AAA
Woda zmarnowała mienie prywatne i publiczne
Nie tak straszna jak na innych terenach, ale też dokuczyła
Czwartek, 27 maja 2010r. (godz. 23:46)

W porównaniu do dramatu na południu kraju, popowodziowe zniszczenia w Starachowicach oraz gminach Mirzec, Brody, czy Pawłów były zdecydowanie mniejsze. Jednak zalane ulice, podtopione podwórka, czy woda w piwnicach, to dla konkretnych ludzi i instytucji dotkliwa strata.

fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Mamy mistrzów

Poprzednia wiadomosc:
ť Bez punktów

W Starachowicach zawiązał się gminny Zespół Zarządzania Kryzysowego, który monitorował sytuację od poniedziałku, 17 maja, czyli bezpośrednio po gwałtownych opadach w naszym mieście. Stwierdzono niebezpieczne przybieranie rzek Kamiennej i Lubianki oraz podnoszenie się lustra wody w zalewie Pasternik.


Wody nie udało się ujarzmić, mocno zalała ulice Radoszewskiego, Składową i Turystyczną. Drogi te zostały zamknięte dla ruchu, szybko pojawiła się tam straż pożarna z workami piasku do uszczelniania wylewu, by ten nie rozszedł się dalej.

Niestety, mimo wysiłków ratowników nie udało się opanować sytuacji na ul. Składowej. Powódź weszła do podpiwniczeń urzędu skarbowego. Znaczna poprawa przyszła w środę rano.

Ustabilizował się stan starachowickich rzek i zbiorników, a z zalanych ulic woda zaczęła opadać. Ale powódź dała się we znaki nie tylko w Michałowie. Woda rozlała się także na okolice zalewu Lubianka i wdarła się choćby na ulicę Wiejską.

Zaniepokojeni mieszkańcy informowali naszą „Gazetę” o zniszczeniach, jakie poczyniła na tej nie mogącej się doczekać porządnego remontu drodze.

- Zamiast zrobić jak trzeba, to od lat nawożą nam tylko żużel, który teraz woda bez trudu wymyła i naniosła na posesje. Ja mam go pełen ogródek – skarżyła się kobieta.

Inny czytelnik przysłał nam fotografie pokazujące, jak wezbrana woda zniszczyła ulicę.

- Tej ulicy akurat nie widziałem, ale byłem na innych. Na przykład na bocznej uliczce od Kieleckiej, w której woda zrobiła ponad metrowe wyżłobienia i droga nam praktycznie spłynęła. Na usuwanie szkód musimy angażować ekstra wydatki, które już były wysokie z powodu długiej zimy.

Najpilniejszą sprawą jest przywrócenie przejezdności zalanych dróg. Potem możemy myśleć o naprawach. Rozumiem, że mieszkańcy ul. Wiejskiej oczekują czegoś więcej. To jest już jednak inwestycja, która nie podlega pod mój referat i musi być zaplanowana w budżecie gminy – odpowiada Robert Adamczyk, kierownik Referatu Obsługi Komunalnej UM w Starachowicach.

Uprawnienie, żeby do uchwalonego budżetu wprowadzać nowe zadania mają radni lub prezydent za ich zgodą. Do tych organów muszą więc zwrócić się mieszkańcy pokiereszowanej przez powódź ulicy.

Z informacji przekazanych nam przez dyrektora Zarządu Dróg Powiatowych wynika, że z podlegających im ulic, te w Starachowicach ucierpiały najmniej.

- Najgorzej wygląda ulica Marszałka Piłsudskiego, na którą z bocznych dróżek została wypłukana masa żużla. Podobnie jest na Zgodnej. Jednak najtrudniejsza sytuacja jest na drogach w gminach Brody, Mirzec i Pawłów. Trudno wskazać na konkretne wsie, zniszczenia są w różnych miejscach – mówi Leszek Śmigas.

W gminach ucierpiały też gospodarstwa domowe. W Brodach najgorzej było w Rudniku i w samych Brodach, gdzie zalało i podtopiło 27 gospodarstw, a także w Młynku, Stykowie i Jabłonnie. W gminie Mirzec chwile grozy przeżyli mieszkańcy Tychowa Starego.

Rowy odwadniające wzdłuż drogi wojewódzkiej nie pomieściły nadprogramowej wody, która weszła na podwórka, do domów i pomieszczeń gospodarczych. Rozlała się także na jezdnię utrudniając ruch.

Z żywiołem cały dzień walczyli strażacy OSP z Mirca i Tychowa Starego wypompowując wodę z posesji i obkładając je workami z piaskiem. Poszkodowany był też Małyszyn.

- Do tragedii na szczęście nie doszło, ale woda narobiła szkód w 10 domach.

Były też pojedyncze przypadki podtopień w innych sołectwach. Nie ucierpiały natomiast żadne budynki publiczne. Także gminne drogi są w niezłym stanie, jeśli nie liczyć ich rozmiękczenia - powiedział „Gazecie” wójt Bogusław Nowak.

(iwo)

REKLAMA