AAA
Maria Pytel top modelką
Czwartek, 14 marca 2013r. (godz. 23:27)

Maria Pytel, znana z osiągnięć w sporcie, wystąpiła w popularnym programie TVN "Top Models". Jurorów przekonała do siebie wysportowanym ciałem, długimi nogami i idealnym wzrostem. Czy dostanie przepustkę do świata mody? Wierzy, że będzie w ścisłej trzynastce.

fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť "Dragoni" zbierają siły

Poprzednia wiadomosc:
ť Debiut kulturysty

- Boisz się trochę? - pytał ją jeszcze za kulisami, prowadzący program Michał Piróg.

- Nigdy nie miałam ani zdjęć, ani podobnych sytuacji związanych z modelingiem - przyznała Maria. - Jak oglądałam dziewczyny, wyobraziłam siebie, że nadawałabym się do tego.


I spróbowała... Pewnym dość krokiem weszła do studia w mini spódniczce i letnim topie.

- Od dziewięciu lat uprawiam wyczynowo i zawodowo triathlon. Mam duże osiągnięcia i sukcesy. 22 złote medale Mistrzostw Polski - reklamowała się przed komisją zawodniczka Centrum Zdrowia Vita Starachowice.

- Wow! Brawo - powiedzieli zaskoczeni jurorzy.

- To że odnosiłam sukcesy dodatkowo mnie napędzało do dalszej pracy, żeby być jeszcze lepszą. Mam określony czas w ciągu dnia. Haruję ostro przez cały rok, żeby osiągnąć to, co inni widzą przez ułamek sekundy czy parę chwil, gdy jestem pierwsza i wygrywam. Trenowałam, jak chłopak i czułam się niedoceniona, po prostu brzydka. Chcę sprawdzić, czy w odsłonie kobiecej poradzę sobie, tak jak sprawdziłam się w sporcie - mówiła w filmie, nagrywanym dla potrzeb telewizyjnego programu.

- Zawsze chodziłam w dresie, na luzie. Malowanie rzęs było u mnie tylko na rozdanie nagród sportowych - przyznała przed komisją.

- Chcę zobaczyć tę figurę sportową. Idź się przebierz szybciutko, masz 60 sekund - powiedziała do niej Joanna Krupa, a chwilę potem starachowiczanka pokazała się już w bikini.

- Myślę, że wszystkim kobietom imponujesz swoją rzeźbą, bo trzeba bardzo się napracować, żeby tak wyglądać. Czy to jest jednak sylwetka modelki? - zastanawiała się głośno zasiadająca w jury Katarzyna Sokołowska.

- Bardzo lubię taki sportowy typ kobiety, ale nie na wybiegu - ocenił Dawid Woliński. - Zazdroszczę ci jednak brzucha, który masz tak przepięknie zbudowany. Piękne, skośne mięśnie triceps, biceps, ramiona, no, po prostu idealne - przyznał projektant, znany ze swojej precyzji.

- Przede wszystkim przyszłam tutaj, bo zawsze czułam się, jak szara myszka. Tylko sportsmenka, wiecznie w dresie. Brzydka, jeśli chodzi o urodę i kobiecość - zwierzyła się komisji Maria Pytel.

- Dawid, idź przebierz ją w sukienkę i wtedy ja zdecyduje, co będzie dalej - orzekła J. Krupa, a chwilę potem, gdy nasza sportsmenka wyszła na wybieg w złotej sukience, o opinię poprosiła Marcina Tyszkę.

- Słuchajcie, wy, decydujcie - odpowiedział jej szybko.

- Wydaje mi się, że nie jesteś stworzona do fashion, nie czujesz tego do końca - uznała Katarzyna Sokołowska.

- Cieszę się, że jesteś u nas, na tym wybiegu i że jesteś w mojej sukience. Dla mnie to jest naprawdę duży komplement. Super! - emocjonował się Dawid Woliński.

- Skoro Dawid mówi, że super, to przechodzisz dalej - zadecydowała Joanna Krupa.

- Jednak cuda się zdarzają, czego jestem przykładem - skomentowała Maria już poza wybiegiem.

Zaczęło się od Rzeszowa

Przygoda Marii zaczęła się dużo wcześniej, w maju zeszłego roku, kiedy zdecydowała, że pojedzie na precasting, bo podczas selekcji nie było jeszcze jurorów. W Rzeszowie trafiła na tłumy podobnych jej dziewcząt. Jedne przyszły, marząc o sławie, inne z ciekawości i chęci sprawdzenia się. Bo "Top Model. Zostań modelką" to jeden z najpopularniejszych programów TVN, w którym startują dziewczyny marzące o karierze modelki

- Oglądałam wcześniejsze edycje i zastanawiałam się zawsze, jak to by było znaleźć się w takiej roli - powiedziała GAZECIE. - W końcu, zdecydowałam, że jeśli będzie trzecia edycja, to zgłoszę się na casting.

