AAA
Były wicekomendant aresztowany!
Korupcyjna afera
Czwartek, 27 stycznia 2011r. (godz. 09:53)

Na trzy miesiące trafił do kieleckiego aresztu były wicekomendant starachowickiej policji. 10 stycznia br. został zatrzymany przez Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji, które przyłapało go na przyjmowaniu łapówki za rzekome załatwienie pracy w policji.

fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Gerda kontra związkowcy

Poprzednia wiadomosc:
ť Złapali złodzieja paliwa

Chodzi o Roberta P., zastępcę szefa starachowickiej policji, w latach 90 –tych. Przez jakiś czas był także oficerem dyżurnym, a potem przyszła emerytura i próba sił w polityce. W ostatnich wyborach samorządowych ubiegał się o mandat radnego w gminie Brody z listy komitetu Platformy Obywatelskiej.


Jak to możliwe, że wylądował w areszcie?

- Został zatrzymany przez Biuro Spraw Wewnętrznych KGP niemal na gorącym uczynku, zaraz po tym, jak przyjął korzyść za rzekome załatwienie pracy w policji – mówi GAZECIE Sławomir Mielniczuk, rzecznik prasowy kieleckiej prokuratury, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.

– Do policjanta pod koniec roku zgłosił się młody człowiek, ubiegający się o pracę w policji. Ten zaproponował mu, że podejmie się pośrednictwa za określoną opłatą.

- Chodziło o załatwienie testów i przychylności egzaminatorów – tłumaczy S. Mielniczuk. Zażądał za to 10 tys. zł. Młody człowiek nie podjął jednak rękawicy. Zamiast tego udał się do organów ścigania. I właśnie wtedy Biuro Spraw Wewnętrznych urządziło zasadzkę.

Mężczyzna został złapany podczas przyjęcia kolejnej raty łapówki - 8 tys. zł.

Doszło do tego 10 stycznia br. Tego samego dnia został doprowadzony jeszcze do prokuratury, gdzie usłyszał zarzut przyjęcia łapówki.

- Policjant został oskarżony o to, że w krótkich odstępach czasu, powołując się na wpływy, podjął się pośredniczenia w uzyskaniu testów egzaminacyjnych do policji i przychylności osób, które te testy wykonują - mówi prokurator Mielniczuk.

Na razie nie wiadomo, czy był to jednostkowy przypadek, i czy Robert P. rzeczywiście miał możliwości wpływania na inne osoby i zrealizowania tego, co obiecał mężczyźnie. A jeśli tak, to kto z policji uczestniczył w tym procederze. Ma to wyjaśnić śledztwo. Niezależnie od tego mężczyzna będzie się musiał jednak gęsto tłumaczyć przed wymiarem sprawiedliwości.

- Już sam fakt powołania się na takie znajomości, bez względu na to, czy były one realne, jest niezgodny z prawem – mówi prokurator.

Zatrzymany nie przyznał się zasadniczo do winy.

- Potwierdził, że wziął pieniądze, ale przedstawił własną wersję zdarzeń, która nie pokrywa się z tym, co zostało już ustalone – mówi Mielniczuk.

Na wniosek prokuratury Robert P. trafił na trzy miesiące do aresztu. Obecnie przebywa na „Piaskach”.

(An)

PRZECZYTAJ TAKZE:
Priest - 28-01-2011 15:04
uważaj bo zaraz oscar bedzie interweniował w tej sprawie... jak ja lubię jak ludzie mi wmawiają jak to policja jest dobra i w ogóle, a zaraz po tym wychodzi na jaw sprawa taka jak ta... co nadal uważacie, żę są tacy wspaniali? ciekwae ilu policjantow w starachowickiej komendzie pracuje z woli bylego wicekomendanta, sądzicie, ż [...]
RISE - 27-01-2011 17:46
Otóż to Peter... dlatego zero szacunku mam dla tej instytucji. Powinni zająć się najpierw sobą, a później "bandziorami".
Peter - 27-01-2011 11:58
I jak tu mieć szacunek do policji.
bydlewludzkiejpostaci - 27-01-2011 11:55
Nie pierwszy to starachowicki komendant przestępca, zapewne i nie ostatni.
REKLAMA