AAA
Prezydent domaga się przeprosin i 100 tys. zł nawiązki, radni uważają, że przesadza
Nie pogodzili się
Sroda, 20 lipca 2011r. (godz. 15:57)

Wojciech Bernatowicz i pozwani przez niego radni: Dariusz Nowak oraz Lidia Dziura w minionym tygodniu spotkali się w starachowickim sądzie. Postępowanie miało charakter pojednawczy, ale strony nie doszły do porozumienia. Będzie więc proces o zniesławienie. Pierwszą rozprawę zaplanowano na połowę września br.

Urząd Miasta Starachowice
Urząd Miasta Starachowice
fot. hmr
Nastepna wiadomosc:
ť Placyk się zazielenił

Poprzednia wiadomosc:
ť Pobity przed garażem

Prezydent Bernatowicz skarży radnych Prawa i Sprawiedliwości o rozprowadzanie obrażających go ulotek w czasie listopadowych wyborów samorządowych. Istotnie, policja znalazła dużą ilość takich materiałów (ponad 1000 sztuk) w samochodzie pana radnego, którym podróżował wraz ze swoją partyjną koleżanką.


Treść agitek w prostackim tonie kpiła z poprzednich rządów Wojciecha Bernatowicza ubiegającego się o reelekcję. Na pierwszej stronie rzucało się oczy hasło "Zrobiłem KUPĘ dla mieszkańców Starachowic", a na odwrocie w zjadliwymi i częściowo plotkarskim stylu autorzy wymienili to, co ich zdaniem na owo pojęcie się składa.

W sztabie wyborczym prezydenta "kupy śmiechu" z tego powodu nie było, choć ostatecznie Bernatowicz wybory wygrał i to miażdżącą przewagą głosów nad swoimi rywalami, w tym nad kandydatką PiS. Przyłapani przez policję radni też ponownie zdobyli mandaty. Lidia Dziura zasiadła po raz drugi w radzie miejskiej, a Dariusz Nowak tym razem w radzie powiatu.

Sztab prezydenta Bernatowicza (będącego również członkiem PiS, ale startującego w wyborach z własnego komitetu Forum 2010) w związku z ulotkowym incydentem złożył doniesienie do prokuratury. Starachowicka komenda policji prowadziła w tej sprawie dochodzenie, jednak ostatecznie radni nie zostali pozwani z urzędu. Prezydent wystąpił wobec nich z prywatnym oskarżeniem.

- Dotyczy ono zniesławienia mnie poprzez obraźliwe treści zawarte w ulotkach, które radni rozprowadzali - informuje "Gazetę" W. Bernatowicz.

W pozwie domaga się od nich przeprosin w mediach i zapłacenia przez oboje po 50 tys. zł na rzecz Przedszkola Miejskiego nr 10 na osiedlu "Południe". Zwaśnieni spotkali się w Sądzie Rejonowym w Starachowicach 13 lipca br. Wyznaczone tego dnia posiedzenie było próbą pogodzenia stron i odbywało się za zamkniętymi dla publiczności, w tym mediów, drzwiami. Po wyjściu zainteresowanych z sali okazało się, że do ugody nie doszło. Powodem było odrzucenie przez radnych oczekiwań prezydenta, ponieważ oboje nie przyznają się do winy. Lidia Dziura skrytykowała wysokość nawiązki dla przedszkola. Według niej to kwota przesadnie wygórowana.

- Chyba każdy z państwa zarabia i zdaje sobie sprawę, jaka to suma - mówiła dziennikarzom.

- Gdy ktoś żąda 100 tys. zł to z góry skreśla wszelką możliwość porozumienia. Takie warunki są nie do przyjęcia - dodała.

- Nie poczuwamy się do żadnej winy - podkreślił Dariusz Nowak.

- Ja wręcz jestem zaskoczony, że doszło do złożenia pozwu. Podstawy aktu oskarżenia absolutnie nie są takie, by ciągać nas po sądach. Moim zdaniem, jest to próba odwrócenia uwagi od rzeczywistych problemów, jakie ma nasze miasto - ocenił.

Brak porozumienia oznacza, że prezydent i radni znów spotkają się w sądzie. Już na normalnych rozprawach z rajcami na ławie oskarżonych. Pierwsze posiedzenia wyznaczono na 14 września.

(iwo)

REKLAMA