Tym sposobem znalazła się 26 maja w Rzeszowie. Otuchy dodawał jej chłopak Przemek i siostra Eliza, którzy, po trosze też z ciekawości, pojechali zobaczyć, jak wygląda taki program.

- Musiałam zabrać ze sobą zdjęcia, które zrobiłam wcześniej w Starachowicach. Poszłam do jednego z zakładów, gdzie zrobiono mi sesję - opowiadała nam Maria. - Musiałam zaprezentować się też przed komisją. Oceniali mój wygląd i naturalność. Duże znaczenie miała także otwartość. Nie trzeba było się denerwować. Niektóre dziewczyny zżerała trema, która mnie osobiście nie przeszkadzała. Przedstawiałam się w kilku zdaniach, a komisji podobały się moje zdjęcia, bo faktycznie jestem chyba fotogeniczna...

Wyglądała tak samo, jak na castingu w Warszawie. Założyła mini spódniczkę, białą koszulkę oraz kurteczkę. To wystarczyło, zarówno za pierwszym, jak i za drugim razem!

- Nie wierzyłam, że przejdę dalej - przyznała się GAZECIE. - Do Warszawy trafiły najbardziej wyselekcjonowane dziewczyny, które miały za sobą już precastingi. Wydawały się super piękne. Momentami zastanawiałam się nawet, co ja właściwie tu robię, czułam się trochę nieswojo, co było widać, gdy oglądałam się w telewizji. To, w jaki sposób się poruszałam i jak mrugałam oczami... Ja przynajmniej dostrzegałam to zaraz. Wszystko, co czułam, od razu wyszło. Dlatego ciągle się jeszcze dziwię, że przeszłam dalej. Jurorzy dali mi mocno do zrozumienia, że jednak się nie nadaję. Owszem, jestem fajna, uprawiam sport, dobrze że przyszłam, ale to by było na tyle. A później, gdy usłyszałam "przechodzisz dalej" i zobaczyłam tabliczkę "Jest super" doznałam szoku - przyznaje Maria.

Przygoda, która trwa dalej

Przeżyła fajną przygodę, która wciąż trwa, bo jako jedna z nielicznych dostała się do kolejnego etapu "Top Models" i jest już dzisiaj trochę inną osobą. Na pewno pewniejszą siebie i swoich walorów. Ważne jest także to, że na wybiegu nie zżera jej stres.

- Za kulisami denerwowałam się mocno, ale kiedy weszłam do studia, czułam się już normalnie. Emocje jakby opadły same z chwilą, kiedy weszłam na wybieg. Nie było walącego już serca czy innych syndromów zdenerwowania - powiedziała nam Maria. - Wiadomo, że obawiałam się tego, jak przedstawią mnie w telewizji i czy nie zrobią ze mnie "aliena". Nie mam za dużej pewności siebie. Podoba mi się moja sylwetka, ale jak większość dziewczyn mam także swoje kompleksy. Zawsze uważałam się trochę za brzydkie kaczątko, ale coś mnie pchało, żeby tam pójść. Dziś nie żałuję, bo wbrew pozorom dało mi to naprawdę dużo, także w kontaktach międzyludzkich. I może właśnie po to tam pojechałam. Pani Sokołowska stwierdziła, że nie widzi mnie jako modelki w high fashion. Sama nie wiem czy się nadaję. Wierzę, że jestem w stanie przejść dalej, nawet do ścisłej trzynastki. Ale sam fakt, że próbuję robić coś zupełnie innego i to w kierunku, w którym się wcześniej nie realizowałam, znaczy już dla mnie dużo.

Po emisji odcinka "Top Models" rozdzwoniły się telefony, były też smsy.

- Wszyscy mi gratulowali, sama nawet byłam już w szoku. Bo jak zdobywam medale na Mistrzostwach Polski, to nikt się nie odzywa, a tu jeden odcinek, gdzie tak naprawdę nic się wielkiego nie wydarzyło i tyle ciepłych słów. Umalowałam rzęsy, założyłam spódniczkę i przeszłam się po wybiegu. Widać co się ludziom podoba... Sportowcy nie są, niestety, dziś doceniani. Większość zamiast patrzyć i mówić - zrobiła coś swoją pracą, woli oglądać taką modelkę, która jest marionetką w wielkiej machinie. Ale nie żałuję, że pojechałam i znalazłam się w tym programie. Była to dla mnie wspaniała lekcja i mam nadzieję, że będzie trwała dalej.

(An)

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

REKLAMA