AAA
O jeden zabytek mniej
Wąchockie chałupy wzbogacą skansen w Tokarni
Piatek, 05 sierpnia 2011r. (godz. 20:49)

Jeden z najstarszych domów w Wąchocku, pochodzący jeszcze z XIX wieku, został rozebrany tydzień temu po to, aby stać się ozdobą Parku Etnograficznego w Tokarni. Zostanie zrekonstruowany razem z innym miejscowym budynkiem, który czekał na to w muzeum od ponad dwudziestu lat.

fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Oby więcej takich procentów!

Poprzednia wiadomosc:
ť Rondo dla bohatera

W ostatnim czasie trwała rozbiórka jednego z najstarszych drewnianych domów w Wąchocku. Został wybudowany najprawdopodobniej w 1860 roku przez rodzinę Baszczyków albo Bzinkowskich. Choć według Kazimierza Winiarczyka, miejscowego regionalisty, bardziej prawdopodobna wydaje się pierwsza wersja. Cała budowla oparta była na fundamencie z kamienia w kształcie kwadratu. Wewnątrz znajdowało się kilka izb, przez środek biegła szeroka sień, a dach kryty był gontem.


- Na uwagę zasługuje ciekawy układ - uważa Winiarczyk - głównie ze względu na komin, który posiadał dwie jakby odnogi. Oprócz fragmentu, który biegnie do góry, znajdowały się także dwa odchodzące na boki. Nie mogło zabraknąć też pieca chlebowego, który był w tamtych czasach żelaznym elementem każdego z domów.

Ten akurat, jak twierdzi Kazimierz Winiarczyk, uchodził za dość elegancki. Zachował się zresztą w doskonałej kondycji. Z jego rozbiórką uporano się w kilka dni. Zajęli się tym pracownicy Muzeum Wsi Kieleckiej. Towarzyszyła im z aparatem Kronika Wąchocka. Po odtworzeniu spróchniałych elementów, zostanie on wyeksponowany w Parku Etnograficznym w Tokarni, posadowiony w tzw. małomiasteczkowym sektorze, poinformowała nas Aneta Sikora, zastępca kierownika przygotowania i realizacji inwestycji z Muzeum Wsi Kieleckiej w Kielcach.

Obok niego pojawi się druga wąchocka chałupa, która trafiła tam jeszcze w latach 80 - tych, a należała wcześniej do rodziny Szczykutowiczów. Był to dokładnie dom rodziców księdza prałata Franciszka Szczykutowicza, który obecnie pełni swoją posługę w Stanach Zjednoczonych.

Całość prac zostanie sfinansowana ze środków unijnych w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Świętokrzyskiego. Projekt opiewa na blisko 17 mln zł. Środki na wkład własny pochodzą z promesy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz z budżetu województwa. Jest w nim mowa o rekonstrukcji 40 zabytkowych budynków, które do końca 2013 roku mają pojawić się w podkieleckiej Tokarni. Oprócz wąchockich chałup, można będzie zobaczyć tam także budynek ze Skorzowa, którego kopia stanęła niedawno w skansenie w Kazachstanie, oborę z Mostek, młocarnię z Ogonowic, piec garncarski z warsztatem, wiatrak z Janika, zagrodę z Okołu, stodołę z Ciuślic, spichlerz z Rogowa. Wykonawcy pracować będą pod okiem etnografów, co stanowi spore wyzwanie zarówno dla muzealników, jak i budowlańców. Wiele elementów, mimo konserwacji, trzeba będzie zastąpić nowymi. Uległy bowiem zniszczeniu.

- Zależy nam na przedstawieniu wszystkich realiów - powiedziała GAZECIE Teresa Kurzyk z Parku Etnograficznego w Tokarni.

Nie będzie to takie trudne, mając pod ręką pełną dokumentację historyczną, jak i etnograficzną. Są już gotowe scenariusze dotyczące obu budynków z Wąchocka. W pierwszym ma się pojawić ekspozycja dotycząca fotografa małomiasteczkowego.

- Będzie to realizacja modelowa - zaznacza T. Kurzyk - obrazująca pewne założenie - to, jak mógł wyglądać w tamtych czasach zakład fotografa, a w zasadzie cały jego dom. W skład wchodzi bowiem kilka pomieszczeń. Nie chcieliśmy odnosić tego do jednej konkretnej osoby. Nie posiadaliśmy bowiem wystarczającej ilości zbiorów.

Inaczej niż w drugim przypadku, gdzie pojawi się odwołanie do konkretnej persony. Będzie to lekarz małomiasteczkowy - żywa legenda Suchedniowa - dr Witold Poziomski, miejscowy Judym, który w środku nocy przyjeżdżał do chorego pacjenta, a w czasie wojny leczył partyzantów.

Kiedy można będzie podziwiać zrekonstruowane domy? Zgodnie z harmonogramem prac, powinny tam stanąć już w trzecim kwartale br. Ale na tym nie koniec.

- Musimy zrobić dokładną konserwację obiektów - uprzedza T. Kurzyk. - A potem czeka nas jeszcze drobiazgowa praca związana z ekspozycją. Chcielibyśmy otworzyć kilka z nich z pełnym wyposażeniem na początku przyszłego sezonu.

(An)

REKLAMA