AAA
Budżet wyborców, czy pod wybory?Mieszkańcy ocenią Czwartek, 07 stycznia 2010r. (godz. 22:15)
Jaki jest tegoroczny budżet powiatu? Koalicja chwali jego rekordowe dochody, a opozycja gani wysoki deficyt. Wprawdzie plan finansowy został przyjęty, ale wciąż budzi wiele emocji, zwłaszcza że nie rozwiązuje problemu szpitala.
fot. Gazeta Starachowicka
Budżet nadziei, życzeń, nie do końca spełnionych marzeń, a przede wszystkim wyborczy – takie określenia padały pod adresem planu finansowego powiatu na 2010 rok. A dyskusji towarzyszyły jak zwykle duże emocje. Nie bez powodu. Po raz pierwszy dochody powiatu przekroczą ponad 100 mln zł, a deficyt przewyższy 12 mln zł. Żeby go pokryć, powiat będzie musiał wyemitować obligacje.
Duża część środków pochodzi ze źródeł zewnętrznych, pozyskiwanych w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Świętokrzyskiego, z Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych i – co ważne – umów z lokalnymi samorządami.
Jeśli udałoby się zrealizować wszystkie inwestycje zaplanowane na ten rok, to do każdej złotówki wydanej przez powiat, dołożono by 3,50 zł z zewnątrz. Na zadania ma być w tym roku ponad 46 mln zł, z czego ponad 35 mln zł, stanowią środki zewnętrzne. Znajdą się tu zarówno inwestycje realizowane w ramach wieloletnich programów inwestycyjnych, jak i zadania roczne.
W obu przypadkach dotyczą głównie infrastruktury drogowej. Przebudowywane zostaną drogi powiatowe: Siekierno – Radkowice – Rzepin (na odcinku Bronkowice – Rzepin), Dąbrowa Dolna – Grabków – Bostów (na odcinku Grabków - Bostów), Tychów Stary – Ostrożanka – Małyszyn (do granic województwa), a także Szerzawy – Chybice – Wieloborowice – Szarotka. Kontynuowana będzie również rozbudowa drogi Starachowice – Lubienia, na trasie od drogi krajowej nr 42 do ulicy Krańcowej.
Na inwestycje roczne zaplanowano ponad 4 mln 300 tys. zł, z czego zdecydowana większość, bo ponad 2,5 mln zł pochodzić będzie ze środków własnych powiatu.
- Chcemy przebudować obecny układ komunikacyjny w obrębie starostwa. Powstaną nowe parkingi, pojawi się nowa organizacja ruchu, przez co polepszy się dostępność urzędu i spełnimy wymogi z zakresu zabezpieczenia przeciwpożarowego. W samym starostwie zamontowany zostanie monitoring, a także klimatyzacja, która ułatwi pracę zwłaszcza dwóm wydziałom. W planach jest również pozyskanie środków na przebudowę drugiego mostu na rzece Kamiennej, w ciągu drogi powiatowej, na ulicy Radomskiej – mówił starosta Andrzej Matynia.
Za mało czasu na dyskusje
Ale opozycji to nie zadowala. Zastrzeżenia wzbudził już sam sposób procedowania nad budżetem, który uznano za karygodny.
- Pierwszy raz zdarzyło się, że dyskusja nad budżetem trwała niespełna godzinę. Wnioski i uwagi nie zostały omówione. Komisje nie procedowały nad projektem – stwierdził radny Marian Mróz, który w imieniu Klubu Radnych SLD i PSL wnioskował o zdjęcie projektu uchwały z porządku obrad, jednak bezskutecznie. Starosta nie widział do tego najmniejszych podstaw.
- Uczestniczyłem w dwóch komisjach: budżetu i bezpieczeństwa. Na tej drugiej nie padły żadne pytania, choć była taka możliwość – mówił Andrzej Matynia. - To, że inne powiaty nie przyjęły jeszcze budżetu, nie jest żadnym argumentem. Wprawdzie statut dopuszcza możliwość uchwalania go w styczniu, ale nie jest to zasadą.
- Proszę mnie nie pouczać – mówił - sądząc po głosie - lekko poirytowany już M. Mróz. – Ja regulamin znam. Wiem o czym mówi art. 51. Proszę odzwyczaić się od pouczania radnych. Komisja tylko raz obradowała. A sposób procedowania nad budżetem jest oburzający i karygodny – podtrzymywał swoje stanowisko. Ale radnych koalicji nie przekonał. Wszyscy, jak jeden mąż (z wyjątkiem rzecz jasna opozycji) głosowali za utrzymaniem tego punktu w porządku obrad. Sam projekt oceniali bardzo wysoko.
- Nie jest to może budżet moich marzeń, ale jestem z niego bardzo zadowolony - mówił Cezary Berak, przywołując plany finansowe historycznych już zarządów.
