Największa i najnowocześniejsza biolektrownia i biogazownia w Polsce ma powstać w Starachowicach. Dla przedsiębiorców oznacza to oszczędności, a dla rolników szansę na stały zarobek przez co najmniej 25 lat!

fot. Gazeta Starachowicka

- Chcemy zbudować bioelektrownię w technologii Electra, umożliwiającej bezzapachową i bezodpadową produkcję biogazu, w której z osadu pofermentacyjnego produkowany będzie nawóz organiczny - zapowiedział wspówłaściciel tej firmy Marek Kurtyka.

- Jeszcze rok temu, kiedy przymierzaliśmy się do zakupu terenu, myśleliśmy o budowie obiektu o łącznej mocy 3 MW, podczas gdy dziś okazuje się, że nawet 10 MW nie zaspokoi potrzeb wszystkich odbiorców, bo chętnych jest wielu, a wśród nich MAN, Cersanit, Cerrad.

Skorzystają rolnicy

Produkcja odbywać się będzie z wykorzystaniem roślin energetycznych, pozyskiwanych od okolicznych rolników, głównie z gmin Brody i Mirzec. I to właśnie oni, obok odbiorców, zyskają na tym najwięcej, bo podpisując umowy na użyczenie gruntów, zyskają stabilność ekonomiczną na najbliższe ćwierć wieku.

- Jest to oferta dla tych rolników, którym "się nie opłaca" - stwierdził Andrzej Krzysztof Pacocha z Departamentu Rozwoju Obszarów Wiejskich i Środowiska Urzędu Marszałkowskiego w Kielcach. - Mają ziemie 5 czy 6 klasy, lub pozaklasowe, bardzo słabe i nieurodzajne, leżące dzisiaj odłogiem.

To właśnie na nich spółka będzie uprawiać rośliny, m.in. perz zbitokępkowy, który - jak dowiodły ostatnie badania - możne rosnąć nawet na soli morskiej, nie tracąc swych właściwości.

O potencjale drzemiącym w naszych terenach, świadczą wyniki badań przeprowadzonych przez Andrzeja Krzysztofa Pacochę.Wykorzystując w gminie Brody nieużywane łąki, ugory i słabsze tereny na cele energetyczne można obsłużyć surowcowo dwie elektrownie o mocy 13, 85 MW. Jeszcze większe możliwości, na poziomie 20 MW, ma gmina Mirzec, posiadająca słabsze co prawda gleby, za to mniej lasów, przez co i większą powierzchnię pod ewentualne uprawy. Nie ma więc obaw, że zabraknie paszy dla zwierząt lub wzrosną ceny żywności, bo na potrzeby energetyczne pracować będzie jedynie 10 proc. ich areału, wyliczył przedstawiciel Urzędu Marszałkowskiego w Kielcach.

Technologia będzie jedną z najnowocześniejszych, jeśli nie najnowocześniejszą w Europie, a obiekt unikatowy w skali całego kraju. Po raz pierwszy wykorzystany zostanie tu mikronizer, którego próżno by szukać w świecie. To urządzenie do rozbicia substratu na cząsteczki o wielkości kilkudziesięciu mikronów z jednoczesnym rozerwaniem błon komórkowych, dzięki czemu skrócony zostanie czas wygazowania substratu. Instalacje będą całkowicie bezodorowe i bezodpadowe. Nie pojawi się zatem problem śmierdzącego osadu pofermentacyjnego, wylewanego często na pola.

- Osad bezpośrednio po wyjściu z komory fermentacyjnej odwadniamy, suszymy i granulujemy, wcześniej uszlachetniając, a potem workujemy i sprzedajemy - tłumaczy Łukaszek.

Najlepsza technologia i naukowcy

Będzie to trzecia w kolejności, po Rzędowie i Gnojnie, bioeletrownia oddana do użytku przez spółkę, a druga pełniąca rolę ośrodka naukowo-badawczego nad wykorzystaniem energii odnawialnej w Świętokrzyskiem. Najwybitniejsi polscy specjaliści z zakresu odnawialnych źródeł energii: prof. Kopczyk z Politechniki Śląskiej, prof. Gołaszewski z Uniwersytetu Warmińsko - Mazurskiego, prof. Szlachta z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, będą na naszym terenie prowadzić badania nad uprawami roślin energetycznych oraz analizować prace bioelektrowni, w czym uczestniczyć będą także studenci.

