AAA
Co słychać u naszego człowieka w Afromentalu ?
Chylińska, Familiada, Karaiby
Czwartek, 13 stycznia 2011r. (godz. 23:01)

Starachowiczanin Grzegorz Dziamka od 2008 roku gra na perkusji w popularnej grupie Afromental. Korzysta na tym nie tylko artystycznie. Przykład? Wyjazd na koncert do Wenezueli połączony z relaksem na plażach Karaibów. Niedawno pokazał się ze swoimi kolegami z zespołu w „Familiadzie”. Fajnym epizodem w zawodowym dorobku Grzegorza był także udział w ubiegłorocznej trasie Agnieszki Chylińskiej.

Do Wenezueli pojechał na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku na zaproszenie prywatnej firmy.


- Impreza nazywała się „Smirnoff Night Exchange” i odbywała się na zasadzie wymiany międzypaństwowej. To znaczy, że my wystąpiliśmy w Wenezueli, a w tym czasie zespół z tego kraju miał koncert w Warszawie – wyjaśnia Grzegorz.

Gdy wylatywali Polska zmagała się z wczesnym atakiem zimy. Za to wenezuelska stolica Caracas przywitała ich letnią temperaturą. Jednak miłe wrażenie trochę zepsuło pochmurne niebo i ciepły deszcz potęgujący wilgotność powietrza.

- Po wyjściu z budynku lotniska czułem, jakbym na twarzy miał mokrą szmatę – porównuje Grzegorz.

Zimowe ubrania natychmiast poszły w odstawkę. W hotelu ratowała ich klimatyzacja i pootwierane okna. Przeżyli też chwile grozy związane z zaginięciem walizek, w których znajdowały się nie tylko rzeczy osobiste, ale też kostiumy na koncert.

- Ciuchy dostaliśmy dopiero dwie godziny przed występem, który był następnego dnia po przylocie. Do tego czasu nie mieliśmy się w co przebrać. Masakra - wzdryga się Grzesiek.

Zagrali jeden koncert w hotelu, w którym się zatrzymali. Przy melodyjnych przebojach grupy bawili się, jak mówi Grzegorz, sami rodowici Wenezuelczycy. Afromental śpiewał po polsku i po angielsku, ale zespołowi udało się złapać bardzo dobry kontrakt z publicznością. Tylko różnica czasu dawała się we znaki.

- Na scenę weszliśmy po północy. W Polsce była wtedy piąta rano i tak to odczuliśmy – śmieje się Grzesiek.
Po pracy postanowili przyznać sobie nagrodę. A jaka może być najlepsza niespodzianka, gdy się przebywa w turystycznym raju? Oczywiście zwiedzanie. Zdecydowali się na kilkudniowy wypad na tropikalne wyspy pobliskiego Morza Karaibskiego.

- Wybraliśmy archipelag Los Roques. O tej porze było tam bardzo spokojnie. Mała rybacka wioska z ryneczkiem, dwa sklepiki. Żeby dostać się na inne wyspy trzeba było wynająć łódkę z kapitanem. Zrobiliśmy sobie dwa takie wypady. Za pierwszym razem cały czas padało. Ale , że siedzieliśmy przy tym w wodzie ciepłego morza więc w sumie było fajnie. Następnego dnia słońce od razu opaliło nas na czerwono. Do tego plaża z piaskiem o konsystencji mąki, pyszny rum do picia, nurkowanie wśród kolorowych ryb. Jednym słowem wakacje pod palmami w grudniu - wspomina z rozmarzeniem Grzegorz.

W przełamywaniu bariery językowej pomagał Tomasz Torres, drugi bębniarz
zespołu. Syn rodowitego Kubańczyka służył kolegom za tłumacza z hiszpańskiego. Jedynym minusem było monotonne wyżywienie.

- Cały czas żywiliśmy się rybami, albo owocami morza, bo tylko to tam podawano. Po pewnym czasie miałem dość – przyznaje Grzegorz.

Wenezuelska laba zbyt szybko dobiegła końca. Żal było opuszczać bajkowy świat, ale muzyków wzywały do Polski zawodowe obowiązki. Grzesiek wsiadł do powrotnego samolotu z pamiątkami z podróży: karaibskim rumem i muszlami zebranymi na plaży.

