AAA
Tajne wyniki
Znają je tylko wtajemniczeni
Sobota, 07 listopada 2009r. (godz. 12:37)

Ministerstwo nie chce szkolnych rankingów ani wyścigu szczurów. Między innymi dlatego postanowiło w tym roku nie ujawniać wyników egzaminów zewnętrznych. W ich odtajnieniu nie pomogła nawet propozycja utajnienia sesji Rady Miejskiej. Starachowiccy radni mieli więc nie lada zadanie. Musieli ocenić kondycję starachowickiej oświaty nie mając informacji na temat poziomu i efektów kształcenia.

fot. BE&W

Wyniki poznali tylko dyrektorzy i nauczyciele, by mogli opracować programy naprawcze, ale już nie radni, choć łożą przecież na oświatę w swoich gminach. Nic więc dziwnego, że ten nowy „zwyczaj” wzbudził spore komentarze wśród starachowickich samorządowców, którzy wręcz domagali się przekazania wszelkich informacji na ten temat. Ale jedyne, co otrzymali, to wyniki tzw. edukacyjnej wartości dodatniej, która obrazuje przyrost wiedzy w przeciągu 3 – letniego pobytu ucznia w szkole, co wyjaśnił Janusz Skibiński, naczelnik Wydziału Edukacji i Spraw Społecznych w starachowickim magistracie.


Zgodnie z wprowadzoną klasyfikacją możemy rozróżnić cztery typy szkół: sukcesu (wysokie wyniki egzaminów zewnętrznych i duży przyrost wiedzy), wspierające rozwój ucznia (niskie wyniki egzaminów zewnętrznych przy dużej efektywności kształcenia), wymagające pomocy (niskie wyniki egzaminów i niska efektywność) oraz szkoły niewykorzystanych możliwości (wysokie wyniki egzaminów, niska efektywność). W przypadku Starachowic możemy odnaleźć tu każdą z nich.

Biorąc pod uwagę wyniki egzaminu humanistycznego, Gimnazjum nr 1 stało się szkołą sukcesu, wspólnie z „czwórką” która dodatkowo miała pewien procent absolwentów charakteryzujących szkoły wspierające rozwój ucznia. Gimnazjum nr 2 to placówka wymagająca pomocy, a „trójka” przechyla się bardziej w kierunku niewykorzystanych możliwości.

Inaczej sytuacja przedstawia się w przypadku egzaminów matematyczno – przyrodniczych. Ze szkoły sukcesu „jedynka” stała się szkoła niewykorzystanych możliwości. „Dwójka” ma w sobie cechy zarówno szkoły wymagającej pomocy, jak i niewykorzystanych możliwości. „Trójka” wymaga pomocy, a „czwórka” to szkoła sukcesu po połowie ze szkołą wspierającą.

Jednak dla radnych, którzy chcieli dokonać gruntownej oceny stanu oświaty, było to zdecydowanie za mało. Dlatego co rusz powtarzali swoje prośby. Za każdym razem słyszeli jednak tę samą odpowiedź – minister utajnił wyniki.

- Skoro tak, to czemu podały je kieleckie szkoły? – dziwił się radny Włodzimierz Orkisz. – Wyniki te pozwoliły porównać nam Starachowice na tle całego województwa.

- Może informacje wymusili dziennikarze – zastanawiał się głośno naczelnik, ale starachowickich wyników nie podał, co wywołało dalszą krytykę.

- Nie wiem czemu miałoby służyć utajnienie wyników – dziwił się radny Grzegorz Walendzik. – Jeśli jest to niezbędne, możemy utajnić sesję, by informacje nie wydostały się z naszego grona. Co roku łożymy duże pieniądze na oświatę. Mamy prawo do jej oceny w imieniu mieszkańców, którzy nas wybrali, a także w imieniu rodziców, którzy posyłają do szkół swoje dzieci – uważał G. Walendzik.

Osób, które myślały podobnie było więcej. Nawet poseł Krzysztof Lipiec przybyły na sesję stwierdził, że zatajanie tego typu informacji jest niezgodne z prawem. Ale nie zmieniło to wiele. Zarówno naczelnik Skibiński, jak i uczestniczący w obradach dyrektorzy nie chcieli ich upublicznić twierdząc, że wszelkie rankingi są dla nich wysoce krzywdzące.

O tym, że wyniki starachowickich szkół nie odbiegają od innych przekonywał samorządowców Sławomir Jama, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 9 w Starachowicach. Zwrócił przy tym uwagę na potrzebę indywidualnego podejścia do placówek. Jedne potrzebują remontów, inne pieniędzy na dodatkowe zadania. Stąd wniosek Sylwestra Kwietnia o utworzenie w budżecie miasta rezerwy celowej, z której mogliby korzystać dyrektorzy.

(An)

REKLAMA