AAA
Niewykorzystane okazje i kolejna przegrana(VIDEO)
Poniedzialek, 17 pazdziernika 2011r. (godz. 00:07)

Juventa Starachowice odniosła już czwartą porażkę z rzędu- tym razem uległa na wyjeździe Beskidowi Andrychów 0:1. Tym razem przegrana starachowiczan wydaje się być praktycznie niezrozumiałą ze względu na ogromną ilość zmarnowanych okazji bramkowych. Dodatkowo od 38. minuty między słupkami był zmuszony stanąć… Kamil Stawiarski.

*Beskid Andrychów - Juventa Starachowice 1:0 (0:0)

Bramka:
Dariusz Fryś 70’.


Juventa: Wróblewski (38. Stawiarski) - Spadło, Gębura, Senderowski, Płusa, Kwiecień (63. Fabjański), Gruszczyński, Wójtowicz, Kopeć, M. Kalista, Anduła.

Żółte kartki: Gębura, Kwiecień, Wójtowicz, Płusa, Spadło, Gruszczyński.

Do sobotniego spotkania Juventa ponownie przystępowała w niepełnym składzie- tym razem kontuzje wykluczyły z gry Dawida Koronę i Michała Janika. O ile Janik prawdopodobnie będzie w stanie pojawić się na boisku w najbliższych meczach ligowych, o tyle Koronę najpewniej czeka kilkutygodniowy rozbrat z piłką. Całe szczęście do składu powróciło pięciu zawodników, którzy nie mogli wystąpić w meczu z Janiną.

Nieco lepsza sytuacja kadrowa pozytywnie wpłynęła na obraz gry w pierwszej połowie, który zdecydowanie mógł napawać optymizmem. Pierwsza sytuacja nadarzyła się po kilkunastu minutach gry, jednak strzał Dariusza Anduły świetnie obronił golkiper Beskidu. Niestety w pierwszej połowie miał także miejsce pierwszy kuriozalny aspekt sobotniego meczu. Poważnej kontuzji doznał Tomasz Wróblewski (praktycznie na pewno nie powróci do gry w tej rundzie), a na ławce… brakowało rezerwowego golkipera. W tej sytuacji między słupkami zdecydował się stanąć Kamil Stawiarski, któremu należą się duże słowa pochwały za ten występ.

W pierwszej połowie obie drużyny stworzyły sobie kilka groźnych sytuacji, jednak bardzo dobrze spisywali się Tomasz Wróblewski i Paweł Góra. O ile można było wtedy mówić o pewnym braku skuteczności, to faktu niezdobycia żadnej bramki w drugiej odsłonie spotkania chyba wytłumaczyć się nie da. Drużyna Beskidu miała trzy groźne okazje, z czego jedną zamieniła na zwycięskiego gola.

W 70. minucie po rzucie rożnym niepilnowany Dariusz Fryś uderzył głową z 6 metrów i w efekcie strzałem tuż przy lewym słupku pokonał bezradnego Kamila Stawiarskiego. Napastnik, a tym razem bramkarz Juventy, spisał się jednak doskonale przy mocnym uderzeniu z dystansu zawodnika Beskidu, a kilka minut po pierwszej bramce nie dał się pokonać w sytuacji sam na sam z napastnikiem gospodarzy.

Praktycznie stuprocentowe sytuacje Juventy po prostu trudno policzyć. Z pewnością było ich jednak tyle, że starachowiczanie powinni spokojnie zapewnić sobie wysokie zwycięstwo, a nie wracać na ul. Szkolną bez dorobku punktowego. Dwukrotnie do pustej bramki nie trafił Karol Kopeć, Mirosław Kalista również dwa razy uderzył z kilku metrów wprost w bramkarza, a strzały Dariusza Anduły, które również powinny skutkować choć jedną bramką, za każdym razem sparował Paweł Góra.

Następny mecz Juventy to wyjazdowe spotkanie pucharowe z KSZO 1929 Ostrowiec Św. Wydaje się, że powinno być ono momentem, w którym starachowiczanie w końcu przerwą fatalną passę i zanotują na swoim koncie zwycięstwo, które da im awans do 1/8 Pucharu Polski na szczeblu ŚZPN. Początek spotkania w najbliższą środę o godz. 15:00, a wszystkich kibiców już teraz zapraszamy na niedzielny mecz z Dalinem Myślenice.

Marcin Słoka

Dołącz do nas na Facebooku!

REKLAMA