jest nowy modlitewnik wydrukowany w Polsce i lekcjonarz na Rok B, który służy już ludziom.

Osoby, które chciałyby wspomóc misję w Andarze i przekazać pieniądze na kupno krowy, lub dołożyć się do realizacji kolejnych inwestycji, mogą dokonywać wpłat na konto: Andrzej Cieszkowski ING Bank Śląski S.A. Starachowice 44 1050 1432 1000 0022 0385 9265 (PLN) lub 0710 5014 3210 0002 2172 06743 (USD), swift: INGB PL P, albo przez stronę internetową: http://www.rcchurch.na/rundu/parishes/andara.htm Przyda się nawet najdrobniejsza kwota.

(An)

REKLAMA