AAA
Z rękami na policjantów
Agresywni zatrzymani
Sroda, 26 stycznia 2011r. (godz. 21:07)

Szarpali, kopali i pluli, nie przebierając w wyzwiskach. Na koniec jeden z agresywnych młodzianów zaatakował operatora monitoringu i tak go popchnął na drzwi, że ten przewrócił się i poważnie rozciął sobie głowę. Mowa o mieszkańcach Suchedniowa, którzy w poniedziałkową noc trafili na „dołek” w Starachowicach.

fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Złapali złodzieja paliwa

Poprzednia wiadomosc:
ť Zderzenie Golfa i Scenica

To miała być zwykła interwencja. Nic bowiem nie zapowiadało, że będzie inaczej. Wszystko zaczęło się jeszcze w pokoju monitoringu, gdy na jednym z tamtejszych ekranów operator zauważył młodych ludzi, którzy weszli na Rondo Solidarności i pod stojącą choinką załatwiali potrzeby fizjologiczne.


Była godz. 23.45. Mężczyźni poruszali się fordem. Zatrzymali go na ulicy Kopalnianej, ok. 100 metrów od ronda. Gdy policjanci dotarli na miejsce, cała czwórka siedziała już w samochodzie. Byli to mieszkańcy Suchedniowa. W Starachowicach mieli podobno dziewczyny.

- Grzecznie poprosiliśmy o dokumenty, a zaraz potem usłyszeliśmy, że mamy w...ć no i zaczęło się... – relacjonuje policjant.

- Zabraliśmy dowód rejestracyjny pojazdu, bo auto nie było sprawne. Daliśmy pokwitowanie, które zostało podarte na naszych oczach, wcześniej jednak jeden z mężczyzn wytarł nim sobie pewną część ciała – mówi starszy sierżant.

Z całej czwórki największy spokój zachowywał kierowca. Był z nich najmłodszy, ale i on widząc swoich kolegów, zaczął znieważać funkcjonariuszy.

- Robiło się niebezpiecznie, musieliśmy wezwać posiłki – przekonuje policjant. – Mężczyźni zaczęli wychodzić z wozu, mimo polecenia, aby zostali na miejscu.

Nie reagowali na nic.

Pomoc nadeszła szybko. Na miejscu zjawił się drugi patrol, a także wóz operacyjny, co wzmogł agresję młodzian.

- Gdy kolega z patrolu próbował obezwładnić 25 - latka, mężczyzna napluł mu w twarz – opowiada funkcjonariusz.

Chwilę potem był już w kajdankach. W drodze na komendę, tak mocno kopał w drzwi, że uszkodził radiowóz.

- Gdy wysiedliśmy na miejscu, próbował mnie kopnąć, ale w ostatniej chwili zasłoniłem się ręką. I to jest właśnie ten siniec – wyciąga rękę policjant. – Byłem u lekarza, zrobiłem obdukcję. Zostanie dołączona do akt. Na szczęście nie stało się nic poważnego.

Ale na tym nie koniec historii. Mniej więcej w tym samym czasie, gdy na komendę dotarł zatrzymany przy rondzie 25- latek, wtargnęli do niej jego koledzy. Jeden szybko opuścił budynek, choć nie z własnej woli, a drugi z nich 26 – latek zaczął awanturować się tuż pod okienkiem dyżurnych.

- Złapałem go za kurtkę, by wyprowadzić na zewnątrz i wtedy usłyszałem wiązankę nieprzyzwoitych słów – opowiada policjant.

Zaczął się wygrażać i szarpać wszystkich dookoła. A chwilę potem popchnął na drzwi wychodzącego z łazienki pracownika monitoringu. Ten przewrócił się i rozciął głowę o futrynę. To właśnie on ucierpiał najbardziej.

- Krwi było tyle, że trudno to nawet opisać – mówi jeden ze świadków. Wezwaliśmy pogotowie. Rana była długa, ale na szczęście płytka – mówi funkcjonariusz. – Nie trzeba było nic zszywać. Lekarz przebadał kolegę. Nie doznał innych obrażeń.

Jak się okazało, 26-latek był pijany. Badanie wykazało, że miał prawie 2 promile alkoholu w organizmie. Mężczyzna był wcześniej notowany za jazdę po pijanemu. Wspólnie ze swoim młodszym kolegą wylądowali na „dołku”. Obydwu pobrano krew do badania na obecność alkoholu i środków odurzających. Młodszy już dostał dozór.

(An)

REKLAMA