- W pierwszej kadencji cały budżet liczył 40 mln zł, z czego 20 mln zł przeznaczonych było na budowę szpitala. Na działalność powiatu zostawało tylko 20 mln zł. Pamiętam, jak cieszyliśmy się, gdy udało się nam zrobić pierwszy kawałek drogi Starachowice – Lubienia, a potem wielką radość z połączenia z krajową „dziewiątką” oraz wymiany kilku okien w szkołach. Dochody stopniowo wzrastały, aż do teraz, gdy przekroczyły próg 100 mln zł. Powstają drogi, a wkrótce doczekamy się sali sportowej w I LO i boiska przy Zespole Szkół Zawodowych nr 2.
- Od pewnego czasu Zarząd dba inwestycje w oświacie. Wykonuje je planowo i systematycznie – potwierdził Sławomir Rymarczyk, przewodniczący komisji oświaty.
Dla opozycji były to nadal zbożne życzenia.
- Można mówić co będzie, wybiegać w przyszłość, ale proponuję trzymać się faktów – napominał Sławomir Moćko. – Dopóki nie będzie wybudowanych dróg, trudno mówić, że one są. Czy tych samych problemów nie było za poprzednich kadencji? – pytał.
Koncert życzeń?
Czy budżet ma charakter życzeniowy – jak ocenia go opozycja?
- Jest stricte wyborczy, na zasadzie „przyjmiemy, a później będziemy reagować” – mówił radny Moćko. – Na niedociągnięcia finansowe zaciągniemy natomiast kredyty i jakoś dociągniemy do końca.
Poddawał także w wątpliwość 20 - procentowy wzrost dochodów i 50 - procentowy wzrost wydatków w stosunku do 2009 roku.
- Uważam, że jest on nierealny do wykonania, chociażby poprzez kwoty zaplanowane z tytułu udziału w podatku od osób fizycznych i prawnych, a także sprzedaży majątku powiatu. W tym stanie gospodarki i zapaści finansowej nie jest możliwe uzyskanie 3 mln 375 tys. zł ze sprzedaży nieruchomości – przekonywał. – Zwiększono również dochody z komunikacji o 186 tys. zł, jakby nie dostrzegając, że sprowadza się już mniej aut z zagranicy. Może należałoby zrobić analizę, która obrazowałaby jak kształtowały się dochody z tego tytułu w pierwszym i drugim półroczu 2009 roku – proponował radny.
Jednocześnie ganił cięcia w dochodach (ograniczenie o 100 tys. zł) starostwa.
- Ale, żeby nie było tak źle, budżet niesie ze sobą także dobrą wiadomość – to ostatni projekt przygotowany przez zarząd Andrzeja Matyni – rzucił na koniec Moćko.
Podobnego zdania, był Jan Kosiela z PSL, który zwracał uwagę na duży deficyt. Skarżył się przy tym na sposób przekazywania radnym informacji na temat samego projektu.
- Co trochę pojawiały się kolejne uzupełnienia. Ostatnią poprawkę otrzymałem wczoraj, przed sesją – mówił J. Kosiela. – A przecież jest to projekt działania Rady i Zarządu Powiatu na cały przyszły rok. Winien być przygotowany z należytą starannością, a stało się inaczej. To uwłacza powadze Rady – twierdził.
- Jest to zwyczajne lekceważenie, chyba że chce się przyjąć projekt w myśl zasady „mamy większość”.
- Z projektu bije optymizm, a nie realizm. Wiele zamierzeń inwestycyjnych, znajduje się na liście rezerwowej. Nie ma pewności, że zostaną zrealizowane – przekonywał dalej Kosiela.
Radna Krystyna Król miała jedną odpowiedź:
- Po odegraniu swojej roli, rzadko ktoś bije brawo.... – stwierdziła, oceniając budżet jako dobry, wychodzący na dobre mieszkańcom.
- Nie będzie można ocenić budowy hali czy wykonania innych inwestycji, jeżeli dziś nie zagłosujecie państwo za budżetem – zaapelował do radnych opozycji C. Berak.
Opozycja chciała paść na kolana
- Mówi się, że przekraczamy magiczny próg 100 mln zł, tylko co z tego wynika? – pytał Marian Mróz. – Potrzebne są jakieś konkrety, których – jego zdaniem - zabrakło. - Konkretny za to będzie w tym roku deficyt, na pokrycie którego trzeba będzie rozpocząć emisje obligacji - skonstatował.
- Drukowanie pieniędzy jest absurdem – uważa Mróz. - Zaciągamy obligacje na 15,5 mln zł na wątpliwe inwestycje. Też bym chciał mieszkać w domu z basenem, a nie mieszkać w bloku. Mógłbym zaciągnąć kredyt i go budować, tylko, kto by to spłacił? Pierwsza spłata nastąpiłaby dopiero w 2015 roku. To będzie zmartwienie kolejnego zarządu.
