Data 17 stycznia 1945 roku dzieli starachowickich polityków i środowiska światopoglądowe. Lewica obchodzi ją jako moment wyzwolenia Starachowic spod okupacji hitlerowskiej przez żołnierzy radzieckich. Prawica podkreśla, że wyzwoliciele było nowymi ciemiężycielami, bo Polska na ponad 40 lat stała się państwem zależnym od ZSRR.

fot. Gazeta Starachowicka

Zamiast uroczystości pod dawnym więzieniem byłego Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Starachowicach (dzisiejszy hotel Senator), uczestnicy spotkali się w kościele p. w. Wszystkich Świętych ma mszy w intencji ojczyzny, odprawionej przez proboszcza księdza dziekana Józefa Domańskiego.

Po zakończeniu nabożeństwa odbyło się modlitewno-patriotyczne spotkanie przy tablicy upamiętniającej generała Antoniego Hedę "Szarego", wmurowanej w ścianę na placu kościelnym. Wspominano generała jako tego, który po wkroczeniu wojsk sowieckich nie złożył broni i nadal walczył o niepodległość Polski. Obecny na uroczystości poseł Krzysztof Lipiec zwrócił się do zebranych m.in. tymi słowami:

- Dziś wiemy już, że w 1945 roku nie było w naszym kraju żadnego wyzwolenia. Kiedy po sześciu latach okupacji udało się przepędzić Niemców, ich miejsce zajęli sowieccy żołdacy. Są jeszcze, niestety, w naszym kraju tacy, którzy gotowi im są za to nadal dziękować, jakby zapomnieli ile krzywdy i zła przynieśli oni do Polski na swoich bagnetach - podkreślił.

(iwo)

Dołącz do nas na Facebooku!