AAA
Naciął też w Starachowicach!
Oszukiwał w Kielcach
Czwartek, 12 sierpnia 2010r. (godz. 21:47)

Tym razem nie jest sam, bo - jak się okazało - ma wspólniczkę, która dzwoni wcześniej do ludzi i proponuje kupno informatora „Jak i gdzie leczyć się bezpłatnie”, tego samego, który NFZ rozdaje za darmo. Jego ofiarą padła w ubiegłym tygodniu jedna z naszych mieszkanek, która chce teraz ostrzec innych.

fot. KPP w Starachowicach
Nastepna wiadomosc:
ť Dziewczyna na medal

Poprzednia wiadomosc:
ť Mocny speedball

Tydzień temu przestrzegaliśmy na łamach GAZETY przed oszustem podającym się za kuriera Narodowego Funduszu Zdrowia i oferującego, zwłaszcza starszym ludziom, broszurę na temat bezpłatnych lecznic. Książeczka jest całkowicie bezpłatna, a on kazał sobie zapłacić nie tylko 10,50 zł za kurierską dostawę.


Mężczyzna działał dotychczas w Kielcach, ale najwidoczniej przeniósł się teraz do Starachowic, o czym poinformowała nas jedna z czytelniczek. Wygląda na to, że stał się bardziej pazerny i ma ze sobą wspólniczkę, która dzwoni wcześniej do ludzi i robi rozeznanie w terenie. Tak było z panią Stefanią.

- Tydzień temu odebrałam telefon od pani, która oferowała mi kupno informatora na temat placówek służby zdrowia i różnych klinik – opowiada kobieta.

– Jestem już w dojrzałym wieku, więc pomyślałam, że może mi się przydać.

Książka, jak twierdzi nasza rozmówczyni, miała kosztować 39 zł, ale zapłaciła za nią jeszcze więcej.

- Po kilu dniach zadzwoniła ta sama kobieta z pytaniem, czy nadal jestem zainteresowana tą publikacją, bo jest już podobno przesyłka dla mnie – mówi pani Stefania. – Przyniósł ją młody mężczyzna. Musiałam opłacić jeszcze kuriera.

W sumie wydałam więc 42 zł. Ale gdy wzięłam książkę do ręki, coś mi nie pasowało. Były tam tylko placówki świętokrzyskie, a ja chciałam adresy szpitali w całym kraju. Nie mówiąc o tym, że za tę cenę oczekiwałam czegoś zupełnie innego. A ta broszura mogła kosztować w porywach do 10 zł.

Powiedziała to kurierowi, który stwierdził, że on nie jest od tego.

- W sprawie reklamacji poradził mi zadzwonić pod numer wydawnictwa – mówi pani Stefania. – Mój błąd, że tak szybko mu zapłaciłam. Dopiero później przypomniałam sobie o ostrzeżeniach w GAZECIE przed takim właśnie oszustem. Mam tylko nadzieję, że inni nie popełnią mojego błędu – dodała na koniec.

Raz jeszcze przestrzegamy wszystkich mieszkańców przed naciągaczem działającym na terenie naszego województwa. Jest to kolejny oszust, podszywający się za pracownika Narodowego Funduszu Zdrowia.

Kilka miesięcy temu w okolicach Sędziszowa, pojawił się inny, podający się za pośrednika, który może przyspieszyć wyjazd dziecka do sanatorium.

(An)

REKLAMA