AAA
Koniec dyrektorskiego tandemu
Poszło o internę
Sobota, 27 marca 2010r. (godz. 10:57)

Starachowicki szpital ma już tylko jednego dyrektora. We wtorek – 16 marca, ze stanowiska zastępcy ds. medycznych został odwołany dr Andrzej Gruszka. Powodem takiej decyzji była jego postawa na ostatnim posiedzeniu Rady Społecznej, gdzie publicznie zakwestionował filozofię zarządzania powiatową lecznicą.

fot. Gazeta Starachowicka

Wszystko tak naprawdę rozbiło się o propozycję likwidacji interny, którą od siedmiu lat kieruje dr Andrzej Gruszka. Pomysł zgłosiła Radzie Społecznej dyrektor Jolanta Kręcka. Miał on pomóc m.in. w rozwiązaniu problemu pustych łóżek


- W tej chwili mamy trzy oddziały wewnętrzne, które liczą łącznie 106 łóżek. Wykorzystujemy z nich tylko połowę – twierdzi dyrektor. - Od kilku lat mówi się o lepszym zagospodarowaniu. Zarówno Narodowy Fundusz Zdrowia, jak i Świętokrzyskie Centrum Monitoringu Zdrowia zwracali nam na to uwagę.

W przyszłym roku możemy mieć duże problemy z otrzymaniem kontraktu na utrzymanie trzech oddziałów wewnętrznych. Pracę w szpitalu tak naprawdę warunkuje nie ilość łóżek, a kontrakt. Gdyby był on wyższy, to i zagospodarowanie łóżek pewnie byłoby lepsze, a tak musimy dostosować się do ekonomicznego toru pracy szpitala – uważa dyrektor.

Oddziały: I i III poszły więc w kierunku specjalizacji. Jeden ma profil nefrologiczny, a drugi gastroenterologiczny. Współpracuje przy tym ściśle z II oddziałem chirurgii dr Jamrego.

- Nie ukrywam, że mamy plany specjalizacji tego oddziału w kierunku schorzeń układu pokarmowego, bo takie jest również zapotrzebowanie w województwie świętokrzyskim – twierdzi dyrektor. – Mógłby on świadczyć usługi nie tylko dla naszego powiatu, ale i całego regionu, zwłaszcza, że mamy bardzo dobrą pracownię endoskopii. Stanowiłaby ona znakomitą bazę dla dalszego rozwoju naszego szpitala.

Do likwidacji?


Jedynym nieprofilowanym oddziałem pozostaje wewnętrzny II.

- Mam problemy z obsadą lekarską – przyznaje dyrektor Kręcka. - Brakuje jednego lekarza ze specjalizacją z interny, nawet do kontraktowania z NFZ. Z kolei w oddziale wewnętrznym III odeszły niedawno dwie lekarki z drugim stopniem specjalizacji.

Są pewne niedobory. Gdyby zlikwidować łóżka w oddziale wewnętrznym II, personel lekarski połączyłby się. Nie byłoby żadnej redukcji zatrudnienia. To samo dotyczyłoby personelu pielęgniarskiego, którego pracę oceniam bardzo wysoko. A kontrakt interny pozostałby w szpitalu. Otrzymałam wstępną zgodę z NFZ, by podzielić go między trzy oddziały. 1/3 dostałby oddział wewnętrzny I, 1/3 wewnętrzny III, a pozostałą częścią chciałam wzmocnić chirurgię dr Jamrego.

Propozycję taką przedstawiła też Radzie Społecznej. Ostro sprzeciwił się jej dyrektor Gruszka. W swoim ośmiostronicowym wystąpieniu dokładnie wyłuszczał powody swojego stanowiska. Mówił o doskonałej pracy interny, generowanych przez nią zyskach i stracie, jaką przynoszą inne oddziały, a także skutkach, jakie może rodzić taka decyzja.

- Gdyby wystąpił jako ordynator broniący swojego oddziału, myślę że nie byłoby w tym nic złego – mówi J. Kręcka. – Ale na Radzie Społecznej dr Gruszka zabrał głos jako dyrektor medyczny. Przytaczane przez niego argumenty biły w pracę pozostałych oddziałów.

