AAA
Osiem przedszkoli nie wystarcza
W przeszłości było ich więcej
Piatek, 18 marca 2011r. (godz. 13:46)

Tyle mamy ich obecnie w Starachowicach. Nie są w stanie zapewnić miejsca wszystkich dzieciom. Problem jest szczególnie dotkliwy w tym roku, ponieważ w wyniku decyzji minister edukacji, wszystkie 5-latki muszą od września uczestniczyć w zajęciach przedszkolnych. 20 lat temu w naszym mieście było o 5 placówek więcej, ale zostały zamknięte na skutek decyzji ówczesnych władz.

fot. hmr
Nastepna wiadomosc:
ť Urzędnicy uczniami

Poprzednia wiadomosc:
ť Podwyżki u „Finów”

Przypomnijmy, że w 1991 roku, czyli za prezydentury Grzegorza Walendzika zamknięto trzy przedszkola zlokalizowane przy ulicach: Reja, Żeromskiego i Konstytucji 3 Maja. Prezydent Sylwester Kwiecień zdecydował się zamknąć dwa kolejne: przy ulicy 1 Maja i Hanki Sawickiej. Czy włodarzom, w myśl słów posła PiS Krzysztofa Lipca, zabrakło perspektywicznego myślenia?


- Porównujemy dwie zupełnie odmienne rzeczywistości, które dzieli odległość aż 8 lat – zaznacza Sylwester Kwiecień, dziś wiceprezydent Starachowic.

- Dziś mamy nową ustawę wprowadzającą obowiązek edukacji przedszkolnej dla określonej grupy dzieci. W 2003 takiej ustawy nie było i trudno było przewidzieć, że się pojawi. Był za to niedobór dzieci szczególnie odczuwalny w przedszkolach nr 4 i nr 9. Dodatkowo przy PM nr 9 istniał oddział żłobkowy, z którego korzystało dwoje małych obywateli, a koszt utrzymania jednego miejsca wynosił 2 tys. zł. Natomiast z „czwórką” był związany nakaz Sanepidu dotyczący polepszenia warunków lokalowych, na realizację którego gmina nie miała wówczas pieniędzy.

Przypomnę, że w 2003 roku deficyt budżetu gminy wynosił 5 mln zł. Dostałem go w spadku po poprzednikach. Teoretycznie mogłem brnąć w kredyt i remontować przedszkole. Tylko dla kogo, skoro nawet po likwidacji tych dwóch placówek pozostałe nadal miały kłopoty z małą ilością dzieci? Przez 5 następnych lat miejsc w starachowickich przedszkolach wystarczało. Aż do reformy minister Hall.

Nikt też nie pamięta, że Kwiecień nie tylko zamykał, ale i poprawił warunki w PM nr 10 przenosząc je do skrzydła SP nr 13. Tego nie może o sobie powiedzieć prawica, która dziś tak ochoczo porównuje odległe czasowo perspektywy, co jest nie tylko nieporozumieniem, ale i zwykłą złośliwością - podsumowuje S. Kwiecień.

- Jaka była przyczyna likwidacji? Zbyt duża ilość przedszkoli przy niedostatecznej liczbie dzieci – sięga pamięcią do odległych czasów swojej prezydentury Grzegorz Walendzik.

- Bezpośrednie analizy prowadził wtedy wiceprezydent Imiela, ale ja uznałem jego racje. Na tamten czas to było właściwe rozwiązanie. Istnieje też zasadnicza różnica między likwidacją przeprowadzoną przez nas i naszych następców. Budynki, w których mieściły się przedszkola były nadal utrzymywane przez gminę z perspektywą ich zagospodarowania wyłącznie na cele oświatowe po to, by, jeśli taka potrzeba się pojawi, można w nich było reaktywować przedszkola. Natomiast następcy likwidowali placówki fizycznie sprzedając budynki, co uniemożliwiło powrót do poprzednio prowadzonej działalności. Tak było choćby na Orłowie – argumentuje Grzegorz Walendzik.

Czyżby wszystkiemu winna była minister edukacji, która od września tego roku wysyła wszystkie 5–latki na obowiązkowe roczne przygotowanie przedszkolne? Na takie zajęcia muszą też uczęszczać te sześciolatki, których rodzice nie zdecydowali się posłać do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Czyli w rzeczywistości zdecydowana większość.

Aktualne władze próbują się uporać z problemem niedostatecznej ilości przedszkoli. Przede wszystkim przez uruchamianie oddziałów przedszkolnych w podstawówkach. Te tzw. „nowe zerówki”, bo przyjmujące nie tylko 6 -, ale i 5- latków, istnieją już od kilku lat, ale w tym roku miasto zwiększyło ich liczbę o 4 kolejne.

- Uruchomiliśmy też 2 dodatkowe oddziały dla 50 dzieci w przedszkolu nr 13 przy ulicy Leśnej. Odzyskaliśmy na ten cel pomieszczenia, z których do tej pory korzystało starostwo powiatowe użyczając je Młodzieżowemu Domowi Kultury. MDK będzie je musiał niestety opuścić – poinformowała wiceprezydent Małgorzata Szlęzak.

Dzięki temu w przedszkolach liczba miejsc zwiększyła się do 810, a około 450 istnieje w szkolnych oddziałach przedszkolnych. Razem miasto ma do zaoferowania przedszkolakom 1260 miejsc.

- Trudno jeszcze powiedzieć, czy to pokryje zapotrzebowanie, bo nabór dzieci cały czas trwa, a zdarza się, że rodzice na zapas zapisują dziecko do kilku przedszkoli – mówi Włodzimierz Jedynak, naczelnik Wydziału Edukacji i Spraw Społecznych UM w Starachowicach.

- Mamy informacje, że aktualnie w dwóch przedszkolach liczba zapisanych dzieci jest równa liczbie miejsc, a w pozostałych wolne miejsca nadal są – dodaje naczelnik.

(iwo)

REKLAMA