Na koniec 2010 roku zadłużenie wyniesie ponad 18 mln zł, a przecież jest jeszcze dług szpitala. Nie chciałbym dożyć czasów, gdy zabraknie pieniędzy na wypłaty i trzeba będzie likwidować szpital – mówił M. Mróz. – Jeśli będzie trzeba, mogę prosić na kolanach: dyskutujmy o projekcie budżetu – apelował dramatycznie do swoich kolegów.
- Prośby na kolanach i tak nic by nie dały, bo my podchodzimy do sprawy w sposób merytoryczny, a nie emocjonalny – zripostował Andrzej Matynia.
Ocenił budżet jako dobry, bo inwestycyjny. Ponad 50 mln zł zostanie przekazanych na różnego rodzaju zadania, a ponad 40 procent planowanych wydatków, to kontynuacja rozpoczętych już przedsięwzięć. RIO wydało już trzy pozytywne opinie.
- Od strony formalno – prawnej projekt oceniany jest bardzo pozytywnie – stwierdził starosta. - A ta cała dyskusja ma wymiar czysto polityczny. Albo ktoś utożsamia się z tym budżetem i twierdzi, że zadania trzeba realizować, albo głosuje przeciwko nim – zakomunikował.
W jednym tylko przyznał rację opozycji, że jest to budżet wyborczy.
- Wyborczy, bo dla wyborców, dla społeczeństwa – mówił. – Pieniądze w sposób pośredni lub bezpośredni poprawią warunki funkcjonowania w powiecie i będą właściwie służyć wyborcom. Wszystko, co robimy, ma charakter wyborczy i oby więcej takich działań – stwierdził.
Rację przyznali mu inni z koalicji.
- Czarnowidztwo zaciemniło nam wszystko – stwierdziła Maria Salwa, która zarzucając kolegom z opozycji, że nie potrafią doceniać własnych sukcesów.
- Cały czas słyszę tylko, że w PZOZ może zabraknąć na wypłaty. Pracuję tam od 30 lat i cały czas wypłaty otrzymywałam na czas. Szkoda, że nie potrafimy cieszyć się z zakończenia budowy szpitala, przeprowadzki do nowego obiektu, czy rozbudowy dróg. A przecież mamy jeszcze wiele innych planów na przyszłość. Dla mnie to budżet nadziei.
Oby tylko nie płonnych, jak sugerowała opozycja.
- Trzeba mierzyć wysoko, żeby wiele osiągnąć – przekonywał wicestarosta Andrzej Sendecki. – Może jest to ostatnia szansa, by rzutem na taśmę zrealizować wiele inwestycji. Jeśli jej nie wykorzystamy, przyłożymy rękę do zapaści finansowej powiatu.
Co ze szpitalem?
- Jestem za sięganiem po środki unijne – przyznał Andrzej Maciąg – ale nie powinniśmy popadać w nadmierną euforię. Czuję pewien niedosyt. A patrząc strategicznie na rozwój powiatu, uwzględniając sytuację szpitala, mam spory niepokój – stwierdził.
– Nie można odłożyć tego problemu na bok. Tomaszów skorzystał z planu B i dostał 30 mln zł. Czy nie lepiej byłoby także do niego przystąpić?. Z waszej zasady „3 x Sz” (szpital, szosy, szkoły) – mówił zwracając się do C. Beraka - zostały już tylko 2 „Sz”, a kolejne zadłużanie się powiatu może spowodować, że zostaną tylko szosy. Nie da się zaprzeczyć, że zbliżające się wybory zdominowały ostatnie działania Zarządu.
- I dobrze, że budżet jest wyborczy – wtrącił się do dyskusji poseł Krzysztof Lipiec. - Gdyby zarząd chciał się zamknąć we własnej niemocy, ograniczałby się do własnych dochodów. Ale wtedy byłby on skierowany przeciwko powiatowi – przekonywał parlamentarzysta. - Zapisane w planie zadania są bardzo cenne - argumentował.
- Z informacji opublikowanej niedawno przez Ministerstwo Finansów wynika, że coraz więcej miast, gmin, powiatów i województw zadłuża się i to w dodatku na o wiele wyższe kwoty niż nasz powiat. Jest to ogólna tendencja, której trudno uniknąć. Jeżeli chce się realizować inwestycje, trzeba szukać dodatkowych pieniędzy, co zresztą robi nasz samorząd - mówił starosta.
Potwierdził to również poseł, który nie zawahał się pochwalić także opozycji. Podobno nie jest ona tak sroga, jak poprzednia, natomiast zgłasza wiele cennych uwag.
Ale na dobrą sprawę na niewiele się one zdały, bo większości rady i tak nie udało się do nich przekonać. Wynik głosowania nie zostawił złudzeń - został przegłosowany bez dwóch zdań. „Za” było 11 radnych koalicji, a opozycyjni wstrzymali się od głosu.
(An)