Specjalna Strefa Ekonomiczna „Starachowice” jest jedną z najlepszych na świecie pod względem opłacalności inwestycji. Zajęła 10. miejsce w rankingu prestiżowego magazynu „fDi” z grupy „Financial Times”. Choć trudno się jej równać z globalnymi potentatami, jak strefa Waigaoqiao w Szanghaju, Airport Free Zone w Dubaju, czy San Luis Potosi w Meksyku, dowiodła, że mały potrafi dużo.

fot. Gazeta Starachowicka

Nie do przecenienia są uproszczenia administracyjne w zakładaniu i prowadzeniu biznesu. I choć Polsce daleko jeszcze do tych standardów, wydaje się, że powoli zaczyna nadrabiać te zaległości, o czym świadczy pojawienie się w tym prestiżowym rankingu trzech polskich stref.

A trzeba wiedzieć, że do badania „fDi Magazine” zaproszono początkowo ponad 700 stref wolnego handlu czy specjalnych stref ekonomicznych, które oceniano w ośmiu kategoriach - ekonomiczny potencjał, opłacalność inwestycji, infrastruktura, komunikacja, zachęty dla inwestorów, strategia promocji zagranicznej, dostępność lotnicza, a także morska.

W klasyfikacji ogólnej rankingu światowych stref ekonomicznych, prezentującym 25 najlepszych lokalizacji pod inwestycje, na miejscu 11. znalazła się strefa łódzka, zaś na 17. wałbrzyska. SSE Starachowice zajęła 10 miejsce, w globalnym rankingu stref ekonomicznych, pod względem atrakcyjności kosztowej.

- W praktyce oznacza to, że nasza strefa należy do jednej z najlepszych pod względem efektywności ekonomicznej, czyli najszybciej przynosi zamierzone efekty tym, którzy w niej zainwestowali – tłumaczy wiceprezes SSE Cezary Tkaczyk. - A to dla inwestorów jest jednym z najważniejszych wskaźników.

- Z pewnością wykorzystamy to do celów marketingowych – mówi prezes Marek Bogumił. – I przy każdej okazji będziemy o tym fakcie wspominać. Bo to ogromny sukces, zwłaszcza dla tak małej strefy jak nasza.

- Ranking idzie w cały świat. Właśnie otrzymałem telefon z Antypodów – mówi GAZECIE C. Tkaczyk. – Staliśmy się sąsiadami stref z całego świata. Między innymi tych największych, w których inwestuje po kilka tysięcy firm i gdzie poziom wsparcia ze strony władz rządowych i samorządowych jest nieporównywalnie większy niż u nas.

To dla nas ogromne wyróżnienie, ale podchodzimy do tego z dużą dozą skromności – przekonuje Tkaczyk. - Znamy swoje miejsce w szeregu. Daleko nam do Łodzi, która ma własny port lotniczy i o wiele lepszą infrastrukturę, czy nawet Wałbrzycha.

Tym bardziej nie możemy konkurować z globalnymi potęgami, gdzie są zaangażowane gigantyczne pieniądze. Ale okazuje się, że także mniejsze lokalizacje, takie jak nasza, mogą być w jakiejś kategorii atrakcyjne.

- Dzisiejszy sukces pokazuje wyraźnie, że decyzja o ulokowaniu strefy w Starachowicach, jaka zapadła trzynaście lat temu, była dobrym ruchem – uważa M. Bogumił.

Obaj prezesi mają nadzieję, że będzie to kolejny argument dla władz, by stale i zdecydowanie poprawiać jakość infrastruktury, a także pozyskiwać nowe tereny inwestycyjne.

- Nasz kapitał inwestycyjny nie pozwala na duże ruchy, dlatego cały czas prosimy i zabiegamy u władz o nowe tereny inwestycyjne – z dobrą infrastrukturą, aktualnymi planami zagospodarowania przestrzennego i uregulowaną kwestią prawną – mówi C. Tkaczyk. - Jeśli uda się nam je pozyskać, to możemy zagwarantować, że zrobimy wszystko, by nasze miejsce w rankingu było jeszcze wyższe

Jednak ważniejsza od tytułów, jak twierdzi Tkaczyk, jest satysfakcja z rozwijających się firm, które jeszcze niedawno świeciły pustkami.

- To one nakręcają koniunkturę, a rankingi są tylko subiektywnym odzwierciedleniem pewnego stanu rzeczy – uważa wiceprezes SSE. - Największą satysfakcję daje nam poczucie zrealizowanych inwestycji, dotrzymanych obietnic i to, że miasto żyje, a nie zamiera.

Raport został już opublikowany w internecie. W wersji papierowej pojawi się w wydaniu czerwcowo – lipcowym magazynu „fDi”.

(An)