W kraju szybko musieli się przestawić na myślenie o pracy. Przede wszystkim o próbach przed występem na wielkim sylwestrowym koncercie we Wrocławiu transmitowanym przez TVP 2. Wystąpili obok takich gwiazd jak m. in. Edyta Górniak, Beata Kozidrak, Maryla Rodowicz, Fell, czy szwedzka grupa Ace of Bace. W pierwszym dniu Nowego Roku Grzesiek i jego koledzy znów pokazali się w telewizyjnej „dwójce” jako zawodnicy specjalnego wydania teleturnieju „Familiada”. Rywalem Afromentala był zespół Pectus.

- To był nasz drugi udział. Pierwszy raz wystąpiliśmy też 1 stycznia tylko, że 2010 roku. Wtedy w mniejszym składzie, mając za przeciwników polskich śpiewaków operowych, a teraz w komplecie. I jak zwykle wygraliśmy, choć rywalizacja była bardziej emocjonująca, a ja nie trafiłem w żadne pytanie – śmieje się Grzesiek.

Wygrane pieniądze, zgodnie z tradycją odcinków specjalnych, przeznaczyli na charytatywny cel. Zdjęcia do „Familiady” wspominają bardzo miło, także ze względu na prowadzącego. Z Karolem Strasburgerem są w niemal kumplowskich stosunkach od czasu współpracy przy nagraniu najnowszego przeboju Afromentala „ Rock & roll in love”. Znany aktor wystąpił w szalonym teledysku do tej piosenki w roli bardzo sobie bliskiej, bo jako gospodarz teleturnieju „Muzoliada”. Był to rodzaj rewanżu ze strony chłopaków za pierwsze zaproszenie do „familiadowego studia”.

Najbliższe plany Grześka związane z grupą Afromental to koncert w Białymstoku w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a potem praca w studiu nad trzecią płytą.

Grzesiek wykorzystuje też inne okazje wzbogacające jego muzyczne cv. Miniony rok był dla niego czasem współpracy z Agnieszką Chylińską. Towarzyszył wokalistce w całej kilkumiesięcznej trasie koncertowej promującej płytę „Modern Rocking” z takimi hitami jak „Nie mogę cię zapomnieć”, czy „Wybaczam ci”. Starachowiczanin udziela się też w zespole Terminal, którego jest współzałożycielem i który gra zdecydowanie ostrzejszą muzykę, niż Afromental. Ponadto ostatnio z kolegami ze Starachowic reaktywował jazzowo- rockową grupę Good Stuff.

- Taka praca. Nie zamykam się na jednej rzeczy. Monotonia nie jest dobra dla artysty - wyjaśnia.

(iwo)

PRZECZYTAJ TAKZE:
Priest - 15-01-2011 18:12
co wy gadacie? serio? myślałem że to ten sam człowiek, ale i tak gratulacje ;p
Ja - 15-01-2011 17:55
aaaaaaaaaaaaa już pamiętam ale chyba tylko dwiee, ech te wolne tańce....
RISE - 15-01-2011 11:19
Zgadza się ... Tadziu to ojciec tego z Afromentalu
stce123 - 15-01-2011 10:47
No właśnie, chyba o Pana Tadeusza Ci chodziło.:D Pan Tadeusz to mąż nauczycielki, a gość z artykułu, to jak się nie mylę ich syn.
amateur - 15-01-2011 10:43
@up no właśnie DJ Dziamka ma już swój wiek:D wątpie żeby byl on perkusistą w afromental:D
TST - 15-01-2011 10:39
Priest, to nie ten Dziamka o którym mowa w artykule ;) Nasz Dj Dziamka nadal nakręca imprezy w SP10 !
amateur - 15-01-2011 10:34
Czy to ktoś powiązany z nauczycielką z SP 10::D? bo nie wiem:D
Priest - 15-01-2011 08:52
nie rozumiem o co Tobie chodzi, ale może to dlatego, że nei czytałem artykułu całego...
Metanabol - 15-01-2011 04:22
"nasz" "Pan" chyba tu nie chodzi o to :D
Ja - 14-01-2011 17:23
kurde, ja nie pamiętam ani jednej dyskoteki w sp 10 :/
Priest - 14-01-2011 17:20
"Dj Dziamka" tak na Pana Grzegorza wołaliśmy w Sp nr. 10 :D pamiętne dyskoteki w podstawówce i "Lose Yourself" Eminema na każdej dyskotece d(^,^)b
REKLAMA