AAA
Kto złamał prawo?
Plakatowa wojna wyborcza, czyli...
Czwartek, 11 listopada 2010r. (godz. 18:21)

Czas wyborczy w pełni, co widać na naszych ulicach, które są mocno upstrzone plakatami kandydujących w samorządowych wyborach. I to właśnie jeden z nich stał się kością niezgody między Maciejem Kowalskim, ubiegającym się o mandat radnego z ramienia lewicy, a obecnie urzędującym prezydentem Starachowic – Wojciechem Bernatowiczem, którego oskarża o bezprawne nakazanie zerwania jego billboardu z tablicy znajdującej się na ogrodzeniu Szkoły Podstawowej nr 12. Ten jednak tłumaczy, że afisz naruszał przepisy ordynacji wyborczej, a nośnik miał służyć reklamowaniu produktów i usług, a nie kampanii.

Maciej Kowalski
Maciej Kowalski
fot. Gazeta Starachowicka

Do incydentu doszło w sobotę, 30 października. Został on zarejestrowany przez kamery monitoringu. Sam zainteresowany, jak twierdzi, że dowiedział się o nim od pracownika szkoły, który poinformował go o aferze, jak miała wybuchnąć w związku z jego billboardem.


- Prezydent dzwonił podobno do dyrektora i kazał rwać – relacjonuje rozmowę telefoniczną Maciej Kowalski.

– Dla mnie to było jednoznaczne, chociaż myślałem, że mam jeszcze jakiś wpływ na tę decyzję. Ale gdy przyjechałem na miejsce, plakatu już nie było, bo został wcześniej zerwany. Jedyne, co mi zostało, to iść na policję. Od pół roku jestem właścicielem tego nośnika. Dzierżawię go od agencji reklamowej z Bydgoszczy. Wcześniej udostępniałem go jednej z lokalnych firm.

Został jednak wynajęty z myślą o wyborach, do których zacząłem się przygotowywać już pół roku temu. Mój plakat wisiał tu całą jedną dobę, od godz. 18.00 w piątek, do 18.25 w sobotę, wynika z zapisu monitoringu. Ta cała sytuacja jest dla mnie nienormalna – mówi Kowalski. – Nadal nie mogę uwierzyć, że doszło do niej właśnie w Starachowicach.

Nadziwić się temu nie mógł także prezydent, który - jak twierdził - działał tylko w obronie prawa.

- Odebrałem mnóstwo telefonów od mieszkańców w sprawie plakatów wywieszonych na terenie szkoły. Stąd moja prośba o wyjaśnienia do dyrektora – tłumaczy Wojciech Bernatowicz.

- Powierzchnia reklamowa została wynajęta firmie ABC z Bydgoszczy na warunkach określonych w umowie, a więc do celów reklamowania produktów i usług z wyjątkiem alkoholi i wyrobów tytoniowych, a nie kandydatów w wyborach.

Zgodnie z art. 199 ordynacji wyborczej, karze grzywny podlega także ten „ …kto prowadzi agitację wyborczą na terenie szkół podstawowych lub gimnazjów wobec uczniów nieposiadających prawa wybierania”.

Poleciłem więc dyrektorowi przestrzeganie zapisów ordynacji. Plakat znajdował się na terenie szkoły, a więc w miejscu, które powinno być wolne od agitacji. Każdy taki przypadek, będzie przez nas ścigany – zapewnił prezydent. - Chciałbym o tym uprzedzić wszystkich kandydatów, którzy będą mieli podobne pomysły.

Ale nawet policja nie może w tej chwili jednoznacznie stwierdzić, czy rzeczywiście doszło tu do naruszenia ordynacji. Wydaje się, że przywoływany zapis odnosi się bardziej do czynnej agitacji, a więc rozdawania ulotek wśród uczniów nie posiadających jeszcze prawa do głosowania, a nie wywieszania plakatów, skierowanych w dodatku na ulice, a więc poza teren szkolny.

- Sezon przedwyborczy jest tak gorący, że powoduje pewne emocje – uważa Roman Jaśkiewicz, komendant starachowickiej policji.

- Moim zdaniem jest to wynik pewnego nieporozumienia, na etapie sporządzania umowy dotyczącej wynajęcia billboardu. Jeżeli umowa nie zabrania czegoś wprost, jest to pole do popisu dla prawników, którzy powinni dowieść, czy doszło do nagięcia pewnych norm.

Na tę chwilę nie wydaje mi się, aby należało to do kompetencji policji. Przyczyną usunięcia plakatu były normy prawne wynikające z ordynacji wyborczej. Sądzę, że w zachowaniu osób, które tego dokonały, brak jest czynu zabronionego. Myślę, że w przeciągu pięciu dni, podejmiemy stosowną decyzję w tej sprawie.

(An)

PRZECZYTAJ TAKZE:
Oscar - 11-11-2010 23:58
Nic jak samowolka ze strony prezydenta. Zlecił dokonanie zniszczenia własności. Jeśli dochodzi do jakiś sytuacji spornych, to przeważnie załatwia to sąd a nie Pan Prezydent ze swoimi ludźmi. W ogóle czy aby urząd nie powinien poinformować przed zniszczeniem skoro uważali ze to złamanie prawa policje? Albo poinformować Pana, lub [...]
Maciej Kowalski - 11-11-2010 23:21
drodzy Internauci, jako dodatkowy komentarz zapraszam na stronę telewizji starachowickiej i serwisu informacyjnego gdzie troszkę szerzej o sprawie.
dspisme - 11-11-2010 22:26
Zostają, ale powinni je sprzątnąć Ci sami, którzy je rozwieszali. O egzekwowaniu tego obowiązku się nie pamięta.
Messi - 11-11-2010 19:42
To chyba raczej nie problem partyjnych plakatów tylko kwestia tego,że po każdych wyborach w miastach plakatów zostaje mnóstwo i to wielu kandydatów,wielu różnych partii.nie raz o tym dyskutowano.
dspisme - 11-11-2010 19:39
Ale zblakłe plakaty Pana Kaczyńskiego wiszące od wyborów prezydenckich na jednym z fundamentów wiaduktu wisieć już mogą, nie zaśmiecają miasta, nikt nie wykonuje telefonów, żeby je uprzątnąć. Super.
REKLAMA