Z jego wystąpienia wynikało, że powinniśmy utrzymywać tylko te oddziały, które przynoszą szpitalowi zysk. W związku z tym nie powinno być oddziału medycyny paliatywnej, ani rehabilitacji, a jedynie te, które się bilansują. Jako dyrektor nie mogę się z tym zgodzić. Traktuję szpital jako całość.

Od dyrektora medycznego wymagam tego samego, bo szpital ma świadczyć pełen zakres usług medycznych dla mieszkańców powiatu starachowickiego. Chciałabym oczywiście, żeby się bilansował, ale naszym głównym zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa zdrowotnego – uzasadnia szefowa lecznicy.

Dyrektor już wcześniej próbowała uprofilować internę.

- Moje propozycje stworzenia tam pododdziału pulmonologicznego czy diabetologicznego, za każdym razem kończyły się negacją – twierdzi J. Kręcka.

Różne koncepcje


W końcu pojawił się pomysł zlikwidowania oddziału.

- Co powstałoby w jego miejscu? Tu widziałam pole działania dla dr Gruszki. Współpracuję z nim od roku i ta współpraca układała się nam pozytywnie, choć wiem, że trudno łączyć funkcję ordynatora z dyrektorem medycznym. Gdyby doszło do likwidacji interny, miałby więcej czasu na sprawy związane z zarządzaniem medycznym. Jednocześnie mógłby być pomysłodawcą nowego oddziału.

Chciałam wskazać pewien zakres usług medycznych, słabo dostępnych w naszym województwie. Rozważałam pomysł rehabilitacji kardiologicznej. Pacjent po wyjściu ze szpitala, powinien być prawidłowo rehabilitowany. Dlatego jeśli nie oddział stacjonarny, to chciałabym utworzyć choć kilka łóżek na oddziale dziennym. Wszystko zależeć będzie oczywiście od NFZ – dodaje.

Oddziałem, na który warto postawić, jest zdaniem dyrektor Kręckiej, także urologia, która ze względu na niski kontrakt praktycznie teraz nie funkcjonuje. A szkoda bo warunki ma znakomite.

- Dobrze rokowałby także oddział chirurgii naczyniowej – uważa J. Kręcka. – Obecnie zajmują się tym tylko Końskie. Mamy pracownię hemodynamiki, którą należałoby rozszerzyć o zabiegi na naczyniach obwodowych. Wydaje mi się to kolejnym wyzwaniem dla medycyny spod strzechy. Oprócz naczyń wieńcowych są jeszcze tętnice szyjne i pacjenci, którzy mają z nimi problemy.

Pomysłów jest dużo, a zapotrzebowanie jeszcze większe. Wszystko zależeć będzie jednak od Rady Społecznej, która najprawdopodobniej na najbliższym posiedzeniu wypowie się na temat likwidacji interny. Z uwagi na ostrą wymianę zdań, jaka wywiązała się na ostatnim spotkaniu, punkt ten został przeniesiony na kolejne obrady.

- Jako dyrektor przyjmę z dobrodziejstwem każdą decyzję – zapewnia J. Kręcka. – Jeśli rada zdecyduje, że oddział ma być zlikwidowany, będę realizowała swój pomysł, jeśli uzna inaczej, będę zastanawiała się dalej, jak przeorganizować oddziały.

Tym razem zrobi to jednak sama. Po ostatnich wydarzeniach Andrzej Gruszka został odwołany ze stanowiska zastępcy i jak na razie nic nie wskazuje by ktoś zajął to miejsce.

- Ten rok jest dla nas rokiem trudnym. Szukamy oszczędności wszędzie. Mamy trochę zwolnień i redukcji – mówi J. Kręcka. - Jestem lekarzem i nie muszę mieć zastępcy ds. medycznych, dlatego przez następne miesiące będę korzystała z pomocy lekarzy – powiedziała GAZECIE.

(An)

REKLAMA