AAA
Zaginęli ludzie?
Okiem obserwatora
Sobota, 14 stycznia 2012r. (godz. 20:13)

Koniec 2011 roku przyniósł niewiarygodną i wprost zwalająca z nóg wiadomość. Zaginęło lub nigdy nie funkcjonowało w społeczności naszego miasta prawie 70 osób.

Grzegorz Walendzik
Grzegorz Walendzik
fot. Gazeta Starachowicka

Wiadomość, którą przeczytałem w lokalnej gazecie, że Bardzo Ważne Stowarzyszenie z Bardzo Ważnym Liderem nie istnieje, wstrząsnęła mną i zmusiła do zastanowienia nad stanem psychicznym mojego zdrowia.


Okazuje się , że informacje, które czytałem w prasie, słyszałem w lokalnej telewizji, ba nawet spotkania, w których uczestniczyłem, to zwykła "fatamorgana", a kto wie może objaw narastającej we mnie choroby? Ostatkiem sił, a może i resztek mojego, trawionego chorobą umysłu (tak to odczuwałem) siadłem przed ekranem komputera i wbiłem w wyszukiwarkę nazwę Bardzo Ważnego Stowarzyszenia.

Zazgrzytało, zaszumiało i nagle, ku mojemu zdziwieniu, zaczęły wyskakiwać informacje, że jest, że są ludzie, i że działa. Ale jakże to pogodzić z poważnym oświadczeniem umieszczonym w gazecie, że stowarzyszenie nie istnieje? Ot, zwykły pstryk i go nie ma?

Ze zdziwieniem, tak jakby wracała mi pamięć, zacząłem czytać pojawiające się nazwy tytułów prasowych, z których wynikało, że Bardzo Ważne Stowarzyszenie istniało, podejmowało działania i nawet coś tam obiecywało.
Odetchnąłem z ulgą i poczułem, że wraca mi pamięć. Tak, przecież tych ludzi wydawałoby się zaginionych, niedawno widziałem. Są radnymi, wysokimi urzędnikami samorządowymi, prezesami lub dyrektorami spółek miejskich, a kto wie, kim jeszcze. Dlaczego jednak nic nie mówią, nie komentują, a może są przekonani, że w naszym mieście nic się ostatnio nie stało.

A właściwie to co się stało? Czego się niektórzy czepiają? Ciche, spokojne życie, mozolna praca u podstaw, szczególnie wysokich urzędników samorządowych i całej reszty przyjaciół do niedawna Bardzo Ważnej Osoby. Ot, po prostu, życie jak wszędzie. Gdzie indziej to dopiero są afery! Były mer Paryża, a później były prezydent Francji został skazany za zaangażowanie pracowników miejskich w wybory samorządowe.

Naiwne żabojady po prostu nie wiedzą, że na wybory trzeba pracować cały urzędniczy czas. Albo inna informacja, że gdzieś w Polsce biorą milionowe łapówki. Tam mogą sobie na to pozwolić. U nas ludzie są biedni, to właściwie nie warto o niczym mówić. W porównaniu z innymi ewentualne "datki", to tylko zwykłe, nie warte nawet wzmianki ochłapy.

Zaczyna się nowy rok. Warto myśleć o przyszłości. Może wreszcie niektórzy dadzą nam spokojnie żyć?

Grzegorz Walendzik

Dołącz do nas na Facebooku!

REKLAMA