AAA
Straż nie posprząta po wypadkach?
Kontrowersyjna decyzja komendanta głównego
Poniedzialek, 25 lutego 2013r. (godz. 16:01)

Decyzją Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej, usuwanie skutków wypadków drogowych nie będzie należało do strażaków. Za wszystkie czynności związanie z przywróceniem drogi do stanu przejezdności odpowiada jej zarządca. Sprawa wywołała poruszenie na sesji Rady Powiatu.

fot. KP PSP Starachowice
Nastepna wiadomosc:
ť Nowe zasady wywozu śmieci

Poprzednia wiadomosc:
ť Wschodnie po modernizacji

Komendant Główny PSP zdecydował, że strażacy na miejscu wypadku drogowego mają pomóc ofiarom, ugasić pożar lub zneutralizować wyciek groźny dla środowiska. Nie będą już porządkować drogi, jak było to dotychczas, wzywać do tego będą zarządcę. Jeśli nie będzie chciał tego zrobić, obowiązkiem strażaków jest zawiadomić policję. Według przedstawicieli samorządów, to nakładanie kolejnych obowiązków na lokalne władze.


BĘDĘ TWOJA ZA 10 ZŁ MIESIĘCZNIE

- Sadzę, że komendantowi głównemu zależy na tym, aby gminy, powiaty i województwa wygospodarowały pieniądze, by zlecić sprzątanie tych dróg komendom. Będzie to bardzo trudne - stwierdził radny Marian Mróz.

- Czy w obecnej sytuacji straż pożarna będzie odmawiać usuwania tych zanieczyszczeń? - pytał radny Dariusz Nowak.

- Temat jest skomplikowany, może nie aż tak czarny, jak na niego patrzymy - mówił obecny na sesji komendant powiatowy PSP w Starachowicach, Marek Kaczmarczyk. - Straż pożarna w swoich kompetencjach ma ratownictwo chemiczne, ekologiczne, techniczne na drogach, a poza kompetencjami jednostek straży jest wykonywanie wszelkiego rodzaju robót porządkowych. Jesteśmy do ratowania życia, mienia i środowiska. Dlaczego straż, która ma nieść pomoc i ratunek, ma być instytucją od sprzątania? - pytał. -

To nie jest tak, że straż nie pojedzie do tego typu zdarzeń. Jest wezwanie, akcja ratownicza, czy kolizja, gdzie wydobywa się paliwo, my to zabezpieczamy. Ale jeśli nie ma konieczności działania z naszej strony i wzywa się nas tylko po to, aby posprzątać drogę, to coś jest nie tak. Dlatego myślę, że to były główne działania ze strony komendanta głównego wynikające z takich zdarzeń, gdzie straż pożarna, angażując swoje siły do takiego sprzątania, nie jest w stanie w tym momencie udzielić pomocy komuś, przy zdarzeniach związanych bezpośrednio z ratowaniem życia i mienia. My nie odżegnujemy się od tego, że nie będziemy jeździć do takich czy innych wydarzeń. Jednak dobrze, że to zostało wywołane. Oczekujemy współpracy, będziemy chcieli wspólnie rozwiązywać ten problem - mówił komendant Marek Kaczmarczyk.

- W tej kwestii jest jasne stanowisko Związku Powiatów Polskich, oczywiście negatywnie oceniające te wytyczne i decyzję wprowadzenia w życie przez komendanta głównego nowych uregulowań postępowania Państwowej Straży Pożarnej w tym zakresie - powiedział starosta Andrzej Matynia.

- Sprawa była przedmiotem dyskusji na Konwencie Starostów 25 stycznia. Wszyscy starostowie wyrazili negatywne stanowisko wobec tych propozycji, które zostały nam przekazane. Podkreślaliśmy, że wytyczne pana komendanta mogą obowiązywać tylko w podległych mu jednostkach. W zakresie postępowania w przypadku zagrożenia miejscowego, w tym wypadku na drodze, obowiązki poszczególnych służb regulują przepisy prawa. Podkreślano znaczny udział samorządów różnych szczebli w dofinansowywaniu działań jednostek państwowych czy ochotniczych straży pożarnej. Uwzględniano też stanowiska zarządców dróg, którzy mówili, że mogą pewne rzeczy przyjąć, ale potrzebne będą na to pieniądze, żeby zatrudnić ludzi chociażby do 24- godzinnego dyżuru - wyjaśniał starosta.

- W związku z tym, jeśli budżety komend powiatowych PSP, w naszym powiecie to wielkość ponad 5 milionów złotych, zmniejszymy o stosowną kwotę, my pewne zadania przyjmiemy i zatrudnimy ludzi - mówił. - Współpraca moja, zarządu i służb układa się wzorowo. W całej sprawie najgorsze jest to, że ktoś próbował na górze zaingerować w dobrze funkcjonujący mechanizm na dole. Według mnie, płyny, które pozostają po zdarzeniach też powodują zagrożenie życia i zdrowia, nawet środowiska. Dlatego muszą być zabezpieczone i usunięte. To skrajne przypadki, gdzie ktoś nadużywał dobroci straży. Jestem przekonany, że na bazie dobrej współpracy, my sobie w powiecie poradzimy - zapewnił starosta Andrzej Matynia.

(J)

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

REKLAMA