AAA
Starachowiczanin pnie się na szczyt
Wędkarstwo jest jego pasją
Czwartek, 19 kwietnia 2012r. (godz. 12:44)

Stanisław Skorzyński, dwudziestoletni mieszkaniec Starachowic, student ichtiobiologii na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie, od trzech lat należy do reprezentacji Polski w wędkarstwie spławikowym. Na swoim koncie, mimo młodego wieku, ma już wiele sukcesów. Jednym z nich jest drugie miejsce, zdobyte na mistrzostwach świata we Włoszech.

Stanisław Skorzyński
Stanisław Skorzyński
fot. Gazeta Starachowicka
Stanisław Skorzyński
Stanisław Skorzyński
fot. Gazeta Starachowicka

Rodzinna tradycja

Przygodę z wędkarstwem rozpoczął, gdy miał zaledwie cztery lata, a zamiłowanie to tego sportu "zaszczepiali" w nim kolejno pradziadek, dziadek i tata.


- Wędkarstwo w mojej rodzinie ma długoletnią tradycję. "Zarażamy" tym wspaniałym zajęciem, które też pokochałem. Dziadek Stanisław z racji wieku już nie łowi, jednak zawsze bywa na imprezach, w których ja uczestniczę. Tata też stara się wciąż wzbogacać swoją wiedzę o wędkarstwie w kraju i za granicą, oraz godnie reprezentuje środowisko lekarskie na zawodach wędkarskich. Miałem okazję być z niego dumny, gdyż zdobył mistrzostwo Polski lekarzy w wędkarstwie spławikowym - mówi Stanisław. - Sam od początku starałem się uczestniczyć we wszystkich wędkarskich wyprawach organizowanych przez tatę, nauczyciela. Wyjazdy na ryby niejednokrotnie wymagały ode mnie wielu poświęceń. Jednym z nich było wczesne wstawanie o godz. 2 czy 3 w nocy. Ale bez trudu pokonywałem zmęczenie, podekscytowany myślą o grubej rybie - opowiada chłopak.

Najbliżsi wspierają go w tym, co robi.

- Z racji studiów musiałem opuścić mój dom rodzinny, co nie było łatwe. Ale świadomość zajęć związanych z ukochaną pasją pomogła łatwiej zaklimatyzować się w nowym miejscu. Oprócz zajęć na uczelni, dużo czasu spędzam na doskonaleniu warsztatu wędkarskiego. Rodzice i dziadkowie zawsze mnie dopingują i są dumni z moich sukcesów. Ja natomiast staram się nie zawieść pokładanych we mnie nadziei. Ich kibicowanie jest dla mnie bardzo cenne. Dodaje mi otuchy i zachęca do realizacji planów.

Moja dziewczyna - Marta, studentka medycyny w Katowicach, chętnie mi towarzyszy w rekreacyjnych wypadach nad wodę. Nie jest przy tym bierną obserwatorką, jej pierwsze próby z wędką przyniosły oczekiwane efekty, została wciągnięta w to hobby i sama też łowi.

Dobry sprzęt to podstawa

Stanisław podczas zawodów nie używa zwykłej wędki, tylko bardziej skomplikowane narzędzie.

- Profesjonalny sprzęt to nie tylko kij i kołowrotek. To bardziej złożona aparatura, wymagająca siły, precyzji, sprawności i opanowania. Łowię techniką zestawu skróconego, do którego używa się 13- metrowej tyczki. To taka wędka bez kołowrotka - tłumaczy. - W zależności od łowiska używam także wędki do metody odległościowej oraz "batów" do łowienia drobniejszych rybek. W mojej kolekcji znajduje się około 20 wędek. Oprócz tego niezbędne są podesty, siedziska, podbieraki, siatki na ryby, wiadra, zanęty, haczyki, żyłki, spławiki, a także wiele innych niezbędnych drobiazgów. Potrzebny jest również strój przystosowany do odpowiednich warunków, a wszystko to dzięki sponsorowi mojego klubu, do którego należę, firmie SENSAS - opowiada chłopak.

Największą przyjemność sprawia mu łowienie płoci.

- Można łowić je wszędzie, o każdej porze, zarówno latem jak i zimą, wszystkimi metodami. Używam do tego zanęt o waniliowym zapachu, z dużą ilością konopi prażonych. Na haczyk zakładam larwy ochotki. Płoć nie jest wymagającą rybą - podsumowuje Stanisław.

Za swój największy dotychczasowy wyczyn uważa wyłowienie 7,5-kilogramowego karpia i ponad metrowego szczupaka. Jednak to dla niego nadal za mało.

- Nie mogę w tym wieku powiedzieć, że jestem spełnionym wędkarzem. Przed każdym sezonem stawiam sobie nowe cele i myślę, że największe sukcesy są ciągle przede mną - kwituje.

Starachowiczanin nie wędkuje sam. Podczas prywatnych wypraw towarzyszą mu przyjaciele oraz rodzina. Jednak w czasie zawodów najważniejsza jest dla niego koncentracja.

- Przy rekreacyjnym łowieniu towarzystwo jest wręcz pożądane. Lubię wtedy z tatą lub z przyjaciółmi wymieniać spostrzeżenia, poglądy, anegdoty i żarty. Ale zawody wymagają ode mnie skupienia, wyciszenia, dzięki czemu szybciej się koncentruję i podejmuję trafne decyzje - mówi chłopak.

Treningi wymagają sporo czasu. Jednak Stanisław nie poświęca im każdej wolnej chwili.

- Jak każdy 20 - latek mam też inne sprawy na głowie - mówi z uśmiechem. - Ale, gdy mam już czas, to w przygotowaniach pomaga mi niezastąpiony tata. Razem opracowujemy taktykę łowienia, wybieramy zanęty oraz sprzęt do danego łowiska. Wspólnie testujemy nowe pomysły nad wodą i staramy się wyciągać trafne wnioski. Około dwa tygodnie przed zawodami zaczynamy przygotowania - dodaje.

Wędkarstwo spławikowe, to jest to…

Do wędkarstwa spławikowego przekonał go tata. Teraz nie wyobraża sobie innej metody.

- Polubiłem to i nigdy nie chciałem tego zmienić. Już od "małego" brałem udział w lokalnych zawodach. Traktowałem je bardzo serio. Mocno każde z nich przeżywałem, gdyż nie lubiłem rywalizacji. Z czasem jednak musiałem do tego się przyzwyczaić I teraz jest dużo lepiej - mówi GAZECIE.

Stanisław jest dziś reprezentantem Polski i utytułowanym wędkarzem ligowym. Trafił do niej w wieku 17. lat. Aby to osiągnąć musiał znaleźć się w pierwszej dziesiątce spławikowego Grand Prix Polski. Do dziś udaje mu się utrzymać na poziomie, który gwarantuje mu miejsce w kadrze narodowej.

- To niewyobrażalna duma, kiedy stoi się na podium, w obcym kraju, w barwach narodowych. Uczucie, jakie wówczas mi towarzyszy, jest trudne do opisania, ale chciałoby się je przeżywać wielokrotnie. Doskonale wiem, co muszą czuć wszyscy sportowcy broniący naszych barw narodowych - dzieli się wrażeniami wędkarz.

Podczas zawodów, w których bierze udział, a lista ta jest w każdym roku długa, liczy się przede wszystkim praktyka, którą zdobywa dzięki solidnemu treningowi.

- To dzięki niemu, jak w każdym sporcie, można odnosić sukcesy, ale ważne jest również wylosowane stanowisko i sztuka dostosowania się do niego. Niezwykle istotna w trakcie łowienia jest również intuicja, wyciąganie wniosków i szybkie podejmowanie decyzji. Nie mam jednak określonej taktyki. Muszę być na tyle plastyczny, bym mógł zmienić ją nawet kilkakrotnie - mówi chłopak.

