AAA
Sesja czy raczej żenada?
Prezes nie wyszedł sam
Poniedzialek, 11 marca 2013r. (godz. 07:36)

Komisja Rewizyjna RM, która badała rzekome nieprawidłowości w ZEC podejrzewa że mogło dojść do przestępstw. Prezesowi spółki raportu nie udostępniono wcześniej, więc opuścił salę obrad.

fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Posłowie skrzywdzeni?

Poprzednia wiadomosc:
ť Dziurawe jezdnie

Rozliczenia ciepłowni z Miejskim Ośrodkiem Rekreacji i Wypoczynku w Starachowicach sprawdzała wcześniej prokuratura, a że nie znalazła dowodów, które mogłyby uzasadnić podejrzenie popełnienia przestępstwa, odmówiła wszczęcia postępowania. Komisja Rewizyjna, która zajęła się sprawą ponaglana przez Regionalną Izbę Obrachunkową w Kielcach, stwierdziła jednak inaczej. Zdaniem jej członków, ZEC wystawiając fikcyjną fakturę zawyżył roczne wyniki finansowe, które miały wpływ na ustalenie w 2012 r. cen i stawek taryfowych energii cieplnej dla mieszkańców Starachowic. MCRiW natomiast, przez fikcyjne wydatkowanie pieniędzy publicznych, naruszyło przepisy ustawy o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Wnioski?


- Wystawienie faktury fikcyjnej i posługiwanie się nią, mogło powodować przestępstwo skarbowe, godzące w prawidłowość ustalenia i wykonania zobowiązań podatkowych wobec państwa oraz popełnienie przestępstwa poświadczenia nieprawdy - poinformowała na sesji radna Lidia Dziura, przywołując stosowne paragrafy.

Analiza dokumentacji przesłanej przez ZEC, obejmującej wydruki z systemu telemetria i monitoringu, wykazała, że MCRiW płaci niesłusznie zawyżone opłaty stałe za zamówioną moc cieplną i przesył. Dopatrzono się także, iż maksymalna moc pobierana przez gminną placówkę wynosiła 125,3 kW, podczas gdy zgodnie z umową płaciła ona za moc ponad trzykrotnie większą (400 kW). Bazując na tych wydrukach, członkowie komisji przypuszczają, że skala przewymiarowania energii może dotyczyć większej ilości odbiorców zasilanych z systemu.

Suchej nitki nie zostawili też na włodarzach, którzy ich zdaniem ponoszą odpowiedzialność za wyrządzenie szkody majątkowej Zakładowi Energetyki Cieplnej w kwocie ok.15 tys. zł poprzez bezumowne pobranie ciepła przez prezydenta Wojciecha Bernatowicza (nadal zajmuje się tym prokuratura Apelacyjna w Krakowie - przyp. red.). Przez 5 miesięcy - od 7 stycznia 2011 do 8 kwietnia 2012 - ogrzewał bowiem dom przy ul. Romantycznej bez stosownej umowy. Zdaniem komisji nadużył swoich uprawnień jako prezydent, a zarazem sprawujący nadzór nad działalnością miejskiej spółki ciepłowniczej w celu osiągnięcia korzyści. Zarząd ZEC - co podkreślali członkowie KR - zaniechał natomiast działań przysługujących mu zgodnie z prawem w celu odzyskania pieniędzy.

Prezes o raporcie nie wiedział

Zaskoczony raportem, a jeszcze bardziej wnioskami był prezes ZEZ Robert Ciepluch, zaproszony na sesję przez radnych: Lidię Dziurę, Joannę Główkę i Marcina Pochecia. Przedstawił aktualną sytuację w Zakładzie Energetyki Cieplnej, deklarując dokładniejsze sprawozdanie w kwietniu br. Podkreślił, że stawki za ciepło są w Starachowicach niższe od ustalonych przez Energetykę Cieplną Skarżysko i że ustawa o samorządzie gminnym nie wyposażyła radnych w kompetencje kontrolne spółek prawa handlowego, czym wywołał "burzę" i wyszedł.

Radny Marcin Pocheć stwierdził zatem, że złoży nie zadane pytania do prezesa na piśmie, bo nie chce ich podać do protokołu- co sugerował przewodniczący RM Zbigniew Rafalski.

- Pytania do protokołu? To jakieś kpiny! - oburzył się radny Capała. - My nie jesteśmy od zadawania pytań w ścianę - mówił, dopytując się, gdzie jest prezes i za co bierze pieniądze?

- Składam wniosek formalny o zwołanie sesji nadzwyczajnej w sprawie Zakładu Energetyki Cieplnej - zakomunikował Marcin Pocheć.

- Czy informując prezesa o sesji, mówiono mu także, że radni będą zadawać pytania? - dopytywała przewodniczącego radna Agnieszka Cheda, która też nie mogła zrozumieć, co się właściwie stało.

- Jako radni mamy prawo pytać o wszystko. Jeśli prezes nie był przygotowany, mógł odpowiedzieć w innym terminie - obruszył się radny Capała.

Innego zdania był Piotr Nowaczek, który uważał, że można było tego uniknąć umieszczając właściwy punkt w porządku obrad.

- Stało się jak się stało. Myślę że z "partyzanta" to było trochę zrobione - ocenił.

Radny Michał Sendecki odpowiedział Nowaczkowi, że na każdej sesji radni mogą pytać o wszystko, co zresztą robią, zadając pytania często "w cały świat", a urażona wypowiedzią Nowaczka radna Lidia Dziura powiedziała:

- Nie dość, że Komisja Rewizyjna pracuje trzy razy w tygodniu, po kilka godzin społecznie, w osłabionym dodatku składzie, bo część osób się wypisała, to jeszcze ma się do nas pretensje o naszą rzetelną pracę. Może będziemy tylko przytakiwać, jak było to w poprzedniej kadencji? - rzuciła pytanie.

- Pani radna mnie nie zrozumiała. Apelowałem do przewodniczącego, bo uważam, że taki punkt powinien znaleźć się wcześniej w porządku obrad. Sam o tym nic nie wiedziałem. Na sesji dowiaduję się nagle, że przewodniczący próbuje "wpuścić" prezesa. Tak się nie robi - odpowiedział radny Nowaczek.

O speckomisjach, kulturze dyskusji i kolejnym odejściu

- Komisja ma prawo kontrolować gminne spółki - powiedział przewodniczący, prosząc wiceprezydenta, by "rozważył, co działo się tutaj wcześniej".

- Prezes nie chciał odpowiadać na pytania, powiedział dobranoc i wyszedł - zrelacjonował krótko Zbigniew Rafalski.

- Ktoś kto zarabia 10 czy 14 tys. zł miesięcznie może chyba przyjść i odpowiedzieć na kilka pytań. Nic by się mu takiego przecież nie stało - wtrącił radny Pocheć, stwierdzając, że jest to pierwszy przypadek ucieczki prezesa z sesji w historii tego samorządu.

- Zwyczajowo w kwietniu Rada zajmuje się tym tematem. Co roku otrzymujecie państwo materiały, możecie pytać o wszystko, A wy próbujecie dzisiaj wprowadzić tu jakiś nowy obyczaj, stawiając pręgierz. Przygotujcie pytania, to będą odpowiedzi - poradził samorządowcom wiceprezydent Sylwester Kwiecień.

- Chcecie pokazać, że w Starachowicach prokuratura jest nieważna, najważniejsza jest spec komisja rewizyjna, która chce coś udowodnić- dodał.

- Jaka komisja? To radni chcieli zadawać pytania - oburzyła się Lidia Dziura.

- Zastanawiam się, dokąd będziecie gnać w tej nienawiści. Jak wszystko zostanie już wyjaśnione, nie zapomnijcie jednak powiedzieć, że to było kłamstwo. Nikt nie ma nic do ukrycia. Chcecie dyskusji? To postawcie pytania, ale nie godzę się, by robić ćwiczenia temu czy następnemu prezesowi o godz. 20.30 - powiedział wiceprezydent.

Faktycznie, gdy rozpętała się kłótnia zbliżała się godzina 21.00.

- Czy pana zdaniem prezes zachował się dobrze, przyjmując zaproszenie na sesję i wychodząc z niej później w ten sposób? - dopytywała się radna Cheda.

- Może kiedyś prezydent wyjdzie sobie i wróci za kilka dni? - powiedział z przekąsem Capała.

- Ja się nie zgadzam na terroryzm, także w wykonaniu radnych miejskich - stwierdził wiceprezydent.

Utarczki trwały, a ich efektem było ostentacyjnie opuszczenie sali obrad przez przewodnicząca Komisji Rewizyjnej Lidię Dziurę. Dalsze komentarze są zbyteczne.

(An)

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

PRZECZYTAJ TAKZE:
Oscar - 11-03-2013 09:54
Bardzo żałuje że prezes Ciepluch nie odpowiedzial na pytania, bo może wreszcie dowiedzielibyśmy się jak to z tym przyszłym przetargiem będzie. A co do samego wystąpienia Pana Cieplucha. Na pewno nie jestem takim ekspertem jak Pan Prezes, ale pozwoliłem sobie poszperać w internecie i wyszukać trochę cyferek. Prezes na wspomniany [...]
REKLAMA