- Będą wychodzić w teren, pobierać próbki gruntu i określać, jakie rośliny można tutaj uprawiać, jaką stosować agrotechnikę, środki ochrony czy nawożenie - mówił K. Pacocha.

Będzie to jedyna w Polsce okazja, żeby młodym ludziom pokazać, jak realizowane są tego typu inwestycje od momentu projektowania do uruchomienia produkcji i funkcjonowania. Przedsięwzięcie kosztować ma ponad 150 mln zł. Dla miasta oznaczać będzie same profity, począwszy od nowych miejsc pracy, których ma być ok. 40, a na tańszej energii skończywszy.

Wytwarzana w ten sposób moc 10 megawatów zasili głównie firmy, znajdujące się w strefie, a ponieważ nie wymaga to korzystania z sieci przesyłowych, prąd może być tańszy nawet o połowę, dzięki czemu poprawią one swoją pozycję na rynku.

- Ze względu na niższe koszty produkcji, ich produkt stanie się bardziej konkurencyjny - uważa Pacocha - a to z kolei większa szansa dla firm, ale także mieszkańców. Bo jeśli przedsiębiorca będzie bardziej konkurencyjny, dostanie więcej zamówień, a więc także i pracy, co przełoży się na większą liczbę etatów albo podwyżki.

Skorzystać ma także Miejski Zakład Komunikacyjny, który miałby wprowadzić autobusy na prąd. Początkowo rozmawiano o tanim gazie, ale ostatecznie stanęło na bioenergii, która miałaby wyprzeć tradycyjne paliwo.

Zyskają wszyscy

Ważny jest także aspekt środowiskowy, jak przekonuje Pacocha.

- Inwestor będzie tu produkował energię zieloną, co radykalnie przyczyni się do wypełniania przez Polskę zobowiązań unijnych dotyczących ograniczenia emisji dwutlenku węgla, wykorzystania energii, pochodzącej ze źródeł odnawialnych i zmniejszenia jej dotychczasowego zużycia. Fakt, że będzie to instalacja bezodorowa i bezosadowa wpisuje się w strategię województwa. Jest to polska technologia, a zawsze warto popierać polskie produkty.

Inwestorzy chcą wykorzystać produkty rodem ze Starachowic. Znaleźli już firmę produkującą agregaty kogeneracyjne, która może je dla nich zrobić.

- Nie będziemy ściągać tu specjalistów z zagranicy, chcemy wykorzystać firmy miejscowe - zapowiedział prezes Kurtyka. - Będzie to dla nas tańsze i korzystniejsze.

Także dla małych firm budowlanych, które zyskają szansę na zamówienia.

- Jest to dobry dzień dla Starachowic - stwierdził Krzysztof Pacocha, dodając że wkrótce staniemy się miastem zieloną energią i tanim gazem płynącym, a zadecydowały o tym trzy względy: przychylny samorząd, potencjalni odbiorcy energii i producenci substratu.

Zakład ma ruszyć najpóźniej w drugiej połowie 2017 roku. Do końca tego roku skompletowana zostanie dokumentacja, co pozwoli zamknąć procedurę administracyjną. Rozpoczęcie budowy powinno nastąpić nie później, niż w drugiej połowie 2014 roku, a jej realizacja może potrwać ok. 2,5 roku. Już na drugi dzień po podpisaniu umowy spółka przystąpiła do badań geologicznych. Powstanie tutaj kilkanaście obiektów, ważących kilka tysięcy ton, dlatego konieczne jest zbadanie gruntu.

- Realizacja wszystkich siedmiu bioeletrowni, będzie odbywała się na zasadzie kaskadowej. Zaczynamy w Rzędowie, gdzie termin oddania planowany jest na 20 września 2015 roku zapowiedział Wojciech Łukaszek. - Równolegle budować będziemy obiekt o mocy 2 MW w Gnojnie, który chcemy zakończyć w 2016 roku.

W tym samym czasie realizowana będzie inwestycja w Starachowicach, której finał zaplanowany jest na rok 2017, a marzeniem inwestora jest uruchomienie jej wcześniej, na przełomie 2016 i 2017, jeśli nie w pełnym wymiarze technologicznym, to choćby w ograniczonym zakresie.

(An)

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU