AAA
Makabryczne znalezisko
Uratowali psa, dla sarny było za późno
Piatek, 27 maja 2011r. (godz. 09:42)

Na rozkładające się szczątki sarny i niewykluczone, że innych leśnych zwierząt natknęli się miejscy strażnicy podczas ratowania psa, który wpadł do niezabezpieczonego dołu. Zwierzak musiał tam długo przebywać, bo był głodny i wystraszony. Gdyby nie pomoc strażników, pewnie też skończyłby marnie….

fot. Gazeta Starachowicka

Musiał szczekać lub wyć, bo ktoś z miejscowych wezwał wieczorem we wtorek policję. Uprzedził, że chodzi o psa, który wpadł do jednego z dołów w lesie przy ulicy Krańcowej w Starachowicach. Ta z kolei zawiadomiła strażników. Ale nawet im trudno było wypatrzyć zwierzaka, zwłaszcza po godzinie 21.00, jak relacjonują uczestniczący w akcji funkcjonariusze.


Po jakimś czasie odnaleźli opisywany dół, a w nim wycieńczonego wilczura. Pływał w wodzie, która sięgała mniej więcej do 1/3 głębokiego na 2 metry dołu. Z pomocą drabiny, pożyczonej od właściciela jednej z tamtejszych firm, wydobyli psiaka na zewnątrz.

- Był wygłodniały i wystraszony – mówi Waldemar Jakubowski, komendant straży. – Poza tym, nic mu się chyba nie stało.

Gdy tylko poczuł grunt pod łapami, zaczął uciekać. Najprawdopodobniej zerwał się z łańcucha w którejś z pobliskich posesji. Nie wiadomo, jak długo tam siedział. Zupełnie przypadkiem, podczas ratowania czworonoga strażnicy odkryli w dole szczątki rozkładających się zwierząt, choć trudno było powiedzieć ilu. Z pewnością była tam sarna, która wpadła do rowu i nie mogła się z niego wydostać. Jej szczątki unosiły się jeszcze na wodzie.

O sprawie zostało powiadomione Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt, Powiatowy Lekarz Weterynarii, a także Nadleśnictwo.

- Sprawdziliśmy do kogo należy ten teren – poinformował GAZETĘ komendant Jakubowski. – Miejsce nie było należycie zabezpieczone. Nie mogliśmy tak tego zostawić – tłumaczył komendant straży.

Działka, jak się okazało, należy do jednego z tamtejszych zakładów. Była faktycznie ogrodzona siatką, ale niezbyt szczelną. Po interwencji strażników właz został zasypany szlaką. Martwą sarnę przebadał lekarz weterynarii i poddano ją utylizacji.

(An)

PRZECZYTAJ TAKZE:
Pawelizda - 27-05-2011 18:30
Gdy na wierszówce za bardzo zależy zdarza się niektórym przegiąć.Ale gdzie choć odrobinka rzetelności?No tak...przecież chodziło głównie o szczątki.
oklasky - 27-05-2011 18:12
strasznie przekoloryzowany ten artykuł, tak się składa, że znam osoby, które tego psa tam znalazły "..Po jakimś czasie odnaleźli opisywany dół, a w nim wycieńczonego wilczura.." to mi się najbardziej podoba. Nie musieli szukać bo zostali do tam zaprowadzeni, a poniżej na zdjęciu ten "wilczur".
REKLAMA