AAA
Nauczyciel pobił chłopaka ?
Sprawę bada policja
Czwartek, 11 listopada 2010r. (godz. 20:48)

Młody starachowiczanin pokazuje nam wyniki obdukcji. Zrobił ją u biegłego lekarza sądowego, po tym, jak nauczyciel zamknął go w szkolnym magazynku i wymierzył ciosy. Nikt z pracowników tej szkoły nie potwierdza jednak jego wersji wydarzeń. A rzekomy sprawca twierdzi nawet, że się bronił i ma zasinienia…

fot. KPP w Starachowicach
Nastepna wiadomosc:
ť Nadal drobne błędy

Poprzednia wiadomosc:
ť Kto złamał prawo?

W szkołach bywa różnie. W ponadgimnazjalnej w naszym mieście, doszło jednak 29 października br. do pobicia. A zaczęło się jeszcze na dziedzińcu, gdzie wspólnie z uczniami stał młody mężczyzna.


- Przyjechałem tam po kolegę, którego miałem odwieź do domu – mówi GAZECIE. – Wcześniej chcieliśmy jeszcze zapalić papierosa, dlatego razem z innymi stanęliśmy w bramie. W pewnym momencie chciał wyjechać stamtąd samochód, dlatego rozstąpiliśmy się na boki.

Kierowca zatrzymał się, odsunął szybę i powiedział, żebym się może jeszcze położył na drodze. Gdy spytałem, o co mu chodzi, usłyszałem tylko, żebym nie cwaniakował. A chwilę potem cofnął się na parking i wysiadł z wozu. Znajomi powiedzieli mi, że to nauczyciel. Podszedł, złapał mnie za rękę i kazał iść na rozmowę. Sądziłem, że prowadzi mnie do dyrektora.

Pomyślałem nawet, że będzie śmiesznie, bo wzięli mnie za ucznia, choć dawno skończyłem już szkołę. Poprowadził nie jednak do… magazynku. Kiedy wszedłem do środka, usłyszałem tylko, jak przekręca się klucz w zamku, a gdy się odwróciłem dostałem pięścią w nos.

Zapytałem, co ty człowieku zrobiłeś i zaraz poleciała mi krew. Potem uderzył mnie znowu. Zostałem lekko zamroczony, a gdy się ocknąłem zadzwoniłem na policję i po karetkę.

Chłopak zarzeka się, że ani przez moment nie sprowokował nauczyciela.

- Nie pyskowałem, nie przeklinałem. Nawet nie wiedziałem, że to wuefista. Dopiero, jak kolega zaczął się do nas dobijać, otworzył magazynek. A później zjawił się dyrektor razem z policją. Nie dali mi nic powiedzieć. Stwierdzili, że wtargnąłem po pijanemu na teren szkoły. Dlatego pojechałem na komendę i kazałem się tam przebadać.

Alkomat pokazał wynik: 0.00. Tego samego dnia zrobiłem jeszcze obdukcję. Lekarz stwierdził wielokrotne złamanie nosa. W tym tygodniu byłem na korekcie w szpitalu w Ostrowcu. Do tej pory nie wiem, za co zostałem pobity – żali się.

Wersja poszkodowanego nie do końca potwierdza się z tym, co mówią nauczyciele. Twierdzą bowiem, że chłopak był wulgarny i zachowywał się agresywnie, a potem odgrażał się jeszcze wuefiście.

- Zaczęło się, gdy chciałem wyjechać – mówi nam nauczyciel. – Przy uczniach zaczął mi już ubliżać. Kiedy spytałem, czy mogliby się trochę przesunąć, usłyszałem tylko – a co masz mało miejsca palancie? I jeszcze dodał – jedź wreszcie frajerze.

Wysiadłem z samochodu i powiedziałem, żeby poszedł ze mną do szkoły, bo musimy wyjaśnić tę sprawę. Ze względu na to, że była przerwa, a wszyscy nauczyciele uczestniczyli w radzie, poszliśmy do pokoju wuefistów. Chciałem tam z nim poczekać, aż zjawi się któryś z kolegów, by móc wezwać dyrektora.

Nauczyciel zaprzecza jakoby zamykał drzwi na klucz.

- Każdy mógł wejść i wchodził – dodaje. – Zaglądali tam często uczniowie, którzy szukali nauczycieli. Chłopak zrobił się bardzo agresywny.
- Co mi możesz zrobić? Jesteś nauczycielem, nic nie możesz, mówił. A potem uderzył mnie w klatkę piersiową. Chciał wyjść, ale zagrodziłem mu drogę.

Próbował więc uderzyć mnie w twarz, ale udało mi się zasłonić. Spróbował więc znowu – relacjonuje nam wuefista. – Chciałem go jakoś odepchnąć i chyba trafiłem w nos, albo w głowę… Wtedy dopiero się wszystko zaczęło... Teraz ja ci pokażę – wykrzykiwał i zaczął mnie straszyć.

Zaraz zjawił się dyrektor. Byli też i inni nauczyciele.

- Ta sytuacja wynikła niewiadomo jak. Byłem w szoku, że ktoś zaatakował mnie w szkole – tłumaczy wuefista. - Musiałem się bronić. Może gdybym oberwał w twarz i dał się pobić, wyglądałoby to zupełnie inaczej. A tak mam tylko zasinienia na klatce piersiowej oraz ramieniu.

I to nie o mnie mówi się pokrzywdzony, choć tak właśnie się czuję – przekonuje.

- Dyrekcja uczula nas, żebyśmy zwracali uwagę na osoby trzecie, kręcące się po terenie szkoły i tak właśnie zrobiłem. Nie myślałam jednak, że ktoś może mnie zaatakować – mówi wuefista, który wśród kolegów ma opinię spokojnej osoby. Podobne zdanie ma na ten temat dyrekcja, która jest przekonana, że nauczyciel tylko się bronił.

- Gdyby działo się to na korytarzu, nie byłoby najmniejszego problemu z udowodnieniem tego – przekonuje dyrektorka.

– Mamy monitoring, ale nie w magazynku. Jest więcej miejsc, które powinny mieć podgląd, ale środki finansowe, są jakie są. Nie możemy na to za wiele poradzić.

Sprawą zajęła się już policja, która przesłuchuje pierwsze osoby.

(An)

PRZECZYTAJ TAKZE:
kamil62 - 13-11-2010 11:01
to kto? dajcie cynk :) też chodziłem na maja :)
amateur - 12-11-2010 19:18
Nie, nie pan zeller; P
Oscar - 12-11-2010 19:12
Widzę ze na maja się uczyłeś:) Uczył mnie, ale nie za miło wspominam lekcje z nim.
BennyBenassi - 12-11-2010 16:37
A ja już podejrzewałem pana Kandybę z LO2
Metanabol - 12-11-2010 15:13
pan zeller ?
amateur - 12-11-2010 15:08
Ta na Maja; P
Młody - 12-11-2010 14:14
Z tego co wiem to na Maja
BennyBenassi - 12-11-2010 12:21
wiecie może w której to szkole sie działo?
amateur - 11-11-2010 21:46
Ale ten koleś wypisuje brednie; D(czyt. "pobity")
REKLAMA