Kask na głowie każdego członka zespołu karetki jest obowiązkiem w Unii Europejskiej. Sęk w tym, że unijne przepisy nie mają przełożenia na polską rzeczywistość, bo tutejszy ratownik bez zgody strażaka nie może wejść na zagrożony teren. Po co więc kask? No chyba, że przyda się podczas usztywniania złamanej nogi...
Fachowcy nie zostawiają suchej nitki na nowym rozporządzeniu prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, dotyczącym wyposażenia ratowników medycznych. Zgodnie z nim, każdy członek zespołu karetki powinien mieć kask ochronny.
W ten sposób warunki pracy polskich ratowników zostaną dostosowane do norm unijnych. Sęk w tym, że polscy ratownicy mają całkiem inne prawa, niż ich europejscy koledzy. Zgodnie z obowiązującymi zasadami, nie uczestniczą w akcjach ratunkowych, które mają miejsce na terenie, który może być dla nich zagrożeniem. Co prawda mogą wejść na niebezpieczny teren, ale tylko wtedy, gdy zezwoli im na to straż pożarna lub policja.
- Bo dobry ratownik, to żywy ratownik - powtarza Jarosław Chrobot, szef starachowickiego pogotowia.
Dlatego służby ratownicze nie mogą działać tam, gdzie szaleje ogień, lub walą się ściany. Po co w takim razie kask na wyposażeniu również starachowickich karetek? Zdaniem medyków, to kolejny przykład nieracjonalnego myślenia urzędników. Nie jest to zresztą jedyny zbędny sprzęt, który zgodnie z wymogami unijnymi, polscy ratownicy wożą w karetce.
Oprócz niego jest tam także zestaw do wkłucia centralnego, służący do wprowadzenia cewnika przez naczynie krwionośne do dużej centralnej żyły. W większości nie tknięty, bo nawet doświadczony anestezjolog nie odważy się go użyć w warunkach polowych, czy podczas jazdy.
W rezultacie sprzęt „jeździ” w karetce tylko po to, by pokazywać go kontrolerom z NFZ. A jeździć musi, bo takie są wymogi, jak przyznaje Chrobot. A gdy mija termin przydatności, trzeba kupić kolejny, mimo że ani razu z niego nie korzystano. To z kolei generuje następne koszty, w dodatku niemałe.
Zdaniem kierownika pogotowia, to właśnie ceny sprzętu i wyposażenia są jednym z największych paradoksów polskiej służby zdrowia. Bo za same nosze, które są przecież niezbędne w każdej karetce, trzeba zapłacić ok. 30 tys. zł.
- Niezależnie od naszej własnej oceny przepisów, musimy spełniać wymogi określone przez prawodawcę starając się przy tym zachować choć odrobinę zdrowego rozsądku, zwłaszcza od strony ekonomicznej – mówi J. Chrobot. – Bo zdrowie i życie pacjentów jest dla nas bezcenne - dodaje.
(An)
Internet światłowodowy (FTTH/FTTB) (81)
II Starachowicki Test Coopera (0)
Świętokrzyski Turniej Piłki Nożnej Olimpiad Specjalnych w Starachowicach (0)
Zrób dziecku paszport na Dzień Dziecka (0)
Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa (0)
Pełnowymiarowe boisko z zapleczem sportowym wkrótce w Starachowicach (0)
SMS Absolwenci dają kibicom kolejne powody do radości (0)
Trwa budowa basenów letnich w Starachowicach (0)
Powstała wizualizacja przejścia nad torami w Starachowicach Zachodnich (3)
Starachowice coraz wyżej w rankingu "Wspólnoty"
Rusza budowa nowych mieszkań w Starachowicach
Pożar budynku mieszkalnego, 1 ofiara śmiertelna
Nieruchomości
Sprzedam(0) Kupię(1) Zamienię(0) Mam do wynajęcia(0) Poszukuję do wynajęcia(0)
Motoryzacja
Sprzedam(0) Kupię(1) Zamienię(1)
Praca
Zatrudnię(9) Szukam pracy(0) Dodatkowa(0)
Komputery
Sprzedam(0) Kupię(0) Zamienię(0)
Telefony
RTV / AGD
Sprzedam(1) Kupię(0) Zamienię(0)
Edukacja
Sprzedam(0) Kupię(0) Zamienię(0) Oddam(0)
Dla domu
Sprzedam(5) Kupię(0) Zamienię(0) Oddam(0)
Flora i fauna
Różne
Sprzedam(25) Kupię(1) Zamienię(0) Oddam(0) Usługi(21) Towarzyskie(0) Urzędowe(0) Różne(8)