AAA
Tak parkują w Starachowicach
Za nic mają przepisy
Czwartek, 06 wrzesnia 2012r. (godz. 12:13)

Problem kierowców parkujących w niedozwolonych miejscach jest zmorą wielu starachowiczan. Gros chodników i trawników zastawiają wciąż auta. Jednak głupota jednego mieszkańca poszybowała w górę niczym samolot, na pasie którego wylądował kierowany przez niego samochód. Na ziemię dopiero sprowadził go mandat.

fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Znowu przed sądem

Poprzednia wiadomosc:
ť Odnaleźli się

Mężczyzna wykazał się dużą umiejętnością posadowienia maszyny na lądowisku. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby kierował helikopterem i przewoził chorego. On jednak przyjechał pod szpital czterokołowym renaultem i -lekceważąc stojący tam zakaz - zaparkował samochód tam, gdzie lądują helikoptery. Osobom, które w przyszłości zamierzają ulec "magii latania" strażnicy przypominają, że nie można tam wjeżdżać, wchodzić, a tym bardziej parkować. Strach myśleć, co by było, gdyby w tym czasie chciał tam lądować śmigłowiec.


Sytuacja dziwi tym bardziej że przy szpitalu nie brakuje miejsc parkingowych. Kierowcę szybko sprowadzili na ziemię strażnicy. Ale problem z wszędobylskim zostawianiem pojazdów jest wciąż obecny. W zeszłym tygodniu napisał do nas czytelnik, który chciał nam pokazać jak "mądrze" zaparkował przed blokiem pewien kierowca.

- Być może właściciel tego pojazdu przed domem ma łąkę, na której parkuje auto, ale pora najwyższa odróżniać łąkę od miejskiego trawnika - uważa pan Dariusz.

- Nie wszędzie da się postawić słupki albo zapory, zresztą tego typu detale jedynie szpecą, podobnie jak ford, parkujący na trawniku przy ulicy Murarskiej - przekonuje w mailu do GAZETY.

Samochód miał ostrowieckie numery, więc może takie zwyczaje panują właśnie w tamtym powiecie... ale z pewnością nie u nas! Choć wielu zdaje się tego nie zauważać. Tylko w zeszłym miesiącu strażnicy interweniowali ponad osiemdziesiąt razy w sprawie złego parkowania.

- Były to głównie zgłoszenia dotyczące niestosowania się do znaku zakazu zatrzymywania się, parkowania na trawniku, w miejscu dla inwalidy czy blokowania wjazdów, wyjazdów, albo chodnika - powiedział GAZECIE Paweł Jamski ze Straży Miejskiej w Starachowicach.

- Najczęściej interweniowali u nas kierowcy MZK, a chodziło o ulicę Rynek, Wysoką i Piłsudskiego, gdzie samochody blokują przejazd. Z koli na ulicy Batalionów Chłopskich często dochodzi do łamania zakazu zatrzymywania się - przyznał strażnik.

(An)

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

REKLAMA