AAA
Szpital nie miał racji?
Fundusz: PAKS złożył lepszą ofertę
Niedziela, 20 lutego 2011r. (godz. 22:06)

Narodowy Funduszu Zdrowia odrzucił odwołanie dyrektor PZOZ w Starachowicach dotyczącym świadczenia usług z zakresu kardiologii, uznając za bezzasadne znajdujące się w nim zarzuty.

fot. hmr

Chodziło między innymi o naruszenie przez NFZ zasady równego traktowania wszystkich podmiotów, ubiegających się o kontrakt, a także niedochowanie należytej staranności przy weryfikacji ofert, a w zasadzie jednej, złożonej przez Polsko–Amerykańskie Kliniki Serca, które - w ocenie dyrektor szpitala - nie posiadały wymaganego laboratorium diagnostycznego, dostępu do banku krwi i pielęgniarek wyspecjalizowanych w zakresie kardiologii.


W piśmie Jolanta Kręcka podniosła też szereg kwestii dotyczących prawdziwości i prawidłowości danych zawartych w dokumentach formalno - prawnych w tym między innym w księdze rejestrowej, do których Fundusz ustosunkować się nie mógł. Zajmowały się tym wcześniej służby wojewody, które nie stwierdziły żadnych nieprawidłowości. Podobnie zresztą odniósł się Fundusz do reszty rzekomych uchybień.

W ocenie NFZ postępowanie konkursowe zostało ogłoszone zgodnie z obowiązującym prawem, a komisja, która je prowadziła, podejmowała wszelkie niezbędne czynności w celu weryfikacji ofert.

Szpitalowi przysługuje teraz siedem dni na odwołanie się od tej decyzji do prezesa centrali NFZ, co zapowiedziała już wcześniej uczynić dyrektor.
Póki co, w Starachowicach działają dwa oddziały kardiologii inwazyjnej, gdzie leczeni są pacjenci z zawałem.

Jeden prowadzony przez szpital, a drugi przez Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca. Pod koniec ubiegłego roku Narodowy Fundusz Zdrowia uznał, że lepszą ofertę złożyły PAKS i przyznał im 8,5 mln zł. Do podpisania umowy doszło w ubiegły poniedziałek. Resztę, czyli 3,5 mln zł, dostał PZOZ.

Kompromis w tej sprawie zaproponowało pogotowie, które - jak twierdzi Jarosław Chrobot, kierujący starachowickim oddziałem Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego – znalazło się między młotem, a przysłowiowym kowadłem, mimo że stroną w sporze nigdy nie było.

- Gdy woziliśmy pacjentów do PAKS- u, szpital miał nam to za złe, a gdy trafiali do niego, dzwoniły Kliniki z pytaniem, dlaczego nie przekazujemy im chorych – mówi kierownik.

– Nam nie robiło żadnej różnicy, czy zawozimy kogoś do jednej, czy drugiej placówki. W obu przypadkach odległość była ta sama. Aby uniknąć jednak problemów i niedomówień, poprosiliśmy o pomoc dyrekcję w Kielcach. Podczas spotkania z przedstawicielami obu placówek, wypracowano pewien kompromis.

Przez dwa tygodnie osoby z zawałem będą trafiać do Polsko-Amerykańskich Klinik Serca, a przez kolejny - do szpitala, co ma oczywiście związek w wysokością przyznanych kontraktów.

Zdaniem kierownika Chrobota, pozwoli to także obu lecznicom na lepszą organizację pracy i zabezpieczenie tzw. ostrych dyżurów. Ale ostatnie zdanie należeć będzie jak zwykle do pacjenta.

- Jeśli ktoś chce być leczony na którymś z oddziałów, to oczywiście zawieziemy go tam – zapewnia J. Chrobot.

– Życzyłbym sobie, aby z równie dużym zapałem placówki zabiegały o innych pacjentów, a nie tylko zawałowców, jak ma to miejsce obecnie – dodał kierownik.

Zgodnie z ustaleniami, przez cały poprzedni tydzień karetki woziły wszystkich do Klinik. Tak będzie również i w tym. W następnym kolej na szpital. Wkrótce okaże się, czy system się sprawdził.

(An)

REKLAMA