AAA
Szóstoklasiści po edukacyjnym chrzcie bojowym
Dużo matematyki
Sroda, 13 kwietnia 2011r. (godz. 22:24)

Królowała także w zadaniach z języka polskiego. Mowa o sprawdzianie pisanym w minionym tygodniu przez uczniów ostatnich klas szkół podstawowych. W ocenie piszących, test był prosty. Czy rzeczywiście? Nauczyciele mają obawy, że pozorna łatwizna mogła być zwodnicza.

fot. Gazeta Starachowicka

Ogólnopolski sprawdzian szóstoklasistów dostarcza informacji o tym, w jakim stopniu uczniowie przyswoili wiedzę przekazywaną im przez lata nauki w szkole podstawowej. Pokazuje też, czy młodzi ludzie potrafią z niej korzystać w sytuacjach praktycznych. Sprawdzian jest oceniany na maksymalnie 40 punktów, ale to, czy uczeń zdobędzie ich mniej, czy więcej nie wpływa na jego promocję do gimnazjum (chyba, że stara się o przyjęcie do szkoły poza swoim rejonem).


Napisanie testu jest jednak konieczne, jeśli dziecko chce ukończyć szkołę podstawową. Ponadto jego ogólnopolska ranga i fakt, że jest oceniany przez krajową Centralną Komisję Egzaminacyjną, dodaje mu szczególnej wagi. Dlatego dla dzieci i rodziców jest to zawsze wielkie przeżycie. Stresują się także nauczyciele, bo sprawdzian to jeden ze sposobów oceny ich pracy z uczniem.

W tym roku „narodową klasówkę” szóstoklasiści pisali 5 kwietnia br. Dostali arkusz z 26 pytaniami zamkniętymi (informacje wyszukiwali w dołączonych tekstach) i otwartymi (obliczenia, wypracowania). Na odpowiedzi mieli godzinę czasu. Tegoroczny sprawdzian zdominowała matematyka. Była obecna nawet w materiałach sprawdzających wiedzę z języka polskiego.

Dzieci pracowały z tekstem będącym fragmentem biografii niemieckiego matematyka z przełomu XVIII i XIX wieku Carla Gaussa oraz z urywkami wiersza Jana Brzechwy o utalentowanym matematycznie sumie. Dostały także polecenie opisania znaczka pocztowego z wizerunkiem Gaussa oraz sporządzenia zaproszenia na szkolną wystawę filatelistyczną poświęconą sławnym matematykom. Do tego kilka zadań z algebry i geometrii i tylko jedno, ale za to bardzo podchwytliwe, z nauk przyrodniczych, wymagające znajomości terminów pór roku.

Czy tak dobrany zestaw był dużym, czy małym wyzwaniem dla szóstoklasistów? Opinie zebraliśmy w dwóch starachowickich szkołach. W tym w SP nr 9, gdzie do sprawdzianu przystąpiło 74 uczniów.

- Wszystko było banalne. O czym były zadania? Nawet nie wiem dokładnie, bo jakoś tak przez nie przeleciałem. Ale zrobiłem wszystkie – mówi Norbert Lis.

- Ja nie miałem trudności z tym sprawdzianem. Trochę się zastanawiałem nad napisaniem zaproszenia na wystawę znaczków, ale poradziłem sobie. Rozwiązałem wszystko – opowiada Filip Łęcki.

- Długo siedziałem w sali, prawie do końca. Ale nie dlatego, że nie wiedziałam. Chciałem sobie wszystko sprawdzić - zapewnia Michał Bies.

- Myślę, że będę miał gdzieś 27 punktów – dodaje.

- Ja sobie daję 30. Test niby był łatwy, ale nieraz tak się tylko wydaje, a potem się okazuje trudny. Dla mnie najtrudniejsze było zadanie z matematyki na obliczenie oszczędności dwóch dziewczynek. W końcu je zrobiłem, mam nadzieję, że dobrze - pociesza się Marcel Krakowiak

- Dla mnie ono też było trudne. Myślę, że ze 20 minut to nad nim posiedziałem. Ale w końcu zdążyłem ze wszystkim - oddycha z ulgą Piotr Pocheć.

- Kilka zadań było podchwytliwych. Na przykład o datach urodzin i imienin. Ja chyba je dobrze zrobiłem - ma nadzieję Filip Myszka.
Grupa uczennic „dziewiątki” mówi, że sporym problemem był dla nich opis znaczka.

- To było dosyć ciężkie. Podchwytliwe było dla mnie jeszcze takie zadanie, gdzie profesor pomylił mi się z doktorem. Ale zdążyłam się poprawić - Emilia Cabaj.

