AAA
Remontują, czy mieszkają?
- To zapętlona sprawa –mówi prezes STBS
Piatek, 12 listopada 2010r. (godz. 14:43)

Nowy blok STBS przy Alei Wyzwolenia nadal nie ma pozwolenia na użytkowanie. I nadal przebywają w nim lokatorzy.

fot. Gazeta Starachowicka

O pomieszkiwaniu bez przydziału w budynku nie odebranym przez nadzór budowlany pisaliśmy już na początku września w naszej „Gazecie”. Prezes Starachowickiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego Marek Gajewski tłumaczył wtedy, że decyzja o wcześniejszym przekazaniu kluczy potencjalnym lokatorom została podjęta za czasów jego poprzednika.


Powodem wyjątkowego potraktowania było pójście ludziom na rękę. W oczekiwaniu na pozwolenie z nadzoru mieli się zająć wykańczaniem swoich mieszkań oddanych w dość surowym stanie.

Od tej pory minęły dwa miesiące, pozwolenia nadal nie ma, a dziwnym zasiedleniem zaczęli się interesować radni miejscy. Na październikowej sesji Joanna Główka zadała pytanie, czy lokatorzy ponoszą koszty swojego pobytu w mieszkaniach przy Alei Wyzwolenia.

Czy płacą za czynsz, wodę i światło? – skonkretyzowała.

Jest to zapętlone. Potencjalni lokatorzy dostali klucze już w czerwcu, żeby wykańczać swoje mieszkania. Ponieważ nadal nie posiadamy pozwolenia na użytkowanie budynku, nie pobieramy od nich opłat. W ubiegłym tygodniu firma wybrana przez ZEORK doprowadziła prąd do bloku. Wcześniej był on zasilany przez tymczasowe łącze należące do wykonawcy budynku przy Alei Wyzwolenia. Również on jest właścicielem licznika zużycia wody - mówił Marek Gajewski.

Kto w takim razie płaci za wodę, energię elektryczną i śmieci? – naciskał Piotr Nowaczek.

Wodę i energię do czasu pozwolenia na użytkowanie zapewnia wykonawca, my natomiast płacimy za odbiór śmieci – opowiedział M. Gajewski.

Czy wykonawca nie zażąda od gminy zwrotu tych pieniędzy? Nie wydaje mi się, żeby okazał się tak wspaniałomyślny i sam ponosił koszty mediów. A STBS- owi już przekazaliśmy sporo pieniędzy. Gdzie w ogóle jest nadzór budowlany, skoro dopuszcza do sytuacji, by ludzie mieszkali bez pozwolenia - pytał retorycznie Grzegorz Walendzik.

(iwo)

REKLAMA