Wielki sukces

Udział w mistrzostwach świata we Włoszech i miejsce, jakie zdobyła tam polska reprezentacja, w której jest Stanisław, nie było dla niego zaskoczeniem. To uwieńczenie ciężkiej pracy całej drużyny.

- Myślę, że tak wysokie wyróżnienie nam się należało. Nie było to kwestią przypadku, tylko sprawnym wyczuciem danego łowiska i dostosowaniem do niego odpowiedniej taktyki - opowiada. - Przygotowania do zawodów rozpoczęły się dużo wcześniej. Trenerzy osobiście zapoznali się z warunkami "włoskiego" łowiska i próbowali przekazać nam swoje obserwacje oraz podjąć określone czynności. Tydzień przed zawodami mogliśmy wykorzystać zdobyte informacje w praktyce i dopasować taktykę na "włoskiej ziemi".

Zawody podzielone były na dwie tury i trwały dwa dni. Brały w nich udział reprezentacje z całego świata, około 30 drużyn.

- Łowienie odbywało się na wcześniej wylosowanych stanowiskach i sektorach. Drużyna składała się z 4 zawodników. Po trzygodzinnym łowieniu ważono ryby i ogłaszano werdykt. Po pierwszym i drugim dniu zmagań zdobyliśmy drugie miejsce na świecie. Sukces został uwieńczony uroczystym wręczeniem srebrnych medali - mówi sportowiec.

Ale to nie jedyna nagroda, jaką nasz wędkarz się może pochwalić. Dziadek, który systematycznie zbiera trofea wnuka, zliczył, że Staś ma już około 80 pucharów. Jednak, jak sam uważa, najbardziej ceni te zdobyte w wędkarstwie spławikowym juniorów do 18. roku życia, oraz drużynowe wicemistrzostwo świata juniorów.

Zamiłowanie do piłki

Kocha też piłkę nożną. Dlatego jego drugim ulubionym zajęciem, po łowieniu ryb, jest wspieranie klubu piłkarskiego Wisła Kraków.

- W miarę możliwości dopinguję moją drużynę na Reymonta w sektorze dla zagorzałych kibiców lub na wyjeździe "zostawiając" dużo zdrowia na stadionie. Moja sympatia do klubu manifestowana jest wieloma gadżetami- od szczoteczki do zębów po kompletny strój i inne akcesoria. Moi dwaj bracia: 2,5-letni Michał i półtoraroczny Antoś wyposażeni są w stroje klubowe i znają już podstawowe przyśpiewki - śmieje się.

Plany na przyszłość

Przed Stanisławem udział w zawodach z cyklu Grand Prix Polski, w Warszawie na kanale Żerańskim. Ale to nie jedyne widowisko sportowe, w jakim planuje wystartować.

- W moich planach na ten rok jest udział w zawodach z cyklu Grand Prix Polski, które odbywają się w Warszawie, Wrocławiu, Bełchatowie, Poznaniu, Oświęcimiu, mistrzostwa Polski w Bydgoszczy, mistrzostwa świata odbywające się w Słowenii, oraz wiele innych lokalnych imprez - wymienia Stanisław. - A wszystkim, którzy odkrywają w sobie zamiłowanie do wędkarstwa, radzę dużo cierpliwości, wytrwałości i wiary w siebie, ponieważ sukces w tej dyscyplinie nie przychodzi od razu. Potrzebna jest wprawa i doświadczenie, które nie rodzą się natychmiast, ale których nabiera się z czasem. Optymizm i zaangażowanie w to, co się kocha pomogą pokonać wszystkie trudności. Pasję należy pielęgnować i traktować z szacunkiem - dodał.

A czego można mu życzyć?

- Udanych połowów w kraju i za granicą w barwach narodowych uwieńczonych czołowymi lokatami - odpowiedział z uśmiechem.

Niech więc staną się faktem i trzymamy mocno kciuki!

(J)

REKLAMA