- Opis znaczka był najtrudniejszy. Nie zrobiłam, bo w końcu zabrakło mi czasu. Na pewno dobrze mam zadanie na obliczenie, ile jest ciastek w pudełkach. To było dla mnie najłatwiejsze z całego sprawdzianu - ocenia Wiktoria Wesołowska.

- Dla mnie najprostsze były zadania z matematyki - dodaje Paulina Kowalczyk.
Dla Kuby Miernika, Ernesta Łebka i Kacpra Ząbeckiego ze Szkoły Podstawowej nr 6 sprawdzian okazał się bardzo prosty. Chłopcy jako pierwsi opuścili salę Ale czy wszystko dobrze napisali?

- No, może z wyjątkiem matematyki – mówi nieśmiało Kacper. – Sprawiła mi trochę trudności. Zwłaszcza zadania, w których trzeba było obliczać powierzchnię pól.

- A ja nie jestem pewien odpowiedzi w ostatnim – wtrąca Ernest.

- Tam gdzie trzeba było obliczyć ilość pieniędzy, jakie musi odkładać co miesiąc Basia, żeby uzbierała tyle samo, co jej koleżanka.
O wiele łatwiej i szybciej poszło im z polskim.

- Trzeba było opisać znaczek pocztowy i napisać zaproszenie dla dyrektora – relacjonował na świeżo Kacper, który tym razem był już bardziej spokojny.

- To proste – mówi po chwili – Napisałem na całą stronę.
Ich koleżanki Dominika Sarna, Natalia Karlik, Kasia Adamczyk i Karolina Lucińska po wyjściu z sali żywo dyskutowały.

- Nie było wcale tak źle – przekonywała Dominika. – Spodziewałyśmy się czegoś trudniejszego. Myślałyśmy, że będzie charakterystyka, albo opowiadanie. A dostałyśmy tylko krótki tekst z pytaniami, a także wiersz o sumie.

- Trzeba było trochę pomyśleć – przyznała Natalia. – Ale poszło nam chyba nie najgorzej.

Zadowolone miny miały też Kasia i Karolina, które podobnie jak ich koleżanki, liczą na dość dobry wynik.

- Może nie maksymalny, ale wysoki – stwierdziła Dominika.
Czy optymizm szóstoklasistów nie jest za wczesny? Uczennice SP nr 9 dają przykład pozornie prostego zadania, które w rzeczywistości kryło w sobie logiczną pułapkę.

- Było podane, że pan Gauss w wieku 7 lat jako uczeń był na pewnej lekcji i należało napisać, w którym wieku ta lekcja się odbyła. Można to było obliczyć, bo pod spodem była data jego urodzenia. Połowa klasy napisała, że lekcja odbyła się na przełomie XVIII i XIX wieku. I to było źle – podkreślają dziewczynki.

- Ja akurat napisałam dobrze, że w drugiej połowie XVIII wieku. Bo ćwiczyliśmy, co to jest przełom wieków - mówi Emilia.
Haczyk tego polecenia tkwił w tym, że wspomniany Gauss żył i w jednym i drugim stuleciu i dzieci mogły się tym zasugerować.

- Lekcja na przełomie wieków musiałaby się odbyć w Sylwestra o północy - żartuje Ewa Kadylak, wicedyrektor SP nr 9, ale przyznaje, że to zadanie mogło zwieść wielu uczniów.
- Do prostych nie należał też opis znaczka. Tak sformułowane polecenie dzieci mogły zrozumieć jako konieczność określenia jego kształtu, czy wielkości, a nie tego, co znaczek przestawia. Dlatego ocena uczniów, że sprawdzian był prosty, może się nie potwierdzić w teorii - dodaje.

Dyrektor SP nr 9 Sławomir Jama przytacza historię dowodzącą tego, że polecenia z tegorocznego sprawdzianu były za trudne nawet dla dorosłych.

- Na podstawie dat urodzenia kilku dzieci należało podać, ile z nich obchodzi urodziny w lecie. Pułapka kryła się w 19 września. W powszechnej świadomości to już jesień, ale ta prawdziwa, kalendarzowa przychodzi przecież parę dni później. Moje znajome też dały się złapać na ten haczyk – zaznacza.

Może więc tegoroczny sprawdzian był podstępnie prosty? Cała prawda o nim wyjdzie na jaw 15 czerwca br. Wtedy Obwodowe Komisje Egzaminacyjne przyślą szkołom wyniki uczniów.

(iwAn)

REKLAMA